Strona główna Powiat Ekoterroryzm w białych rękawiczkach

Ekoterroryzm w białych rękawiczkach

Lewica walczy z węglem, podatnik płaci za ideologię

Oceń ten post

Samorządy Mazowsza oraz m.st. Warszawy wraz z Polskim Alarmem Smogowym ogłosiły wspólny front walki z tzw. kopciuchami. Na celowniku znalazły się podwarszawskie powiaty, w tym nowodworski, które do roku 2028 mają całkowicie pożegnać się z węglem jako źródłem ogrzewania. Dla jednych to ekologiczna konieczność – dla innych coraz bardziej bezczelna ingerencja państwa i samorządu w codzienne życie obywateli, podszyta ideologicznym przymusem i finansowana z kieszeni podatnika.

Oto bowiem w ramach projektu „Mazowsze bez smogu”, za przeszło 132 mln zł z funduszy unijnych, utworzono sieć tzw. ekodoradców – urzędników mobilnych i stacjonarnych, którzy mają „pomagać” mieszkańcom w dostosowaniu się do antysmogowych regulacji. Pod hasłem edukacji i wsparcia kryje się jednak zorganizowany aparat nacisku, który – jak w każdej ideologii – przedstawia jedną słuszną wizję świata: bezwęglową, kosztowną i podporządkowaną centralnym decyzjom.

Programy dofinansowań, konkursy dla organizacji pozarządowych, „zielone szkolenia” – wszystko to pokrywane jest z funduszy publicznych. Samorząd województwa mazowieckiego przeznaczył na te cele m.in. 7,6 mln zł w ramach zmodyfikowanego programu „Mazowsze dla czystego powietrza” oraz kolejne 2 mln zł dla NGO-sów, których działalność – nie oszukujmy się – często polega na propagowaniu jedynie słusznej, ideologicznej wizji ekologii. Co więcej, organizacje te nie muszą wnosić żadnego wkładu własnego – pieniądze pochodzą w całości od podatników.

Tymczasem mieszkańcy nie tylko są zmuszani do kosztownych inwestycji w nowe źródła ogrzewania, ale też zderzają się z rosnącymi cenami energii, do których przyczynia się właśnie polityka tzw. „zielonego ładu”. Trzeba jasno powiedzieć: ta transformacja energetyczna nie służy obywatelowi – służy grupom interesu i rzeszy pośredników, których nie byłoby bez unijnych i krajowych dotacji.

Warto przy tym zaznaczyć, że istnieją państwa znacznie większe, silniejsze gospodarczo – jak Chiny, Indie czy Stany Zjednoczone – które nie wprowadzają tak radykalnych, kosztownych dla obywatela rozwiązań. Ba, nawet Niemcy, którzy zainicjowali ideę Energiewende, wracają dziś do spalania węgla brunatnego, gdy tylko przychodzi zima.

W 2024 r. wymieniono zaledwie 2,7 tys. z ponad 87 tys. wysokoemisyjnych kotłów w metropolii warszawskiej. Tempo wymiany wskazuje jasno: albo czeka nas masowy przymus, albo milionowe kary. Władze lokalne nie mówią tego wprost – zamiast tego przesłaniają przymus pastelową narracją o „doradztwie”, „możliwościach” i „pomocy”.

Pod szyldem ekologii rozgrywa się cicha wojna cywilizacyjna – a jej pierwszą ofiarą jest zwykły obywatel: podatnik, właściciel domu, mieszkaniec wsi lub przedmieścia. Człowiek, który przez lata ogrzewał się węglem, dziś ma być reedukowany i zmuszany do „lepszych wyborów”. I choć nikt nie mówi tego wprost, to działania władz, samorządów i finansowanych organizacji pozarządowych noszą wszelkie znamiona ekoterroryzmu systemowego – przemyślnego, zorganizowanego, dobrze opłacanego i pozornie dobrotliwego.

Eco-terrorism in white gloves – ideology replaces common sense, taxpayer pays the bill

The regional authorities of Mazovia and the city of Warsaw, in cooperation with the Polish Smog Alert, launched yet another campaign to eliminate coal heating from households in the Warsaw metropolitan area. Under the pretext of “clean air” and “citizen support,” what is unfolding is a broad, ideologically driven enforcement mechanism – financed almost entirely with public funds – that forces citizens to abandon traditional sources of heating and adopt politically sanctioned “green” alternatives.

The programme “Mazowsze bez smogu” (Mazovia Without Smog) involves over 132 million PLN from EU funds and has created a network of “eco-advisors” who, under the guise of assisting citizens, in reality function as local enforcers of an ideological transition. These advisors are promoted as neutral experts, but their role is clearly part of a larger apparatus of persuasion, re-education, and regulation.

In parallel, the local government has allocated over 7.6 million PLN for thermal modernisation and the replacement of heating systems under the modified “Mazowsze dla czystego powietrza” programme. Additionally, 2 million PLN will be distributed to NGOs through grant competitions aimed at “educating citizens” about air pollution and noise protection. These organisations are not required to provide any own funding – the burden is shouldered entirely by taxpayers.

Let us be clear: this is not grassroots activism, nor is it voluntary environmental stewardship. This is state-sponsored eco-terrorism – subtle, bureaucratic, and clothed in the language of care and concern. Meanwhile, the average citizen faces skyrocketing energy costs, mandatory replacement of functioning heating systems, and ever-growing administrative pressure.

All of this is done in the name of the “green transformation,” a concept increasingly detached from economic reality. Poland, unlike far larger and wealthier nations such as China, India, or even the USA, is imposing strict environmental mandates on its population – while those nations continue to rely on coal and other traditional energy sources without shame or punitive restrictions.

Even Germany, once the flagship country of the Energiewende, has reverted to lignite coal during harsh winters. But in Poland, the narrative remains unchallenged: coal must go, no matter the cost to families, pensioners, or rural households. Citizens who for decades heated their homes with coal are now being “re-educated” through funded workshops, leaflets, and seminars, and told they must make “better choices.”

In 2024 alone, only 2,700 of over 87,000 high-emission heating systems in the Warsaw metropolitan area were replaced. At this pace, the transition would take decades – but the authorities insist: we don’t have that much time. That sentiment translates into looming penalties, further restrictions, and increasing surveillance of private household practices.

This is not environmentalism – it is ideologised policy masquerading as public service. It is a transformation not for the benefit of the citizen, but for the benefit of those managing the funds, contracts, advisory positions, and institutional prestige. It is a system that grows by feeding off fear, guilt, and top-down planning.

And the one who pays – always and inevitably – is the Polish taxpayer.

 

BRAK KOMENTARZY

Exit mobile version