Oceń ten post

Mija już 25 lat od śmierci Krzysztofa Niemyjskiego, młodego kapłana z diecezji warszawskiej, który został otruty w Astrachaniu. Z kolei 23 lata temu, na Syberii, w parafii nad Jenisejem, w brutalny sposób zamordowano prętem Jana Frąckiewicza, 77-letniego kapłana z Warszawy. Obaj misjonarze zginęli, pełniąc swoją misję w Rosji, jednak ich tragiczna śmierć przeszła niemal bez echa w Polsce. Sprawcy tych zbrodni nigdy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności, a sprawy te zostały zamiecione pod dywan zarówno w Rosji, jak i na arenie międzynarodowej.

Wśród zapomnianych bohaterów znajduje się również ojciec Grzegorz Cioroch, franciszkanin pochodzący spod Kielc. Urodzony w małej wsi Włochy, położonej w Górach Świętokrzyskich, Grzegorz Cioroch poświęcił swoje życie Kościołowi w Rosji. Jego działalność, podobnie jak jego poprzedników, została brutalnie przerwana, a okoliczności jego śmierci wskazują na celowe działania wymierzone w jego osobę przez rosyjskie służby.

Ojciec Grzegorz był człowiekiem niezwykle zaangażowanym i pełnym zapału. Założył franciszkańskie wydawnictwo, wydał cztery tomy encyklopedii katolickiej w języku rosyjskim, co stanowiło ogromny wkład w rozwój Kościoła katolickiego w Rosji. Był również pierwszym kustoszem franciszkańskiej kustodii w Moskwie, gdzie wywalczył dla zakonu osobowość prawną – przywilej, który wówczas posiadał w Rosji jedynie zakon jezuitów.

14-VII-24r. w rodzinnej wsi Włochy odbyły się uroczystości upamiętniające 20. rocznicę śmierci ojca Grzegorza Ciorocha. Wzięli w nich udział duchowni, rodzina, przyjaciele oraz mieszkańcy. Msza Święta, celebrowana przez współbrata franciszkanina konwentualnego, zgromadziła wielu wiernych, a po niej odczytano kondolencje z Rzymu i Moskwy.

Śmierć ojca Grzegorza pozostaje owiana tajemnicą. Wiadomo, że zginął w wypadku samochodowym na trasie Brześć – Moskwa, gdy „przypadkowa ciężarówka” zajechała mu drogę. Samochód został zmiażdżony niczym akordeon, a śmierć kapłana nie została dokładnie zbadana. W pośpiechu ciało przekazano do konsulatu, a następnie do Niepokalanowa, gdzie został pochowany.

Ojciec Grzegorz był prześladowany przez rosyjskie służby specjalne. Ścigano go za działalność misyjną, a publiczne oskarżenia w prasie, jakoby wynajął franciszkański budynek mafii, miały na celu zdyskredytowanie jego osoby. Jan Paweł II osobiście wystosował protest przeciwko szykanom, jakie spotkały ojca Grzegorza.

Niedawno ukazała się książka autorstwa Magdy Chudzickiej pt. „Powiedz mi, kim jesteś”, która rzuca nowe światło na życie i tragiczne losy ojca Grzegorza Ciorocha. Dzięki niej pamięć o misjonarzu zaczyna powracać, a jego bohaterskie działania, które zostały zepchnięte w cień, znów wychodzą na światło dzienne.

Postać ojca Grzegorza, podobnie jak innych misjonarzy, którzy zginęli w tragicznych okolicznościach, zasługuje na pełen szacunek i pamięć. Historia musi przywrócić ich dobre imię, a ich dzieło nie może zostać zapomniane. Każdy człowiek, nawet ten, który już odszedł, zasługuje na godny pochówek i pamięć o jego życiu, które poświęcił służbie innym.

Requiescat in pace, ojcze Grzegorzu.

Tragiczna historia księdza Krzysztofa Niemyjskiego, młodego i ambitnego kapłana z diecezji warszawskiej, wciąż porusza tych, którzy go znali, oraz tych, którzy rozumieją wyzwania, przed jakimi stają katoliccy misjonarze w Rosji. Życie księdza Krzysztofa zostało brutalnie przerwane w noc sylwestrową 1999 roku – datę, która miała oznaczać koniec tysiąclecia, a stała się także tragicznym końcem jego oddanej służby Kościołowi.

