
81 lat temu doszło do likwidacji niemieckiego więzienia gestapo oraz największej masowej egzekucji w Forcie III Pomiechówek. – Znaczna część więźniów miała zostać przewieziona do jednego z obozów koncentracyjnych. Padł jednak rozkaz rozstrzelania wszystkich – mówi Dorota Grzechocińska z Rady Fundacji Fort III Pomiechówek. Już w tę niedzielę (27.07) odbędą się uroczystości upamiętniające tamte krwawe i dramatyczne wydarzenia.
Redakcja: – W Forcie III Pomiechówek przez ponad rok działało niemieckie więzienie gestapo. Niemcy, opuszczając to miejsce 81 lat temu, przeprowadzili masową egzekucję więźniów. Co wtedy wydarzyło się?
Dorota Grzechocińska: – Miało to miejsce 30 lipca 1944 roku, czyli tuż przed wybuchem powstania w Warszawie. Szacujemy, że w więzieniu w Forcie III przebywało wówczas 280-300 więźniów. Nie znamy jednak ich dokładnej liczby, ponieważ dokumentacja ewidencyjna została prawdopodobnie spalona podczas likwidacji więzienia. Niemcy, wiedząc, że Armia Czerwona stoi już na przedpolach Warszawy, dostali rozkaz zlikwidowania więzienia. Według badań historyków początkowo planowano, że znaczna część więźniów zostanie przewieziona do jednego z obozów koncentracyjnych. Wskazują na to również relacje świadków, że w przeddzień egzekucji grupa więźniów miała być wyprowadzona z Fortu, ponieważ mieli oni być przetransportowali ze stacji w Modlinie do wspomnianego obozu. Transport jednak nie przyjechał, dlatego cofnięto ich do Fortu. Wtedy padł rozkaz rozstrzelania wszystkich. To były niezwykle dramatyczne momenty.
Red.: – Co działo się dalej?
Dorota Grzechocińska: – Prawdopodobnie wyprowadzano ich partiami i rozstrzeliwano. Okoliczni mieszkańcy zeznawali, że odgłosy wystrzałów były słyszane jeszcze do późnych godzin popołudniowych. Nikt z więźniów nie przeżył. Z kolei w kwietniu 1945 roku rodziny, które wiedziały, że zostali tutaj zamordowani ich bliscy, wymogły na ówczesnej władzy przeprowadzenie ekshumacji. Zgodnie z relacjami osób, które były wtedy obecne, wyjętych zostało około 280 ciał. Podkreślam jednak, że nie była wówczas prowadzona żadna ewidencja, ponieważ było to bardzo spontaniczne działanie. Jeżeli rodzina rozpoznała swojego bliskiego, to zabierała go. W ten sposób rozstrzelani więźniowi zostali pochowani praktycznie po całym północnym Mazowszu. Dodam, że na podstawie badań Fundacji i Instytutu Pamięci Narodowej, mamy w tej chwili zidentyfikowanych około 160 osób, co do których wiemy, że tego dnia zostały zamordowane.
Red.: – Czy może Pani przybliżyć, jak wyglądał pobyt więźnia w więzieniu gestapo?
Dorota Grzechocińska: – Więzienie gestapo w Forcie III było karno-śledczym, dlatego więźniowie przebywali tutaj od kilku tygodni do paru miesięcy. W tym czasie byli przesłuchiwani, katowani i sądzeni. Gestapowcy i załoga Fortu III byli „wykwalifikowanymi” urzędnikami niemieckimi, czyli przeszkolonymi sadystami, którzy zostali tutaj zatrudnieni w celu maltretowania więźniów. Niemcy stosowali tortury, żeby wymusić zeznania, w których osadzeni przyznaliby się do nielegalnej działalności w ruchu oporu. To stanowiło podstawę do skazania na śmierć lub wywiezienia do obozu koncentracyjnego. W Forcie III były również wykonywane kary śmierci, a wydawał je policyjny sąd doraźny. Chociaż tak naprawdę była to parodia sądu, ponieważ więźniom nie przysługiwały żadne odwołania od wyroków. Egzekucje wykonywano jeszcze tego samego dnia, po czym grzebano ich w masowych mogiłach w Forcie.
Red.: – Od kiedy gestapo było obecne w Forcie III Pomiechówek?
