Po latach cyfrowej dominacji, kursywa – czyli pismo ręczne łączone – zaczyna wracać do łask w amerykańskich szkołach publicznych. Jeszcze dekadę temu była niemal całkowicie wyparta przez klawiatury, smartboardy i tablety, dziś zaś coraz więcej stanów przywraca ją do obowiązkowego programu nauczania. To nie tylko zmiana formalna. To sygnał głębszy – znak, że nawet najbardziej zaawansowane społeczeństwa technologiczne zaczynają rozumieć ograniczenia cyfrowej edukacji.
Od 2010 r., gdy wiele stanów przyjęło tzw. Common Core Standards, pismo ręczne stopniowo znikało z lekcji. Zastąpiła je nauka obsługi klawiatury, wprowadzana już od pierwszych klas szkoły podstawowej. W praktyce oznaczało to, że całe pokolenie uczniów uczyło się pisać wyłącznie drukowanymi literami, a ich kontakt z kursywą ograniczał się do odczytywania podpisów na dokumentach – o ile w ogóle je rozpoznawali.
Dziś sytuacja zaczyna się zmieniać. Już 24 stany – od Kalifornii po Alabamę – wprowadziły obowiązek nauczania pisma łączonego. Kolejne, jak Pensylwania, New Jersey czy Floryda, przygotowują stosowne regulacje. Niektóre szkoły zaczynają już w klasie III, inne najpóźniej do klasy V.
Nie jest to przypadek. Badania naukowców z University of Washington i innych uczelni wykazały, że pisanie kursywą wzmacnia pamięć, poprawia ortografię, rozwija zdolność wyrażania myśli i ułatwia przyswajanie treści czytanych. Pismo ręczne, jako czynność złożona i angażująca różne obszary mózgu, wpływa korzystnie na rozwój dzieci. W przeciwieństwie do klikania w ekran – pisanie wymaga uważności, cierpliwości i skupienia.
Ale chodzi o coś jeszcze. Pismo ręczne, z jego rytmem, charakterem, niepowtarzalnością, jest nie tylko narzędziem – jest wyrazem osobowości, śladem człowieka. W dobie ujednoliconej czcionki systemowej, podpis staje się ostatnim bastionem indywidualizmu.
Powrót kursywy nie rozwiąże wszystkich problemów szkolnictwa. Ale może oznaczać coś znacznie ważniejszego: początek odzyskiwania równowagi między światem cyfrowym a rzeczywistym, między maszyną a człowiekiem, między funkcją a formą. I może to właśnie w Ameryce – kolebce technologicznej rewolucji – zaczyna się cichy zwrot ku rzeczom prostym, lecz trwałym.
Notebook instead of screen – is America returning to handwriting?
After years of digital dominance, cursive handwriting is making a comeback in American public schools. Just a decade ago, it was nearly entirely replaced by keyboards, smartboards, and tablets. Today, more and more states are restoring it to the core curriculum. This is not merely a formal change. It signals something deeper – a realization that even the most technologically advanced societies are beginning to recognize the limitations of digital-only education.
Since 2010, when many states adopted the Common Core Standards, handwriting gradually disappeared from classrooms. It was replaced by keyboarding lessons introduced from the earliest grades. In practice, this meant an entire generation of students learned to write only in print, with their exposure to cursive limited to deciphering signatures – if they could read them at all.
Today, the trend is reversing. Twenty-four states – from California to Alabama – have already mandated cursive instruction. Others, like Pennsylvania, New Jersey, and Florida, are drafting new legislation. Some schools begin as early as third grade, others no later than fifth.
This is no coincidence. Research by the University of Washington and other institutions has shown that cursive writing improves memory, spelling, idea formation, and reading comprehension. Handwriting, as a complex motor and cognitive task, engages various parts of the brain and supports children’s development. Unlike tapping on a screen, writing requires attention, patience, and focus.
But there is more. Cursive handwriting – with its rhythm, character, and uniqueness – is not just a tool. It is an expression of personality, a trace of the human being. In the era of standardized system fonts, the signature may be the last bastion of individual identity.
Bringing back cursive will not solve all educational challenges. But it may mark something more significant: the beginning of a return to balance between the digital world and the real one, between machine and man, between function and form. And perhaps it is in America – the birthplace of the digital revolution – that this quiet shift toward simple but lasting things is beginning.