  • Przez 7 lat byłem najbliższym sąsiadem księdza Krzysztofa Niemyjskiego – pisze ks. Jarosław Wiśniewski. – Było to około 800 km. Ja byłem koło Rostowa i miałem parafię w Kałmucji 300 km od Astrachania. Tam się spotkaliśmy pierwszy raz w Eliście na odpuście św. Franciszka. Bywałem też w Astrachaniu i zapewniam pana, że to był kryształowy misjonarz. Twardy wobec władz, ale przemiły dla parafian, co być może go zgubiło. Zaufał nasłanej kobiecie. Przyjął ją na gosposię, a z jej rąk zginął. W książce „Wstyd” opisałem więcej szczegółów.

W 1999 roku opuściłem Południe Rosji i udałem się na Sachalin. Informacja o śmierci Krzysztofa zastała mnie na Kamczatce, niedaleko Alaski. Oniemiałem i poczułem, jak uginają mi się nogi. To była pierwsza niespodzianka na Nowy 2000 rok. Tego samego dnia poinformowano świat, że Jelcyn odchodzi i że zastąpi go Putin. Jeszcze nie było jasne, że to on kilka miesięcy wcześniej jako premier miał już opracowany plan wyniszczania zrębów wolności i demokracji. To, co spotkało Krzysztofa, miało też spotkać innych.

Niestety, ja też byłem na czarnej liście. 8 września 2002 roku zostałem deportowany z Chabarowska do Niigaty w Japonii. Nie pozwolono mi pożegnać się z parafianami na Sachalinie, gdzie wtedy pracowałem. Żadnych rzeczy osobistych nie pozwolono mi zabrać ani tym bardziej zdjęć. Pewien kardynał stwierdził, że miałem dużo szczęścia, że potraktowano mnie ulgowo, bo też „byłem do odstrzału”. Wyleciałem jak stałem i już nigdy więcej do Rosji nie wróciłem – wspomina kapłan.

Ksiądz Krzysztof otworzył swoje serce i dom dla kobiety o imieniu Róża, osoby niezrównoważonej psychicznie i rzekomo bezrobotnej, którą przyjął z litości. Niestety, ten akt miłosierdzia stał się przyczyną jego przedwczesnej śmierci. W tę fatalną noc sylwestrową Róża dosypała truciznę do posiłku księdza. Zarówno ksiądz Krzysztof, jak i młody diakon, który również spożywał ten posiłek, zostali ciężko zatruci i trafili do szpitala. Diakon przeżył, jednak ksiądz Krzysztof nie miał tyle szczęścia. Kobieta została uznana za niepoczytalną i uniknęła kary.

Jednakże zarówno duchowieństwo, jak i parafianie, byli przekonani, że nie był to przypadkowy akt. Wiele osób wierzyło, że Róża została nasłana, aby zlikwidować księdza, który stał się niewygodny dla władz z powodu swojej gorliwości misyjnej. Ksiądz Krzysztof był nie tylko uwielbiany przez swoich parafian, ale także przyciągnął wielu studentów, w tym zagranicznych. Jego inicjatywy, takie jak usunięcie eksponatów muzealnych z budynku kościoła, przywrócenie jego sakralnej funkcji, założenie prężnego Caritasu, zaproszenie kanadyjskich misjonarzy i otwarcie preseminarium, uczyniły go celem. Popełnił, jak niektórzy mogliby powiedzieć, wszystkie „grzechy”, które mogłyby spowodować, że ksiądz w Rosji zostanie deportowany lub gorzej.

Okoliczności śmierci księdza Krzysztofa są złowieszczo podobne do innych głośnych przypadków w Rosji, takich jak otrucie Aleksandra Nawalnego czy podejrzana śmierć Jewgienija Prigożyna. Świat niewiele uwagi poświęcił śmierciom księży takich jak ksiądz Krzysztof w Rosji. Nawet w Polsce te tragedie przeszły niemal bez echa, ponieważ Kościół, w tym nuncjatury, obawiały się, że jakiekolwiek protesty mogłyby zaszkodzić relacjom dyplomatycznym lub ekumenicznemu dialogowi.

