Strona główna Powiat Wojna z Bogiem. Recenzja nowej książki prof. Andrzeja Nowaka

Wojna z Bogiem. Recenzja nowej książki prof. Andrzeja Nowaka

Oceń ten post

Wojna z Biegiem – Najnowsza książka prof. Andrzeja Nowaka, jednego z najwybitniejszych współczesnych historyków i myślicieli katolickich w Polsce, stanowi istotny głos w debacie o duchowych fundamentach naszej cywilizacji. Opublikowana 12-V-25r., licząca 256 stron publikacja w twardej oprawie, zatytułowana bezpośrednio i bezkompromisowo, jest nie tylko dziełem historycznym, lecz także apelem moralnym. To książka, która powinna się znaleźć w każdej polskiej rodzinie.

Autor kreśli dramatyczną panoramę zmagań toczących się od ponad dwustu lat – walki świata bez Boga z cywilizacją łacińską, o której Karol Wojtyła mówił, że opiera się na trzech wzgórzach: Akropolu, Kapitolu i Golgocie. Od rewolucji francuskiej, przez terror bolszewicki, aż po współczesny neopogański relatywizm – wszędzie tam, gdzie władza oddala się od Boga, zaczyna prześladować człowieka. Książka Nowaka stanowi panoramiczną opowieść o tej właśnie logice. To zarazem dokument i świadectwo – głęboko osadzone w źródłach, wzbogacone ilustracjami, które nie są ozdobnikami, ale częścią świadectwa.

Już we wprowadzeniu autor przypomina, że bezbożnictwo – jakkolwiek się nie nazywało: laicyzacja, racjonalizm, postęp, emancypacja – zawsze w dziejach kończyło się krwią i cierpieniem. Niezależnie od epoki, języka i miejsca, ludzie wierzący stawali się celem systemowego ataku. I odwrotnie – Kościół katolicki stawał zawsze w obronie tych, którym odmawiano prawa do życia zgodnego z wiarą. Szczególnie dotyczyło to Polski.

W niezwykle poruszającym fragmencie autor opisuje dzień 11-XI-1918r., kiedy to Rada Regencyjna – z udziałem arcybiskupa warszawskiego Aleksandra Kakowskiego – przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową, dając w ten sposób początek odrodzonemu państwu polskiemu. Kościół nie tylko błogosławił temu aktowi, ale realnie wspierał jego trwanie – od mobilizacji wyborców w pierwszych demokratycznych wyborach, aż po obecność duchowieństwa przy najważniejszych wydarzeniach państwowych. W tym kontekście prof. Nowak pokazuje, że Kościół nie był nigdy „instytucją obcą państwu”, lecz jednym z jego fundamentów.

Najmocniejsza część książki poświęcona jest latom 1917–1945. To właśnie wtedy, jak pisze autor, „Polska znalazła się w cieniu czerwonej gwiazdy”. Precyzyjnie dokumentuje działalność bolszewickiej machiny zła – od dywersji ideologicznej, przez terror fizyczny, po próby całkowitego wyrugowania religii z przestrzeni publicznej. Cytując słowa Stalina o Polsce jako „przepierzeniu” do Niemiec, Nowak przypomina, że Polska była nie tylko geograficzną przeszkodą w marszu komunizmu, ale duchową barierą – narodem głęboko zakorzenionym w wierze.

Rozdziały dotyczące powojennego zniewolenia PRL-u, represji wobec duchowieństwa i moralnego oporu Kościoła, uzupełnione są analizą współczesnych form ateizacji. Autor nie pozostawia złudzeń: dziś, w wieku XXI, zagrożenie nie minęło. Zmieniły się formy – bardziej zawoalowane, mniej brutalne – lecz cel pozostaje ten sam: wymazać Boga z życia człowieka.

Tym bardziej cenne są te fragmenty, w których prof. Nowak opisuje opór – cichy, niezłomny, głęboki. Opór duchowieństwa, rodzin, szkół katolickich. Opór polskości. Opór wiary. Książka kończy się słowami ostrzeżenia, ale i nadziei – że dopóki istnieje pamięć, dopóty możliwa jest odnowa. A fundamentem tej pamięci jest wiara.

„Wojna z Bogiem” to dzieło nie tylko potrzebne – to książka paląco aktualna. To opowieść o przeszłości, która rzuca światło na teraźniejszość i zadaje pytanie o przyszłość. Co zrobimy z naszą wolnością? Czy Polska nadal będzie wierna Chrystusowi?

