Oceń ten post

Większość ludzi nie ma zielonego pojęcia jak bardzo “zielonym” prezydentem jest D.J. Trump i odnosi się to nie tylko do USA, ale i do reszty świata. Tym najbardziej dotyczy to zatruwających planetę Chin, których produkcja w znacznym stopniu stanęła wskutek “celnej” polityki Trumpa. Jednym pociągnięciem ten zielony prezydent skrócił łańcuchy dostaw, zatrzymał tanią i szkodliwą dla środowiska produkcję chińskiej tandety i ograniczył zaśmiecanie brzemiennej nadprodukcją “płonącej” planety. Ostatnio w wywiadzie wypowiedział się, że może 11 letnia dziewczynka nie potrzebuje 30 lalek, ale 3! Pewnie Amerykanie przyzwyczaili się do tanich sklepów z chińską tandetą jednorazówek po $1, czy po $2, które nietrwałe za jakiś czas wylądują na śmietniku zastąpione przez tanie nowe okazy. Jest dobrze, jak tak dalej pójdzie to Trump uratuje planetę, a postępowo stuknięty Al Gore zgłosi go do zielonej Nagrody Nobla! Poza tym Trump ograniczając zatruwanie środowiska przez dymiące Chiny, wcale nie licząc na wdzięczność komunisty Xi, poprawi ich ekologiczny wizerunek w świecie…

Jak wiemy Trump na 3 miesiące obniżył wyższe stawki celne do 10%, izolując jedynie Chiny których poczęstował stawkami na niektóre artykuły od 145%, a nawet wyższe. Zamarł ruch kontenerowców na oceanie, chiński biznes stoi, pracownicy wysyłani są na nieokreślony “urlop”, oczywiście bez pieniędzy. W kraju, którego powyżej 15% eksportu idzie do USA zaczynają się protesty, mały biznes wyprzedaje za grosze maszyny, środki produkcji, duży biznes próbuje wysprzedać przeznaczony na eksport towar za bezcen lokalnie na chińskim rynku. W kilku prowincjach pracownicy budujący osiedla żądają zaległych wypłat w desperacji grożąc rzuceniem się z dachów budynków. Pracę może stracić ok. 16 mln pracowników…

Handlowi partnerzy Ameryki wiedzą, że ich cła dyskryminują amerykańskie towary, ale ani myślą to zmienić, pewnie uważając, że Amerykanie lubią mieć deficyt w wymianie handlowej, a przynajmniej do tej pory nie było to przez nich kwestionowane dopóki prezydentem nie został biznesmen Trump. W czwartek Trump ogłosił podpisanie porozumienia w sprawie ceł z Wielką Brytanią… Trwają finalizujące porozumienia w/s ceł z Indiami, Koreą Płd. i Japonią. Początkowo Trump nałożył na Indie cła w wysokości  27% i 24% na Japonię, ale następnie tymczasowo obniżył do 10%. Trwają rozmowy również z innymi państwami, swoje stanowisko “odmowy” negocjacji zmieniają też Chiny. Jak podaje Bloomberg News chcąc zażegnać  konflikt Chiny po cichu wycofały się z ceł wartości $40 mld (131 produktów)  nałożonych na amerykański import obejmujący lekarstwa, półprzewodniki, części do samolotów i artykuły przemysłu chemicznego, po tym jak Trump odmówił obniżenia ceł na chiński eksport. Ważnym obszarem sporu jest zalewanie USA chińskim narkotycznym fentanylem,, co chce ukrócić Trump.

Trump po globalistycznej administracji Bidena odziedziczył otwarte granice z ok. 20  mln nieudokumentowanych migrantów  wśród których szacuje się ilość przestępców, członków gangów na 0,5 mln. Z rocznym deficytem budżetowym w wysokości $2 bln (USD trylionów), z zadłużeniem dochodzącym do $37 bln  (całe zadłużenie $103 bln!) i rocznym deficytem w wymianie handlowej $1,2 bln Ameryka była na linii pochyłej do bankrucji, dlatego takiej sytuacji nie mógł tolerować biznesmen Trump. Na dziś oszczędności pochodzące z wycinania nabrzmiałych wydatków przez DOGE Elona Muska równają się już $411 mld (!), przy PKB ok. $30 bln (USD trylionów).

