W Raszkowie, daleko poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej, w sercu Mołdawii i spornym terytorium Naddniestrza, żyją ludzie, którzy mimo upływu pokoleń, sowieckich prześladowań, kulturowej presji i geopolitycznego odcięcia, wciąż czują się Polakami. Mówią po polsku, uczą swoje dzieci pacierza i historii Polski, świętują Dzień Flagi, a na 3 Maja wyruszają w rajdy rowerowe z biało-czerwoną flagą. Ich domy są biedne, ich status niepewny, ale dusza polska – niezłomna.
Tymczasem Ojczyzna – Wolna Polska – o nich nie pamięta. Zamiast otworzyć ramiona, pozostaje głucha na ich wołanie o uznanie, pozostawiając ich bez obywatelstwa, bez prawa do paszportu, bez szansy na prawne potwierdzenie swojej tożsamości. Ich sytuacja jest znacznie gorsza niż rzesz tzw. „inżynierów” sprowadzanych do Europy przez kanclerz Merkel, a wpuszczanych do Polski przez ekipę d. Tuska.
Polskie obywatelstwo – surowe zasady, wieloznaczna praktyka
Zgodnie z obowiązującą ustawą z dnia 2 kwietnia 2009 r. o obywatelstwie polskim (Dz.U. 2012 poz. 161), obywatelstwo Rzeczypospolitej nabywa się:
– z mocy prawa – przez urodzenie z rodziców będących obywatelami polskimi,
– przez nadanie – decyzją Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej,
– przez uznanie – decyzją wojewody, w przypadku dłuższego legalnego pobytu w Polsce,
– przez repatriację – wyłącznie dla osób pochodzenia polskiego urodzonych i stale zamieszkałych na terenach dawnego ZSRR.
Osoba ubiegająca się o uznanie lub nadanie obywatelstwa musi najpierw wykazać nie tylko swoje pochodzenie, ale też silny związek z polskością, przeważnie udokumentowany legalnym pobytem, znajomością języka i udziałem w życiu społeczno-kulturalnym w Polsce.
W przypadku środowisk takich jak Polacy z Naddniestrza – mimo ich niezaprzeczalnej tożsamości narodowej – często brak jest formalnych dokumentów potwierdzających obywatelstwo przodków lub możliwości przeprowadzenia repatriacji, ponieważ Mołdawia nie wchodziła w skład tzw. „terenów dawnego ZSRR” objętych przepisami repatriacyjnymi. Co więcej, Prezydent RP nie ma obowiązku uznania polskości – jego decyzja ma charakter uznaniowy.
Węgry – narodowa wspólnota ponad granicami
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja na Węgrzech. W 2011 r. Budapeszt przyjął ustawę o uproszczonym nadaniu obywatelstwa osobom pochodzenia węgierskiego, nawet jeśli od pokoleń mieszkają poza krajem – m.in. w Rumunii, Serbii czy na Ukrainie. Wystarczy wykazać przodków narodowości węgierskiej, znajomość języka i złożyć przysięgę wierności. Nie jest wymagany pobyt na terytorium Węgier.
Efekt? Ponad milion osób odzyskało obywatelstwo węgierskie. Państwo traktuje ich jako integralną część narodu węgierskiego, niezależnie od granic, ustrojów i okupacji.
Niemcy – prawo krwi i historyczne rozliczenie
Podobnie działa system niemiecki. Ustawa o obywatelstwie RFN (Staatsangehörigkeitsgesetz) opiera się na zasadzie ius sanguinis – prawa krwi. Obywatelem niemieckim jest każdy, kto ma przodków będących Niemcami, niezależnie od miejsca urodzenia. Niemcy mają także specjalną ścieżkę dla tzw. Aussiedler – przesiedleńców z Europy Wschodniej, uznając ich za ofiary wojennych i powojennych prześladowań.
W 2021 r. zliberalizowano przepisy dla potomków Niemców zmuszonych do emigracji lub pozbawionych obywatelstwa przez reżim narodowosocjalistyczny – ich wnuki mogą ubiegać się o paszport niemiecki.