***


Fragment książki:
Święto niepodległości obchodzimy 11 listopada – na pamiątkę przekazania władzy wojskowej oraz złożenia propozycji utworzenia rządu narodowego Józefowi Piłsudskiemu. W ten sposób kończył się symbolicznie pewien etap dochodzenia do suwerenności Polski. Instytucje stopniowo poszerzające przestrzeń autonomii nadawanej przez zaborców, powoływane jeszcze za ich zgodą, zastąpił ktoś, kto miał już reprezentować suwerenną wolność Polaków. Tę władzę przekazywała Piłsudskiemu trzyosobowa Rada Regencyjna Królestwa Polskiego. W centrum owego aktu, jaki dokonał się na wieczornym posiedzeniu Rady 11 listopada 1918 roku w warszawskim mieszkaniu jednego z regentów, Józefa Ostrowskiego, był przedstawiciel Kościoła katolickiego, arcybiskup warszawski, Aleksander Kakowski, członek i duchowy patron Rady Regencyjnej. Przekazanie władzy niedawnemu socjaliście, organizatorowi i uczestnikowi akcji bojowych PPS, wzmocnione autorytetem Kościoła, miało ogromne znaczenie dla legitymizacji nowego Naczelnika Państwa, dla podtrzymania kruchej jeszcze jedności narodu tworzącego swą państwowość od nowa. Także dla samego Józefa Piłsudskiego rangę symbolu miał fakt, że władzę przekazywał mu arcybiskup, który był synem bohaterskiego uczestnika powstania styczniowego – tego powstania, które dla nowego Naczelnika było najświętszym wyrazem polskiego dążenia do wolności. Arcybiskup Kakowski, następnego dnia po spotkaniu z Piłsudskim, ogłosił odezwę do duchowieństwa, z entuzjazmem wzywającą do wspierania odnowionego państwa: „Zwiastuję Wam, Bracia Kapłani, wesele wielkie. […] Z łaski Boga jesteśmy wolni w wolnej Polsce”1.
Różnie ludzie rozumieli wolność, nie wszyscy w 1918 roku dostrzegali jej związek z Kościołem, a jednak było oczywiste, że młode instytucje nowego państwa nie mogłyby się zakorzenić nie mając oparcia w sile społecznego autorytetu duchowieństwa i hierarchii katolickiej. I Kościół tego oparcia udzielił. Najpierw miało ono charakter przede wszystkim symboliczny, ale także organizacyjny. Bez pomocy, a nawet można wprost powiedzieć – bez agitacji księży nie byłoby tak masowego udziału wyborców w pierwszych wyborach do Sejmu Ustawodawczego. Wybory przeprowadzono pierwszy raz wedle ordynacji umożliwiającej udział wszystkim obywatelom – bez różnicy płci: kobiety uzyskały prawa wyborcze w Polsce o dwa lata wcześniej niż w Stanach Zjednoczonych, 10 lat przed Wielką Brytanią, 26 lat przed Francją… Fakt, że w styczniowych wyborach w 1919 roku wzięło w Królestwie Polskim i Galicji Zachodniej udział 70 do 80 procent uprawnionych, był wielkim sukcesem polskiej wolności. Kościół temu sukcesowi nie tylko nie przeszkadzał, ale mu błogosławił. Otwarcie sejmu poprzedziło 9 lutego uroczyste nabożeństwo w katedrze św. Jana w Warszawie – tej samej, która pamiętała ostatni triumf polskiej wolności przed rozbiorami: Konstytucję 3 maja. Mszę św. celebrował arcybiskup Kakowski (wkrótce nominowany kardynałem), patriotyczne kazanie wygłosił jeden z najbardziej zaangażowanych patriotycznie członków episkopatu, arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego, Józef Teodorowicz. Prymas, arcybiskup gnieźnieński, kardynał Edmund Dalbor, poświęcił w tym samym dniu gmach sejmu – w obecności Naczelnika Państwa, premiera Ignacego Paderewskiego i posłów.
W tym samym czasie nieco ponad dwieście kilometrów na wschód od Warszawy rozpoczynała się wojna sowiecko- -polska. 9 lutego grupa operacyjna pod dowództwem gen. Antoniego Listowskiego przejęła po ustępujących z byłego Frontu Wschodniego oddziałach niemieckich Terespol i Brześć Litewski. 14 lutego w rejonie miejscowości Mosty nad Niemnem rozpoczęły się regularne walki jednostek Wojska Polskiego z Armią Czerwoną. Od wschodu nacierała ofensywa projektowana od chwili zdobycia władzy nad Rosją przez bolszewików. Wolność zbiorowa Polski i wolność indywidualna jej obywateli niemal natychmiast po rozpoczęciu procesu odbudowy własnego państwa po 123 latach niewoli znalazła się w cieniu nowego, śmiertelnego zagrożenia. Polska znalazła się w cieniu czerwonej gwiazdy, która zatriumfowała w centrum niedawnego Imperium Rosyjskiego.