Ostatnio Trump ogłosił, że rozważa przywrócenie do użytku słynne więzienie na wyspie Alcatraz (obecnie atrakcja dla turystów) gdzie osadził by wyjątkowo groźnych przestępców. Rozporządzeniem nałożył 100% cła na filmy kręcone zagranicą. Kilka dni temu ogłosił program dla nielegalnych imigrantów: bezpłatny bilet do ich krajów plus $1,000, zobaczymy co z tego wyjdzie. Poza tym w poniedziałek rozpoczyna swoją bliskowschodnią podróż i w związku z tym ogłosił zaprzestanie bombardowania Jemenu, którego przedstawiciele obiecali zakończenie ataków na statki handlowe wpływające na Morze Czerwone.

Większe, lukratywne chińskie biznesy do tej pory wykorzystując tanią siłę roboczą w Azji, teraz szukają sposobów przeniesienia swojej produkcji (w/g zaleceń Trumpa) do USA do Teksasu, czy Nevady. Ryan Zhou właściciel biznesu z “podarunkami” we wschodnich Chinach mówi, że 95% jego produkcji idzie do Ameryki i nie będzie w stanie funkcjonować z cłami Trumpa dlatego przenosi swoją produkcję do Dallas, Teksas. Inny chiński biznesmen Leo Li właśnie otworzył wytwórnię modułowych sensorów w Nevadzie argumentując: “Nasze koszty wzrosną, ale mniej niż z cłami”, “Celem jest utrzymanie się w biznesie”…

Sekretarz Spraw Wewnętrznych Doug Burgum uzasadnił politykę cłową Trumpa jako konieczność usamodzielnienia się suwerennego państwa, wydobycia się z pętli globalizacji i uzależnienia od czasem nieżyczliwych innych państw. Zgodnie z tą polityką Trumpa chińskie biznesy szukają możliwości przeniesienia swojej produkcji do Ameryki. Ye Yingmin z Pekinu zarządzający firmą konsultingową w przemyśle petrochemicznym potwierdził ogromne zainteresowanie chińskich biznesów do przeniesienia się do Teksasu. Takie zainteresowanie się Ameryką przez chiński biznes rodzi też problemy związane ze szpiegostwem. Od kiedy w 2012 r. sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Chin został Xi Jinping dziesiątki tysięcy chińskich szpiegów pracuje  przy wykradaniu nie tylko przemysłowych patentów i technologii w rozmaitych gałęziach produkcji i ośrodków badawczych w USA. FBI każdego dnia wykrywa  siatki chińskich szpiegów i nie należy spodziewać się tu poprawy sytuacji. W wielu najlepszych amerykańskich uczelniach wykryto siatki szpiegowskie kradnące wyniki najnowszych badań, ostatnio miało to  miejsce na kalifornijskim Stanford University.

Gdyby ktoś chciałby zapomnieć, Chiny są dalej kierowane przez Partię Komunistyczną z faszystowską wkładką wolnego handlu kontrolowanego jak u Adolfa przez Partię dla dobra narodu. Dziś niestety podobnie jak w czasie demonicznej Rewolucji Kulturowej Mao, w szkołach dzieci są indoktrynowane aby nienawidzić Amerykę i ćwiczą okrzyki: “Chiny muszą wygrać wojnę cłową”. 

