„Jakiś czas temu zauważyłem, że mój kot zaczął unikać chodzenia po podłodze. Najpierw w pokoju, gdzie położony jest dywan, później także w kuchni, której podłoga to jedynie polakierowane deski. Gdy został zmuszony do wejścia do środka, skakał jak oparzony, szukając sposobu, aby wskoczyć gdzieś wyżej na meble, na stół, szafkę, cokolwiek, byle nie na podłodze czy łóżku. Gdy jeździłem z nim do drugiego naszego mieszkania, tam problemów nie było. Kot spokojnie spał na dywanie. Do czasu…”
Wszystko zaczęło się rok temu. We wsi Szczypiorno (gmina Pomiechówek) zamieszkała bezdomna kotka. Zamieszkała, bo kilka miejscowych kobiet ulitowało się nad nią stawiając miski z karmą i wodą. To nic, że miski stanęły na działce, której właściciel akurat nic o tym nie wiedział. Akt miłosierdzia się dopełnił.
Kotka teren uznała za swój. Tak też było, gdy jesienią okociła się i z jednego kota, zrobiło się nagle sześć. Panie dokarmiały dalej, bo przecież kocięta takie biedne były, niczemu nie winne. Stado wałęsało się w obrębie kilku okolicznych działek, aż pewnego razu wszyscy zauważyli, że koty powoli znikają. Najpierw jeden, potem drugi… Jedne znikały bez śladu, inne pojawiały się okaleczone. Po zawiezieniu do weterynarza, jasnym się stało, że były dwa z nich były trafione z wiatrówki. Czyżby ktoś desperacko oczyszczał teren? Niestety, przy okazji i jeden jeden z miejscowych kotów przypłacił to życiem. Jego właściciel nie znalazł na ciele żadnych śladów. Wszystko wskazywało na truciznę.Kociaki w większości przepadło, ostatni z nich został przygarnięty, ale kotka nadal pozostała na wolności i nadal była dokarmiana na cudzej posiadłości.
Teraz na wsi jest powtórka serialu. Kotka znów się okociła. Tym razem ma czterech kociaków. Legowisko znalazła im tam, gdzie była karmiona, a na dzień chowa się pod podłogą miejscowych budynków.
Gmina Pomiechówek jest chyba jedyną gminą w Polsce, która uważa, że bezpańskie zwierzęta to nie jej problem. „Jak złapiesz kota i zawieziesz do weterynarza, my zapłacimy za sterylizację” – A czemu ja mam łapać koty, które ktoś, bez mojej zgody zadomowił na mojej działce – na to pytanie brak odpowiedzi. Działająca w rejonie fundacja „Pomiechowskie Bezdomniaki albo nie odbiera telefonów, albo odpowiada, że kotów jest za wiele i oni się tym już nie interesują.
– Nie ma czegoś takiego, jak zwierzę niczyje. Jeśli nie mają właściciela, to zajęcie się nimi jest obowiązkiem samorządu – mówi nam jeden z miejscowych weterynarzy.
Być może, tylko jak tę prawdę przekazać wójtowi?
Kotka w tym roku swój pomiot ukryła pod podłogą jednej z szop. – Ta szopa jest dobudowana do mojego domu – mówi mieszkaniec Szczypiorna. – Od pewnego czasu obserwowałem dziwne zjawisko. Mój kot unikał chodzenia po dywanie, później nie chciał wejść na łóżko, skacząc tylko na wysokie, drewniane meble. Ostatecznie w ogóle nie chce wchodzić do domu. Podejrzewałem, że przyczyną jest zapach obcej, karmiącej kotki. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że w dywanie i na moim łóżku jest zatrzęsienie… pcheł. One wręcz skaczą po obrusie, atakują ludzi i zwierzęta. Siedząc przy stole, widzę jak skaczą po obrusie, po moich rekach… Jeszcze chwila, a sam będę musiał uciekać z domu! Wszystko dlatego, że ktoś, z dobroci serca karmił koty na mojej działce. Z powodów konstrukcji budynku, nie mogą przepędzić intruzów. Pozostanie mi kupić pułapki na szczury – grozi mężczyzna, a Urząd Gminy milczy…
Rober Zięba
In Szczypiorno, a small village in the Pomiechówek commune, a homeless cat has been living for two years, considering this place her home thanks to being fed by local women. Last year, she gave birth to kittens, leading to a significant increase in the number of stray cats in the area. Soon after, the cats began to disappear or return injured, raising suspicions that someone was trying to clear the area using an air rifle. Unfortunately, one local cat was found dead, presumably poisoned, which further alarmed the residents.
Pomiechówek commune is the only commune in Poland that believes the problem of stray animals is not their concern. The „Pomiechowskie Bezdomniaki” foundation, operating in the region, does not answer calls or informs that they are not interested in this issue due to an excess of cats. Meanwhile, a local veterinarian says: – There is no such thing as an ownerless animal. If they don’t have an owner, taking care of them is the responsibility of the local government.
The problem is serious because the cat has given birth again this year, this time to four kittens. A resident of Szczypiorno discovered that the cat hid her young under the floor of his shed, leading to a flea infestation in his home. – My cat avoided walking on the carpet, then didn’t want to get on the bed, and now won’t enter the house at all. It turned out that the carpet and bed were infested with fleas, attacking people and animals. The commune office is silent, and I’m considering buying rat traps – says the desperate resident.