W tym imperium – które zagarnęło 82 procent przedrozbiorowego obszaru Rzeczypospolitej – Kościół katolicki i wolność Polaków zostały połączone razem w roli prześladowanych wrogów. Rewolucja lutowa, która obaliła carat w 1917 roku, przyniosła krótkotrwałą zmianę: najpierw wydaną 29 marca przez Rząd Tymczasowy obietnicę niepodległości dla Polski, a 14 września rozporządzenie przyznające Kościołowi katolickiemu pełnię swobody wyznania i działalności duszpasterskiej2. Kiedy 7 listopada 1917 roku stosunkowo niewielka, ale zorganizowana z wojskową dyscypliną partia bolszewików dokonała skutecznego przewrotu w stolicy Rosji, Piotrogrodzie, a wkrótce potem zdołała opanować także inne, wraz z Moskwą, centra życia politycznego Rosji, przewrót ten nie wydawał się wpływać bezpośrednio na kwestię polskiej wolności. Na drodze do owej wolności stała wówczas przede wszystkim osiągnięta w toku działań na froncie wschodnim I wojny światowej hegemonia II Rzeszy. Już jednak po roku, w listopadzie 1918 roku, fantom Pax Germanica ulotnił się z całej Europy Wschodniej. Niemcy i Austro-Węgry przegrały ostatecznie wojnę z zachodnimi aliantami. Polska sięgnęła w tej tak sprzyjającej sytuacji po niepodległość.
Wtedy właśnie, niemal od razu, okazało się, że polska wolność i Kościół katolicki są nadal dramatycznie połączone węzłem wspólnego, znów zagrożonego losu. Owo zagrożenie, idące od wschodu, z Rosji, w której utrwalił swą władzę system komunistyczny, było tym razem bez porównania głębsze, bardziej niebezpieczne od tego, co pamiętano z niedawnych czasów Imperium Romanowów.
Wektor geopolityczny nowej władzy w Rosji był w stosunku do Polski ten sam: wolna, odzyskująca suwerenność Polska była przeszkodą na drodze ekspansji Moskwy do centrum Europy, do Niemiec przede wszystkim. Ten sposób rozumowania wyraził najlepiej Józef Stalin – już w listopadzie 1918 roku, jeszcze jako ludowy komisarz do spraw narodowości (wśród owych narodowości, którymi się z urzędu zajmował, na pierwszym miejscu była narodowość polska) w rządzie Włodzimierza Lenina. W artykule opublikowanym wówczas w organie swojego komisariatu nazwał Polskę przepierzeniem – cienką ścianką działową (po rosyjsku: sriedostienije), którą ofensywa Armii Czerwonej przebije z łatwością, by wejść do środka Europy, do Niemiec. Polska leży na najkrótszej drodze do Europy, na głównym, absolutnie najważniejszym szlaku ekspansji imperium, które ma swoje centrum w Petersburgu/Piotrogrodzie i w Moskwie. Dodatkowo motywowana ideologią komunistyczną ekspansja ta miała za swój cel połączenie sił rosyjskiego komunizmu z potęgą niemieckiego przemysłu i proletariatu, „ojczyzny” Lenina z „ojczyzną” Marksa: aby wspólna „ojczyzna” światowej rewolucji stała się niezwyciężona. Polskie „przepierzenie” najbardziej przeszkadzało w tym dążeniu. „Kontrrewolucyjne przepierzenie pomiędzy rewolucyjnym Zachodem a socjalistyczną Rosją zostanie zniesione” – stawiał kropkę nad „i” Stalin. Armia Czerwona, wspierana dywersją komunistów zorganizowanych w komisariacie Stalina, zdawała się zapewniać błyskawiczne spełnianie jego przepowiedni3. Do połowy grudnia 1918 roku istniały już sowieckie rządy nie tylko Ukrainy, ale także Estonii, Łotwy, Litwy i Białorusi. Jak konstatował 15 grudnia sam przewodniczący Komisariatu Narodowości w kolejnym artykule pod symbolicznym tytułem Światło ze wschodu, „przepierzenie między Rosją a Niemcami upada, topnieje”4.
Na początku 1919 roku był już gotowy pierwszy rząd sowiecki dla Warszawy: Rewolucyjna Rada Wojenna Polski (w składzie Samuel Łazowert, Adam Śliwiński-Kaczorowski i Stefan Brodowski-Bratman). Posuwała się ona na zachód, przez Wilno, w taborach Armii Czerwonej. 12 stycznia 1919 roku „Izwiestja”, organ władzy Lenina, pisały w artykule pod znamiennym tytułem Rewolucyjne perspektywy w Polsce, że „najbliższy okres w Polsce będzie czasem zanikania z błyskawiczną szybkością tkwiącej w szerokich masach chłopów i robotników ideologii państwa narodowego”5.