Ameryka jest niezaprzeczalnie największym odbiorcą chińskich dóbr (oficjalnie ⅙ chińskiego eksportu)  i w wyniku ceł  Trumpa 80% chińskiego eksportu wartego ok. $400 mld zostanie wycięte z amerykańskiego rynku. Przypomnijmy, że jeszcze przed wojną cłową, bezrobocie w Chinach wynosiło 10%, teraz zaczyna szybko wzrastać. Ponad 600 mln Chińczyków zarabia mniej niż $5 dziennie. Bliski współpracownik prezydenta Xi i były wiceprezydent Wang Qishan wyznał:

“My nie boimy się wojny celnej z USA. Chińczycy przeżyją nawet rok jedząc trawę”

Gordon Chang, znany komentator spraw chińskich zauważa niestabilność agresywnej polityki chińskiej odnośnie Filipin, Tajwanu, Korei Płd. i Australii w czasie kiedy wskutek ceł Trumpa powinna zabiegać o rynki zbytu dla swojego eksportu. Rzeczywistości się nie oszuka, w weekend w Szwajcarii dojdzie do oficjalnego spotkania delegacji obydwu państw odnośnie ceł. Przypomnijmy, że Ameryka i Chiny posiadają 42% światowego PKB, więc jest o czym rozmawiać… Rząd kilka lat temu przestał podawać szczegółowe statystyki, bezrobocie wśród młodych Chińczyków wynosi 23%, a 45% absolwentów szkół w 2023 r. nie mogło znaleźć pracy. Komentatorzy podkreślają totalitarność kontroli aparatu bezpieczeństwa (i cenzury) nad społeczeństwem, rząd wydaje więcej na bezpieczeństwo wewnętrzne niż na armię.

W Ameryce oznajmiono, że gospodarka w pierwszym kwartale skurczyła się o 0,3% co można przypisać zwiększonymi wydatkami na obronę, ale największym czynnikiem był jednak dramatyczny wzrost  importu, co obniżyło wskaźniki wzrostu o 5%. Wartość krajowego eksportu dolicza się do wzrostu PKB, natomiast odejmuje się wartość importu. W obliczu zamieszania w wojnie celnej , amerykańskie firmy ogromnie zwiększyły swoje importowe zamówienia, dlatego ten spadek PKB. Wprost należy się spodziewać większego wzrostu PKB w drugim kwartale dodatkowo też z powodu deregulacyjnej polityki Trumpa i przesłanego do Kongresu projektu obniżenia podatków. Całe szczęście, że USA w 75% produkuje własną żywność…

Powoli Trump wciągany jest w wojnę na Ukrainie, którą wbrew stanowisku Moskwy i Kijowa chciał jak najszybciej zakończyć. Ukrainę w kontynuowaniu wojny popierają Niemcy, Anglia i Francja, ale państwa te nie mają sił zbrojnych, które mogłyby wysłać na pomoc, ich wsparcie ogranicza się do buńczutnych wypowiedzi, posyłania małej ilości sprzętu, amunicji i gotówki. Wreszcie podpisano umowę o wspólnej eksploracji minerałów przez USA i Ukrainę, umowa ta jest bardziej korzystna dla Ukrainy  od jej poprzedniej wersji i wejdzie w życie po przegłosowaniu jej przez ukraiński parlament, a prace ruszą po zakończeniu wojny. USA zobowiązało się też wspomóc wysiłek zbrojny Ukrainy (trening, części do samolotów F 16, wyrzutnie Patriot).

Trump jest wyraźnie rozczarowany kontynuowaniem wojny, ale konia można doprowadzić do wody, ale nie można zmusić aby pił. Zobaczymy jak dalej  rozwinie się sytuacja. Wojna kosztuje nie tylko Ukrainę i zachodnich sojuszników, ale przecież i Rosję, która ma jednak spore zasoby do jej dalszego prowadzenia. Niektóre warunki stawiane przez Putina jak demilitaryzacja, denazyfikacja można między bajki włożyć. Praktycznie będzie liczyła się linia frontu, dlatego jeśli szybko nie nastąpi rozejm, można będzie się spodziewać jakiejś większej ofensywy ze strony Rosji.