Ksiądz Jarosław Wiśniewski, który znał księdza Krzysztofa i spędził 32 lata na misjach, wyraził swoje rozgoryczenie milczeniem wokół tych śmierci. Uważa, że jego obowiązkiem jest zwrócenie uwagi na te tragiczne wydarzenia, pomimo swoich własnych ograniczeń. Ksiądz Jarosław apeluje do dziennikarzy, których uważa za ostatnią linię obrony, gdy chodzi o obronę praw człowieka, aby nagłośnili te historie.

Ksiądz Krzysztof Niemyjski, wielki czciciel Maryi, podjął ogromny wysiłek, aby sprowadzić do swojej parafii w Astrachaniu figurę Matki Bożej Fatimskiej. Pomimo wygórowanego kosztu transportu – 400 dolarów, co było fortuną w ówczesnej Rosji – ksiądz Krzysztof zdecydował się na ten wydatek, mówiąc: „Dla Maryi znajdę nawet tysiąc dolarów. Przyjeżdżaj niezwłocznie, parafia astrachańska czeka.”

Tragiczne śmierci księdza Krzysztofa Niemyjskiego, ojca Grzegorza Ciorocha i innych męczenników, którzy zginęli w Rosji, zasługują na pamięć i uznanie. Ich poświęcenie nie może zostać zapomniane, a ich historie muszą być opowiedziane. Tylko poprzez uznanie tych ciemnych rozdziałów historii możemy mieć nadzieję na zmianę i prawdziwą reformę.


Forgotten Heroes – Missionaries Silenced by History

August 19th, 2024 marks the 25th anniversary of the death of Krzysztof Niemyjski, a young priest from the Warsaw Diocese who was poisoned in Astrakhan. Just two years later, 23 years ago, in a parish on the Yenisei River in Siberia, 77-year-old Jan Frąckiewicz, a priest from Warsaw, was brutally murdered with an iron rod. Both missionaries died while carrying out their missions in Russia, yet their tragic deaths received little attention in Poland. The perpetrators of these heinous acts were never brought to justice, and the incidents were quietly swept under the rug by Russian authorities and the international community alike.

Another of these forgotten heroes is Father Grzegorz Cioroch, a Franciscan friar from a small village near Kielce, Poland. Father Grzegorz, who hailed from the tiny village of Włochy in the Świętokrzyskie Mountains, dedicated his life to the Church in Russia. His work, like that of his predecessors, was abruptly and violently ended under suspicious circumstances, likely orchestrated by Russian authorities.

Father Grzegorz was an exceptional individual, full of zeal and energy. He founded a Franciscan publishing house, released four volumes of a Catholic encyclopedia in Russian, and significantly contributed to the development of the Catholic Church in Russia. He was also the first custodian of the Franciscan Custody in Moscow, where he secured legal status for the order – a privilege that at the time was held only by the Jesuits in Russia.

On July 14th, 2024, in his hometown of Włochy, a ceremony was held to commemorate the 20th anniversary of Father Grzegorz Cioroch’s death. Clergy, family, friends, and local residents gathered for a Mass celebrated by one of his Franciscan brothers. After the Mass, condolences were read from Rome and Moscow, highlighting the significance of his contributions and the tragedy of his untimely death.

Father Grzegorz’s death remains shrouded in mystery. He died in a car accident on the Brest-Moscow highway when a „random truck” forced his vehicle off the road. The car was left crumpled like an accordion, and his death was never properly investigated. In a rush, his body was transferred to the consulate and then to Niepokalanów, where he was hastily buried.

Father Grzegorz was pursued by Russian special services, particularly the FSB, for his outspoken and vigorous missionary work. He was publicly accused in the press of leasing a Franciscan property to the Moscow underworld, an allegation that aimed to discredit him and his mission. Pope John Paul II himself issued a protest against the harassment that Father Grzegorz endured.

Recently, a book titled „Tell Me Who You Are” by Magda Chudzicka was published, shedding new light on the life and tragic fate of Father Grzegorz Cioroch. This book has helped to revive his memory, bringing his heroic actions, once relegated to obscurity, back into public consciousness.

The story of Father Grzegorz, like that of other missionaries who met tragic ends, deserves full respect and remembrance. History must restore their good names, and their life’s work cannot be forgotten. Every person, even those who have passed away, deserves a dignified burial and the preservation of their memory, especially those who sacrificed their lives in the service of others.

Requiescat in pace, Father Grzegorz.