Polska obojętność
Tymczasem Polska pozostaje niewzruszona. Choć mówi się o diasporze, o Polonii, o jedności narodowej – konkretne czyny nie nadążają za słowami. Polacy z Raszkowa i Tyraspola nie mają realnej drogi do uzyskania obywatelstwa, choć ich codzienność pełna jest symboli i czynów, których nie powstydziłby się mieszkaniec Mazowsza.
Brak dokumentów z czasów przedwojennych, sowieckie zacieranie tożsamości, lokalna bieda – wszystko to sprawia, że zamiast pomocy, spotykają się z urzędniczą barierą i prawną obojętnością.
W czasach, gdy w granice Rzeczypospolitej wprowadza się obce wpływy, a tożsamość narodowa bywa podważana od wewnątrz, tym bardziej należy upomnieć się o tych, którzy – choć zapomniani – wciąż walczą o pamięć, o wierność i o miejsce w narodzie.
****
Rashkov waits for Poland. Citizens without citizenship
In Rashkov, far beyond the current borders of the Polish Commonwealth, in the heart of Moldova and the disputed territory of Transnistria, live people who, despite generations of separation, Soviet persecution, cultural pressure, and geopolitical isolation, still feel Polish. They speak the language, teach their children the Lord’s Prayer and Polish history, celebrate the Flag Day, and on May 3rd ride their bikes under the white-and-red banner. Their homes are modest, their legal status uncertain, but their Polish soul – unwavering.
Meanwhile, the Homeland – Free Poland – seems to forget them. Instead of embracing them, it turns a deaf ear to their plea for recognition, leaving them without citizenship, without a passport, without any legal acknowledgment of their identity.
Polish citizenship – strict rules, ambiguous practice
According to the Act on Polish Citizenship of April 2, 2009 (Journal of Laws 2012, item 161), citizenship of the Polish Commonwealth can be acquired:
– by law – through birth to Polish citizen parents,
– by grant – through a decision of the President of the Polish Commonwealth,
– by recognition – through a decision of a voivode, after a long legal stay in Poland,
– by repatriation – only for persons of Polish origin born and permanently residing in the territories of the former USSR.
An applicant for recognition or granting of citizenship must prove not only their ancestry but also a strong connection to Polishness, typically confirmed by legal residence, language proficiency, and participation in socio-cultural life in Poland.
In the case of communities such as the Poles in Transnistria – despite their unquestionable national identity – there often is a lack of formal documents confirming the citizenship of ancestors or eligibility for repatriation, as Moldova was not part of the specific “former USSR territories” covered by the repatriation act. Moreover, the President’s decision is entirely discretionary – there is no obligation to recognize someone’s Polishness.
Hungary – a national community beyond borders
Hungary, however, presents a different model. In 2011, the government introduced a law allowing simplified citizenship for persons of Hungarian descent, even if they have lived abroad for generations – e.g., in Romania, Serbia, or Ukraine. All that is required is proof of Hungarian ancestry, knowledge of the language, and an oath of allegiance. No residence in Hungary is necessary.
The result? Over one million people have regained Hungarian citizenship. The state treats them as an integral part of the Hungarian nation, regardless of borders, regimes, or exile.
Germany – right of blood and historical redress
Germany follows a similar principle. The German Nationality Act (Staatsangehörigkeitsgesetz) is based on the ius sanguinis – right of blood. A person is a German citizen if they descend from German ancestors, regardless of place of birth. Germany also offers a dedicated path for Aussiedler – ethnic Germans from Eastern Europe, recognizing them as victims of war and postwar persecution.
In 2021, the law was further liberalized for descendants of Germans who were forced to emigrate or stripped of citizenship by the National Socialist regime – allowing even grandchildren to apply for a German passport.
Polish indifference
Meanwhile, Poland remains unmoved. Though politicians speak of the diaspora, of Polonia, of national unity – concrete action does not follow. Poles from Rashkov and Tiraspol have no real path to citizenship, even though their daily life is filled with symbols and deeds that would not shame a Mazovian parishioner.
A lack of pre-war documents, Soviet erasure of identity, local poverty – all this results in bureaucratic obstacles and legal indifference, instead of recognition and aid.
In times when foreign influences seep into Poland’s borders and national identity is challenged from within, it is all the more vital to speak up for those who – though forgotten – still fight for memory, for fidelity, and for their rightful place in the nation.