Sprawy komplikuje ogłoszony przez Putina 3 dniowy rozejm z okazji uroczystości 80 rocznicy zakończenia II wojny światowej. Na tę uroczystość Putin zaprosił Xi Jinpinga z Chin, prezydenta Brazylii Luiz Lula da Silva, prezydenta Wenezueli Maduro, Serbii Vucic i premiera Słowacji Roberta Fico, prezydenci globalnego południa i innych. W odpowiedzi prezydent Żeleński zaproponował 30 dniowy rozejm i wprost zagroził możliwościa ataku na uczestników tej uroczystości. Tę niezręczność potwierdził jeszcze największym atakiem na Rosję 7 maja przy użyciu 524 ukraińskich dronów, 5 pocisków Neptun, 6 JDAM bomb i 2 rakiet HIMARS. Doszło do poważnych zakłóceń w ruchu lotniczym w zachodniej części Rosji, wkrótce może dojść do dalszej eskalacji i odpowiedzi Putina. Ewentualny ukraiński atak na uroczystości z międzynarodowymi gośćmi raczej  nie wchodził w rachubę, przecież Putin nie atakował zagranicznych notabli odwiedzających Kijów, ale zostawia zły smak i nie przysporzy Kijowowi życzliwości. Obyło się bez skandalu.

Obserwujemy wzrost znaczenia i rozbudzenie się sił konserwatywnych w odpowiedzi na niemądrą i szkodliwą dla obywateli politykę lewicy. Nie chodzi tu jedynie o Trumpa, ale o zwiększeniu poparcia dla konserwatystów w Niemczech, Francji, Włoszech, Rumunii i Polsce. Wkrótce w Polsce wybory prezydenckie i mimo brudnych, poniżej pasa, rozpaczliwych ataków, szanse Karola Nawrockiego rosną. Stronnictwo niemieckie/unijne szybko niszczy swoje szanse na zdobycie prezydentury i domknięcia systemu, pech chciał, że doszło do władzy w końcówce porażającej prezydentury kierowanego przez globalistów Bidena. Dziś można odebrać wrażenie, że klimat sowieckiego NRD ma się dobrze w Niemczech…

Rządząca koalicja idąc na pasku unijnej zielonej międzynarodówki usiłuje w szybkim tempie w imię ratowania “płonącej” planety zniszczyć ekonomię i w konsekwencji pozbawić własności i zasobów obywateli w kierunku urzeczywistnienia komunistycznej wizji: “Nic nie będziesz posiadał i będziesz szczęśliwy”. My niby to już przerabialiśmy, ale jeszcze dużo kręci się zabłąkanych, bezrozumnych owieczek.

Nowym 267 papieżem został 69 letni kardynał z Chicago (USA), były generał Zakony Sw. Augustyna, z doktoratem z prawa kanonicznego. Wykładowca, misjonarz, który 20 lat spędził w Peru (matka Hiszpanka, ojciec Francuz-Włoch). Zaufany śp. papieża Franciszka koordynował pracę biskupów na całym świecie. Ameryka jest dumna, zwolennicy Trumpa mówią, że to początek pasma sukcesów “Made in USA” i wielkie osiągnięcie w wojnie celnej z Watykanem.  Z tego wyboru powinien być zadowolony katolik wiceprezydent JD Vance, który sympatyzuje z tradycją św. Augustyna. Jednak jest nieco wypowiedzi nowego papieża krytykującą posunięcia prezydenta Trumpa i wiceprezydenta Vance na platformie X odnośnie polityki wobec nielegalnej imigracji. Jeśli odwołanie się nowego papieża do tradycji papieża Leona XIII (1878-1903) zobowiązuje to należy spodziewać się większego zainteresowania losem i warunkami życia ludzi pracy, przy wyciszeniu “postępowości” swojego poprzednika śp. Franciszka. Nowy papież pasterz 1,4 mld katolików z których 6% mieszka w USA wielokrotnie wypowiadał się krytycznie o aborcji i transhumaniźmie.