Dorota Grzechocińska: – Więzienie formalnie zaczęło istnieć od wiosny 1943 roku. Trwały wtedy masowe aresztowania w gminach powiatu kampinoskiego, w których działała partyzantka i różne grupy nękające niemieckie posterunki znajdujące się na terenach przygranicznych. Przypomnę, że granica między Rzeszą a Generalnym Gubernatorstwem przebiegała właśnie w okolicy Nowego Dworu Mazowieckiego i przez środek Puszczy Kampinoskiej. Niemcy przeprowadzili wtedy wielką akcję odwetową i aresztowali około 400 mężczyzn z wsi kampinoskich. Byli oni przesłuchiwani i maltretowani. 26 czerwca 1943 roku sąd doraźny skazał 174 więźniów na karę śmierci, zwolnionych zostało może tylko kilkunastu, a pozostali zostali wywiezieni do obozów koncentracyjnych.
Red.: – Czy znana jest łączna liczba więźniów, którzy przebywali w pomiechowskim więzieniu gestapo? Ilu z nich zostało zamordowanych?
Dorota Grzechocińska: – Cały czas próbujemy się tego doliczyć… Jeżeli jednak myślimy o tym, ile osób przeszło przez więzienie, to możemy szacować, że około 10-12 tysięcy osób. Co do zamordowanych, to najnowsze szacunki oscylują w okolicy 4-5 tysięcy więźniów. Jest to ogromna liczba, biorąc pod uwagę, że więzienie działało nieco ponad rok. Można też powiedzieć, że obok Działdowa, Fort III Pomiechówek był największą katownią na terenie północnego Mazowsza.
Red.: – Kim byli więźniowie? W jakich warunkach byli przetrzymywani?
Dorota Grzechocińska: – Trafiali tu przede wszystkim żołnierze podziemia, Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, ale też szmuglerzy dostarczający żywność do głodującej Warszawy, kurierzy czy uciekinierzy z robót przymusowych. To więzienie nie miało żadnej infrastruktury. Nie było możliwości, aby w tym miejscu więźniów przetrzymywać dłużej, ponieważ mieli oni naprawdę tragiczne warunki. Nie mieli żadnych pryczy, tylko spali w ciasnych, dusznych komorach podziemnych, w których Niemcy tłoczyli od 60 do 100 osób. Mogli jedynie leżeć na betonie, gdzie mieli jedynie trochę słomy. Nie mieli tam żadnego światła, a wypuszczani byli tylko 3 razy dziennie na posiłki.
Red.: – Fort III Pomiechówek w czasie II wojny światowej nie był tylko więzieniem gestapo. Co działo się w tym miejscu przed wiosną 1943 roku?
Dorota Grzechocińska: – Tak, już od marca 1941 roku, kiedy na kilka miesięcy zostało osadzonych bardzo wielu rolników z powiatu płockiego, w tym najwięcej z Sochocina, zaczął pełnić funkcję obozu. Więźniowie przebywali tutaj do wybuchu wojny radziecko-niemieckiej i nie mieli takich obostrzeń, jak w przypadku więzienia gestapo. Po ich wypuszczeniu, na przełomie lipca i sierpnia Niemcy osadzili w Pomiechówku około 4 tysięcy Żydów z Zakroczymia, Nowego Dworu Mazowieckiego i okolicznych miejscowości. To był już pierwszy moment, kiedy w Forcie rozpoczęły się mordy.
Red.: – Wracając do tematu uroczystości upamiętniających 81. rocznicę likwidacji niemieckiego więzienia gestapo oraz największej masowej egzekucji w Forcie III Pomiechówek, to odbędą się one już w tę niedzielę. Czy może Pani przybliżyć ich program?
Dorota Grzechocińska: – Początek uroczystości zaplanowany jest na godz. 14.00. Rozpoczną się Mszą Świętą polową, która będzie celebrowana przez jednego z ojców kapucynów z pobliskiego klasztoru w Zakroczymiu. To jest bardzo ważne, ponieważ wśród zamordowanych 30 lipca był także ich współbrat – ojciec Cyryl Dardziński, który wspierał oddział Armii Krajowej w Zakroczymiu, a został aresztowany dosłownie kilka dni przed egzekucją.
