Szanowni Państwo
Niedawno na facebooku odbyła się dyskusja na temat bio-gazowni na wysypisku w Zakroczymiu. Jeden z dyskutantów napisał, że wcześniej udało nam się zwalczyć spalarnie odpadów niebezpiecznych, bo wówczas byli inni ludzie. Otóż to nieprawda. To nie byli inni ludzie. To byli ludzie ci sami lub podobni do tych, którzy żyją obecnie. Tylko trzeba było ich wzruszyć i potrzeba było jednego, oddanego sprawie, przywódcy.
Proszę mi wierzyć, wiele mnie to kosztowało, żeby zaprosić wielokrotnie moich współmieszkańców, do mojego domu i przekonać ich do działania, aby wspólnie wygrać. Wszak groziło nam i naszym sąsiadom wielkie niebezpieczeństwo ekologiczne, obejmujące swoim zasięgiem aż do połowy Warszawy. Wprawdzie poniosłam wielkie koszty, może nawet za duże, ale po 24 latach daliśmy sobie radę. Później podjęłam walkę o odebranie dzierżawcy, nieprawnie (mówią o tym dokumenty) oddanego w dzierżawę wysypiska zakroczymskiego. I znowu kosztowało mnie to wiele.
Myślałam jednak, że razem z nowym burmistrzem, uda się je odebrać. Motywacją było czyste, zdrowe powietrze w całej gminie Zakroczymiu, ale i przesłanki ekonomiczne. Jak obliczyłam, przy ówczesnej cenie odpadów, wysypisko mogło przynieść 12 mln zł przychodów w ciągu roku, a gmina była pod kreską. Niestety, burmistrz nie był zainteresowany. Zaś dzierżawca wysypiska straszył mnie pozwem o pomówienia. Przeżyłam to już wcześniej, kiedy firma próbująca zbudować spalarnie życzyła sobie w pozwie 4 mln zł, tytułem zablokowania przeze mnie ich „ekologicznej” inwestycji, co spowodowało u mnie wiele nieprzespanych nocy i zagrożenie bytu mojej rodziny. Ale wtedy miałam poparcie ludzi i to pomogło mi przetrwać ciężkie chwile. Wracając do wysypiska, burmistrz wynajął firmę, która potwierdziła, że gazy z niego się wydobywające, mogą nas truć. Zrodził się pomysł zaskarżenia dzierżawcy. Nawet sugerowano, żebym znowu była przedstawicielem społeczeństwa. Tylko, że firma, wynajęta przez burmistrza nie miała akredytacji, co mogłoby spowodować przegraną przed sądem. Burmistrz tłumaczył się, że wynajmując firmę, nie chciał wydawać zbyt dużo pieniędzy, co było śmieszne. Bo jeśli podejmuje się walkę z kimś, kto udowadniał, że poniósł duże koszty rekultywacji wysypiska i trzeba było liczyć się z ewentualnym, milionowym odszkodowaniem, to nie bierze się firmy , choćby była najbardziej kompetentna, która nie może udowodnić swojej kompetencji przed sądem. Zatem zrezygnowałam. Postawiłam krzyżyk na poniesionych, dużych kosztach własnych i dałam sobie spokój. Zrezygnowałam zwłaszcza wtedy, kiedy działając dla dobra społeczeństwa zakroczymskiego odniosłam wiele upokorzeń ze strony burmistrza i niektórych radnych, nie tylko z powodu wysypiska, ale i w sprawie zmiany planu zagospodarowania, czy podatku w formie opłaty adiacenckiej. Uważałam, że w normalnej gminie, powinno się zmniejszać obciążenia mieszkańców, a nie je pomnażać. Bo gmina, to jej mieszkańcy, a aparat urzędniczy, zatrudniany przez mieszkańców, nie musi gromadzić zysków, po to, żeby podnosić swoich uposażeń.
Wycofałam się z jakiejkolwiek działalności, aż do dzisiaj. Dziś, zostałam namówiona, skorzystałam z zaproszenia i spróbuję jeszcze raz. Kandyduję do Rady Powiatu z list PiS, jako kandydat bezpartyjny. Próbuję jeszcze raz, między innymi dlatego, że jako radnej powiatowej udało mi się osiągnąć parę różnych dokonań.
Udało mi się:
1. Obronić szpital powiatowy przed sprzedażą za 10% jego wartości.
2. Namówić radnych powiatowych do zakupu tomografu komputerowego.
3. Spowodować remont zewnętrzny i wewnętrzny naszej przychodni.
4. Namówić byłego burmistrza do remontu rynku zakroczymskiego.
5. Na wniosek posła PSL, spowodować zmiany w przepisach tak, żeby rolnicy mogli zatrudniać obcokrajowców.
6. Podjąć skuteczną walkę z chęcią przeniesienia Inspektoratu Nasiennictwa z Nowego Dworu Mazowieckiego do Pułtuska, co spowodowałoby zwiększenie i tak dużych kosztów produkcji dla okolicznych rolników. W ramach podziękowania dostałam list dziękczynny od ówczesnego Ministra Rolnictwa, pana Sawickiego.
7. Uczestnicząc w podkomisji i komisji sejmowej, spowodowałam zmianę zarządzenia Ministra Rolnictwa, tak, aby w dalszym ciągu można było uprawiać cebulę dymkę.
8. Udało mi się przekonać radnych powiatowych, aby nie zgodzili się na likwidację powiatu nowodworskiego i przejęcie go przez powiat legionowski
9. Za moich czasów, radnej powiatowej, odbył się tez remont drogi powiatowej, czyli ul. O. Honorata Koźmińskiego i ul. Gałachy.
Było jeszcze parę pomniejszych spraw i jestem dumna, że tak wiele udało mi się zrobić, przecież nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich moich bliższych i dalszych znajomych, mieszkańców Zakroczymia. Zatem, mam nadzieję, że mogę liczyć na poparcie Państwa, również w tych wyborach.
Z serdecznym pozdrowieniem
Bożena Paradzińska
Kandydatka do Rady Powiatu Nowodworskiego
z listy Prawa i Sprawiedliwości
Okręg Nr 3
Pozycja Nr 5
Jeśli zostanę radną powiatową, spróbuję razem z Wami, jeszcze raz powalczyć o nasze wysypisko.
Spróbujmy jeszcze raz!