W Polsce wśród komentatorów i analityków wydarzeń gorąco. Z tych opinii, które ostatnio poznałem w miarę rozsądnie brzmią wypowiedzi Marka Budzisza, Krzysztofa Wojczala, czy Amerykanina prof. Andrew Michty. Szaleje Bartosiak (od sasa do lasa), który co jakiś czas zmienia poglądy, ostatnio w “Super Expressie” wyznaje: “Chciałbym, żeby Trumpowi się nie udało”. Emanuje awersją do Trumpa i  Ameryki, przytula się do UE, czyli sympatyzuje z kierunkiem polityki Tuska, a nawet namawia na zbliżenie ze starym wygą Erdoganem. A już zupełnym kuriozum jest propagowanie zbliżenia z komunistycznymi Chinami, zupełny brak perspektywy. Chciałby wypchnąć Amerykę z Europy. Chyba nie obejmuje, że Europa jest prawie bezbronna i to byłby strzał w drugie kolano (z jednym ma już kłopoty). Przecież to groziłoby powtórką z historii, czyli awantura, wojna w Europie i wizja wypchniętej z niej Ameryki, która miałaby trzeci raz przybyć z pomocą. Może to tylko kolejna “chwilówka” i chodzi tu tylko o finansowanie. Pożyjemy, zobaczymy…

Jacek K. Matysiak                                                                                                                    Kalifornia, 2025/05/10

***

Most people have no idea how “green” President Donald J. Trump really is—not just in the context of the USA, but globally. This especially concerns China, whose environmentally devastating production was significantly halted by Trump’s “targeted” tariff policy.

With a single move, this environmentally-minded president shortened supply chains, stopped the flood of cheap, environmentally harmful Chinese junk, and limited the pollution of our already overburdened planet. Recently, in an interview, he remarked that perhaps an 11-year-old girl doesn’t need 30 dolls—three might be enough. Americans may have grown accustomed to $1 or $2 stores filled with disposable Chinese-made trinkets that end up in landfills just to be replaced with new cheap items. If this trend continues, Trump might just save the planet, and perhaps even the notoriously progressive Al Gore will nominate him for the Green Nobel Prize!

Moreover, by curbing pollution from China’s industrial output—without expecting thanks from Communist leader Xi—Trump is incidentally improving China’s global ecological image.

As we know, Trump temporarily reduced higher tariffs to 10% for three months, excluding China, which was hit with specific tariffs on certain goods as high as 145%, and in some cases even higher.

The flow of container ships across the oceans stalled, Chinese business operations froze, and workers were sent on indefinite “leave”—without pay, of course. In a country where over 15% of exports go to the USA, protests began. Small businesses were selling off machinery and production assets for pennies, while large firms tried to dump their export-intended goods on the domestic Chinese market at bargain prices.

In several provinces, construction workers began demanding overdue wages, some even threatening to jump off rooftops in desperation. It’s estimated that up to 16 million workers may lose their jobs.

America’s trade partners are fully aware that their tariffs discriminate against American goods, yet they have made no effort to change that—perhaps assuming Americans are simply content with running trade deficits. That assumption held until a businessman, Donald Trump, became president.

Last Thursday, Trump announced a signed tariff agreement with the United Kingdom. Final negotiations are underway with India, South Korea, and Japan. Initially, he imposed tariffs of 27% on India and 24% on Japan, but later temporarily reduced them to 10%.

Negotiations are also ongoing with other countries. Even China, which had previously refused talks, has now softened its stance. According to Bloomberg News, in an attempt to de-escalate tensions, China quietly withdrew $40 billion worth of tariffs (on 131 products) on U.S. imports including pharmaceuticals, semiconductors, aircraft parts, and chemical industry goods—after Trump refused to lower tariffs on Chinese exports.

A key point of contention remains the flood of fentanyl—a deadly synthetic narcotic—into the U.S. from China, something Trump is determined to stop.

After the globalist Biden administration, Trump inherited open borders with approximately 20 million undocumented migrants, among whom an estimated 500,000 are criminals or gang members.

With an annual budget deficit of $2 trillion, national debt approaching $37 trillion (total liabilities at $103 trillion), and a $1.2 trillion trade deficit, America was on a dangerous slope toward bankruptcy. That was a situation businessman Trump simply could not tolerate.

As of now, savings achieved by cutting bloated expenditures—spearheaded by Elon Musk’s Department of Government Efficiency (DOGE)—already amount to $411 billion, within a GDP of about $30 trillion.