Uroczystościom będzie towarzyszyć Wojsko Polskie – Kompania Reprezentacyjna Wojsk Lądowych, wystawiona przez 9 Brygadę Wsparcia Dowodzenia Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych im. gen. dyw. Wiktora Thommée. Będą również obecne sztandary, zostanie odczytany apel pamięci, planowane są okolicznościowe przemówienia m.in. przedstawiciela rodzin i starosty nowodworskiego Magdaleny Biernackiej. Grupa Jeep Willys Club Polska zaprezentuje pojazdy historyczne i mundury z czasów II wojny światowej. W planach mamy także zwiedzanie Fortu z przewodnikiem.
Red.: – Uroczystości organizowane są już od kilku lat i z każdym rokiem pojawia się na nich coraz więcej mieszkańców.
Dorota Grzechocińska: – Myślę, że te uroczystości już na stałe wpisały się w świadomość lokalnej społeczności, ponieważ przyjeżdżają tu całe pokolenia: dzieci, wnuki i prawnuki. Jednocześnie jako Fundacja Fort III Pomiechówek jesteśmy bardzo wdzięczni, że Starostwo Powiatowe w Nowym Dworze Mazowieckim włączyło się w organizację uroczystości. Uważamy, że wspólne upamiętnienie tych tragicznych wydarzeń będzie ważnym momentem refleksji i jedności dla lokalnej społeczności, ponieważ nie wszyscy, którzy dziś mieszkają w tych okolicach, są potomkami więźniów. To są także ludzie, którzy zamieszali tu po wojnie i dlatego to bardzo ważne, aby mieli świadomość tego, co stało się w Forcie III. To taka lekcja historii, która nie może być zapomniana.
Red.: – Fundacja Fort III Pomiechówek od kiedy dba o zachowanie pamięci o tym miejscu?
Dorota Grzechocińska: – Fundacja formalnie powstała w 2017 roku. Została ufundowana przez Piotra Jeżółkowskiego, który jest prawnukiem więźnia zamordowanego tutaj 31 maja 1943 roku. Mój dziadek również był w Forcie, tak samo mój stryj. Dodam, że Fort nie był miejscem zapomnianym przez miejscową ludność, ani przez rodziny. Ale te ciągle dopominały się o pamięć o tym miejscu. Dlatego dla nas to była oczywista potrzeba serca, aby upamiętnić to miejsce. Najważniejsze, że wokół Fortu udało się nam zgromadzić całą „rodzinę fortową”. Baza więźniów, która dzisiaj liczy ponad 3 tysiące osób, powstała dzięki zgłoszeniom rodzin lub osób, które wiedziały, że ktoś był tutaj więźniem bądź został stracony. To jest nasza wspólna praca.
Red: – Jak wyglądają Państwa działania?
Dorota Grzechocińska: – Prowadzimy badania na rzecz Fortu. Na swoim koncie mamy już różne publikacje i filmy. Mamy znakomite kontakty z miejscowymi szkołami. Organizowaliśmy ogólnopolskie konkursy z nagrodami. Prowadzimy żywe lekcje historii, które cieszą się sporą popularnością. Podczas sobotnich spacerów oprowadzamy po Forcie osoby chętne. Bardzo dobrze współpracowało się nam z władzami samorządowymi, wielokrotnie też otrzymywaliśmy granty, dzięki którym mogliśmy realizować nasze zadania. Cieszymy się, że Fundacja jest obdarzona także zaufaniem publicznym.
Najważniejsze dla nas jest to, aby zachowywać kontakt z osobami, które chcą zobaczyć Fort, czyli cały czas oprowadzać je po Forcie z przewodnikiem i organizować lekcje historii. Chcielibyśmy dalej prowadzić działania wydawnicze – wszystkie materiały publikowane są na naszej stronie internetowej. Naszym priorytetem jest również baza więźniów, ponieważ chcemy, aby każda z tych osób, która przeszła przez Fort czy zginęła tutaj, odzyskała swoją tożsamość. Chcemy pokazywać ich jako ludzi z twarzą, a nie tylko jako liczby czy imię i nazwisko. Pomagają nam w tym ich rodziny. Zależy nam również, aby Fort, jak już poprzednio obiecywano, stał się muzeum.
Red.: – Dziękujemy za rozmowę.