Polskie „przepierzenie” jednak stało jeszcze i uporczywie nie chciało upaść. „Ideologia państwa narodowego”, czyli polska tożsamość – nie tylko narodowa i polityczna, ale także kulturowa i cywilizacyjna, oparta w swym najgłębszym rdzeniu na chrześcijaństwie w jego łacińskiej postaci – nie chciała się poddać bez walki komunistycznej ideologii i sowieckiej przemocy. Tak: przemocy.
Przemoc pierwszego państwa, w którym doszli do władzy wyznawcy komunistycznej ideologii, musiała się zwrócić przeciw tym wszystkim, którzy nie pasowali do jej planów. Nierzeczywistość ideologii mogła tylko przemocą zastąpić rzeczywistość ludzi, ich wartości, ich życia. Ta przemoc uderzała w każdą jednostkę, wspólnotę, społeczność, która znalazła się w jej zasięgu. Najpierw i najdłużej była to zatem wspólnota samych Rosjan, potem kolejnych narodów i narodowości dawnego Imperium Romanowów, odbudowywanego przez Lenina i jego towarzyszy. Polska i Polacy mieli jednak na szlaku tej przemocy miejsce, niestety, „uprzywilejowane”.
Powody były dwa. Jeden już wymieniliśmy: centralne położenie na strategicznie najważniejszym szlaku ekspansji odnowionego przez komunistyczną ideologię imperium. Drugim było wyjątkowo uporczywe przywiązanie większości Polaków do narodowej tożsamości. Trudniej niż w przypadku wielu Rosjan, Ukraińców czy Białorusinów było tę tożsamość podważyć przez odwołanie do klasowej nienawiści; trudniej było ją rozbić. Oparcie owej tożsamości na chrześcijańskim, łacińskim fundamencie jeszcze bardziej utrudniało zadanie jej złamania przychodzącym ze wschodu „wyzwolicielom”. Z tym silniejszą furią uderzali oni w ów fundament.
Fala pogromów polskich dworów na Kresach, idąca już od 1917 roku, biła zawsze także w katolickie kościoły, w znak łacińskiego krzyża. Ku Kościołowi w miastach garnęli się uciekinierzy z dworów rozbitych przez chłopską przemoc, rozbudzoną przez ideologów „klasowej zemsty”6. Bolszewickie kierownictwo, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że właśnie religia, silna tożsamość duchowa oparta na wierze w Boga, blokuje drogę do postępów nowej, ideologicznej „wiary”, przekształciło ten niszczycielski żywioł w zorganizowany system walki z religią. Ten system, nawiązujący do antychrześcijańskich, najbardziej brutalnych praktyk rewolucji francuskiej (zwłaszcza z lat 1792–1794) oraz komuny paryskiej (1871), a także do koncepcji ideologów komunizmu z Karolem Marksem i Fryderykiem Engelsem na czele, bolszewicy wypróbowali najpierw w samej Rosji.
„Religia jest jak gwóźdź: kiedy uderzysz w głowę, wbijasz go tylko głębiej… Potrzebne są obcęgi. Religię trzeba schwycić mocno, podważyć od spodu – nie trzeba jej bić z góry, ale wyciągać, wyciągać z korzeniami. To zaś można osiągnąć tylko naukową propagandą, poprzez moralną i artystyczną edukację mas”7. Autor tej przenikliwej myśli był intelektualistą: Anatol Wasiljewicz Łunaczarski, zanim został ludowym komisarzem oświaty Republiki Rad, był przed I wojną liderem grupki bolszewików marzących o nowej religii ludzkości – religii, której patronami mieli być Marks, Feuerbach i Nietzsche. Jak tylu innych, przynajmniej od czasów oświecenia, proroków nowej, „wyzwolonej” wiary, Łunaczarski traktował Chrystusa, chrześcijaństwo, „starą” wiarę i stojący na jej straży Kościół jako swych osobistych, najbardziej nienawistnych wrogów. Ideologia, jaką wyłożył w swym dwutomowym dziele Religia i socjalizm (1908, 1911), dawała mu właściwe intelektualiście poczucie własnej racji, przeważającej całą tradycję chrześcijańskiej wiary, myśli i kultury. Nie dawała mu jednak jeszcze żadnych realnych sposobów niszczenia owej tradycji – śnił sen o obcęgach, ale nie miał ich jeszcze w ręku…
Narzędzie otrzymał od Włodzimierza Iljicza Lenina. Ten nie zajmował się nigdy religią dla niej samej. Największa jego rozprawa na ten temat – artykuł Religia i socjalizm (1905) – wyraźnie zapowiadała, że przywódca RSDPRR(b) nie interesował się szczególnie „burżuazyjnym wolnomyślicielstwem”, lecz widział w religii jeszcze jeden problem polityczny do praktycznego rozwiązania. Usunięcie owego problemu „gorzałki dla ludu” (tak dostosował Lenin do rosyjskich warunków bardziej wyrafinowaną, Marksowską metaforę religii jako opium dla ludu) mogło ostatecznie nastąpić tylko przez przejęcie władzy – przez trzeźwą oczywiście awangardę tegoż ludu.