Recently, Trump announced that he is considering reopening the infamous Alcatraz prison (currently a tourist attraction) to house especially dangerous criminals. He also issued an executive order imposing 100% tariffs on films shot abroad.

A few days ago, he introduced a program for illegal immigrants: a free ticket to their home countries plus $1,000. We shall see how this plays out.

Additionally, as Trump begins his Middle East tour on Monday, he has declared a halt to airstrikes in Yemen, following assurances from Yemeni representatives that attacks on commercial ships in the Red Sea would cease.

Larger, lucrative Chinese businesses that had long taken advantage of cheap labor across Asia are now seeking ways to relocate their production—following Trump’s recommendation—to the United States, particularly to Texas or Nevada.

Ryan Zhou, owner of a gift business in eastern China, says that 95% of his products go to America, and he simply cannot survive under Trump’s tariffs. He is therefore moving his production to Dallas, Texas.

Another Chinese businessman, Leo Li, has just opened a modular sensor manufacturing plant in Nevada, explaining: “Our costs will go up, but less than with the tariffs,” and “The goal is to stay in business.”

Secretary of the Interior Doug Burgum justified Trump’s tariff policy as a necessity for the sovereign state to become self-sufficient, to escape the grip of globalization, and to reduce dependence on foreign nations—some of which are hostile. In line with this Trumpian policy, Chinese businesses are now actively seeking to shift operations to America.

Ye Yingmin, a Beijing-based consultant in the petrochemical industry, confirmed the massive interest of Chinese firms in moving to Texas. However, such attention toward America also raises concerns over espionage.

Since Xi Jinping became General Secretary of the Chinese Communist Party in 2012, tens of thousands of Chinese spies have been working to steal industrial patents and technologies across various American industries and research centers. The FBI is reportedly uncovering new Chinese spy networks on a daily basis, and no improvement in this situation is expected.

Numerous elite American universities have also been infiltrated by such networks stealing cutting-edge research—most recently at Stanford University in California.

For those who might forget: China is still governed by the Communist Party—with a fascist twist of controlled free trade reminiscent of Hitler’s state-run economic model “for the good of the nation.”

Just like during Mao’s demonic Cultural Revolution, Chinese schoolchildren today are indoctrinated to hate America and are trained to chant slogans like “China must win the tariff war.”

The United States remains undeniably the largest recipient of Chinese goods (officially accounting for 1/6 of China’s exports). As a result of Trump’s tariffs, 80% of Chinese exports—worth approximately $400 billion—are now being cut out of the American market. It is worth recalling that even before the tariff war began, unemployment in China was already at 10%, and it is now rapidly rising. Over 600 million Chinese earn less than $5 per day.

A close confidant of President Xi and former Vice President Wang Qishan once declared:

“We are not afraid of a trade war with the U.S. The Chinese can survive a year eating grass.”

Gordon Chang, a well-known commentator on Chinese affairs, has noted the instability of China’s aggressive foreign policy toward the Philippines, Taiwan, South Korea, and Australia—at a time when, because of Trump’s tariffs, China should be focusing on finding export markets.

Reality cannot be cheated. This weekend, Switzerland will host an official meeting between delegations from both countries regarding tariffs. Let’s remember: the U.S. and China together account for 42% of global GDP—so there’s much at stake.

The Chinese government stopped releasing detailed statistics years ago. Unemployment among young Chinese is at 23%, and in 2023, 45% of graduates could not find a job.

Commentators highlight the totalitarian grip of the security apparatus (and censorship) over society. The government spends more on internal security than on its military.

Meanwhile, in America, it was announced that the economy shrank by 0.3% in the first quarter—a result attributed in part to increased defense spending. But the main reason was the dramatic surge in imports, which dragged growth indicators down by 5%. (GDP calculations add domestic exports and subtract the value of imports.)

Due to the uncertainty surrounding the trade war, American companies placed massive import orders, which contributed to the GDP drop. A rebound in the second quarter is likely, thanks also to Trump’s deregulatory policies and a new tax cut proposal submitted to Congress.