Informacje dodatkowe:
Autor: Andrzej Nowak
liczba stron: 256 obwoluta: nie format: 16,5 cm x 23,5 cm papier: offset oprawa: twarda data wydania: 12.05.2025 ISBN: ISBN 978-83-7553-429-0 EAN: 978-83-7553-429-0

War against God. Review of the new book by Prof. Andrzej Nowak

The latest book by Professor Andrzej Nowak, one of Poland’s foremost historians and Catholic thinkers, is a powerful voice in the ongoing debate about the spiritual foundations of our civilisation. Published on May 12, 2025, this 256-page hardcover volume is not just a historical work, but also a moral appeal. It is a book that should be found in every Polish home.

The author outlines the dramatic panorama of struggles that have lasted for more than two centuries – the battle between a godless world and the Latin civilisation rooted in Christianity. From the French Revolution to Bolshevik terror, and from ideological oppression to modern-day relativism, the removal of God has consistently led to the persecution of man. This book is both a chronicle and a testimony – deeply sourced, enriched with illustrations that are integral to its message.

The introductory chapters make it clear: whenever society turns away from God, the consequences are bloody and dehumanising. The faithful have always been targets, while the Catholic Church has stood firm in their defence – particularly in Poland, where faith and national identity have long been inseparable.

A particularly moving section describes the events of November 11, 1918, when the Regency Council – with Archbishop Aleksander Kakowski of Warsaw – handed over military power to Józef Piłsudski, symbolically marking the rebirth of the Polish state. The Church not only blessed the moment but actively supported it, mobilising voters and consecrating national institutions. Nowak convincingly demonstrates that the Church was not a foreign body in the state, but one of its spiritual pillars.

The most gripping parts of the book focus on 1917–1945, when Poland came “under the shadow of the red star”. The author meticulously documents the machinery of Bolshevik terror, from ideological subversion to violent repression. Quoting Stalin’s remark that Poland was merely a “partition wall” on the way to Germany, Nowak reveals how Poland represented not just a geopolitical barrier, but a spiritual resistance to communism.

Later chapters address the postwar communist oppression in Poland, the persecution of the clergy, and the Church’s moral resistance. Nowak goes further to explore today’s atheisation – subtler, more insidious, yet equally dangerous. The goal is unchanged: to erase God from human life.

Equally powerful are the testimonies of resistance – the unwavering witness of priests, Catholic families, and faithful schools. This is a history not just of suffering, but of endurance. The book ends with a warning, but also with hope: that as long as memory endures, renewal is possible – and at its root stands faith.

“War against God” is not just important – it is urgently relevant. It is a history that illuminates the present and challenges the future. What will we do with our freedom? Will Poland remain faithful to Christ?

BRAK KOMENTARZY

Exit mobile version