Fortunately, the United States still produces 75% of its own food.

Trump is gradually being pulled into the war in Ukraine—a conflict he had hoped to end quickly, despite objections from both Moscow and Kyiv.

Ukraine continues the war with the support of Germany, the UK, and France. However, these countries lack the military forces to provide real assistance. Their support is limited to bold statements, small shipments of equipment, ammunition, and funds.

Recently, the U.S. and Ukraine signed an agreement on joint mineral exploration—an improved version of a previous deal, more favorable to Ukraine. The agreement will take effect after being approved by the Ukrainian parliament, and operations will begin after the war ends. The U.S. also pledged to support Ukraine’s military efforts (training, F-16 aircraft parts, Patriot launchers).

Trump is clearly frustrated by the prolongation of the war. But, as the saying goes, “You can lead a horse to water, but you can’t make it drink.” We’ll see how the situation evolves. The war drains not only Ukraine and its Western allies but also Russia, which still has significant resources to continue fighting.

Some of Putin’s conditions—like demilitarization and “denazification”—are pure fiction. In the end, the front line will be what really matters. Unless a truce is reached soon, a major Russian offensive may be expected.

The situation became more complex when Putin declared a three-day truce to mark the 80th anniversary of the end of World War II.

For the occasion, he invited Xi Jinping from China, Brazil’s President Luiz Lula da Silva, Venezuela’s President Maduro, Serbia’s President Vučić, and Slovakia’s Prime Minister Robert Fico—leaders of the Global South and others.

In response, President Zelensky proposed a 30-day ceasefire and openly threatened the possibility of striking guests attending the Russian celebrations. This diplomatic awkwardness was followed by the largest Ukrainian strike on Russia so far: on May 7, Ukraine launched 524 drones, 5 Neptune missiles, 6 JDAM bombs, and 2 HIMARS rockets.

Significant disruptions occurred in air traffic over western Russia, and further escalation and retaliation by Putin are likely. A Ukrainian attack during an international gathering seems implausible—after all, Putin never targeted foreign dignitaries visiting Kyiv—but the threat leaves a bitter taste and is unlikely to win Kyiv international sympathy. Fortunately, the event concluded without scandal.

We are witnessing a rise in conservative forces in response to the harmful and irrational policies of the left. It’s not only about Trump, but also the growing support for conservatives in Germany, France, Italy, Romania, and Poland.

Poland is approaching its presidential elections, and despite dirty, below-the-belt attacks, Karol Nawrocki’s chances are rising. The German/EU-backed faction is rapidly squandering its shot at capturing the presidency and completing the system, unfortunately taking power at the tail end of the dismal globalist Biden presidency. Today, one gets the impression that the oppressive climate of Soviet East Germany (GDR) is alive and well in Germany…

The ruling coalition, following the EU’s green international agenda, is rushing to „save” the burning planet—at the cost of destroying the economy and, ultimately, stripping citizens of property and resources in pursuit of a communist vision: “You will own nothing and be happy.” Supposedly, we’ve seen this before, but many lost, thoughtless sheep still roam.

The 267th pope was just elected: 69-year-old Cardinal from Chicago (USA), former General of the Order of St. Augustine, canon law PhD, professor, and missionary who spent 20 years in Peru (Spanish mother, French-Italian father).

A close associate of the late Pope Francis, he coordinated the work of bishops worldwide. America is proud. Trump supporters call it a winning streak “Made in USA” and a triumph in the trade war with the Vatican.

Vice President J.D. Vance, a devout Catholic who aligns with the Augustinian tradition, should be pleased with this election. Still, the new pope has made a few statements critical of Trump and Vance’s immigration policies on the X platform.

If Pope Leo XIV’s reference to Pope Leo XIII (1878–1903) holds, we can expect greater concern for the lives and conditions of working people—while toning down the “progressive” legacy of the late Francis.

The new pope, spiritual leader of 1.4 billion Catholics—6% of whom live in the U.S.—has repeatedly spoken critically of abortion and transhumanism.