Zaczęło się od szklanki mleka

2015-10-22 1:26:33

W ubiegłą niedzielę (17 października) obchodzony był Światowy Dzień Misyjny. Siostra Bogusława z Parafii Św. Barbary w Modlinie Twierdzy wiele lat pracowała na misjach i opowiedziała nam o swojej pracy w Indiach w miejscowości Mysore

Światowy Dzień Misyjny to dzień solidarności misyjnej w Kościele katolickim. Jest on obchodzony każdego roku – w przedostatnią niedzielę października.

Jak wyglądają prace na misjach?

– To jest normalne życie, z tą różnicą, że podejmuje się wyzwania i rozwiązuje problemy, które tam na miejscu są – zdradza siostra Bogusława. Ludność zamieszkująca Indie potrzebuje głównie żywności – ryżu, warzyw, lekarstw oraz dachu nad głową.

– Bardzo często dzieci nie mają gdzie odrabiać lekcji, robią to na drodze, na poboczu, bo w mieszkaniu mama gotuje na przykład obiad. Znam rodzinę, która się powiększyła – starsi chłopcy śpią na zewnątrz, bo nie starcza dla nich miejsca w domu – relacjonuje siostra.

“Korepetycje z dożywiania”

Głównym problem jest niedożywienie, anemia. Misjonarki, by pomóc najuboższym dzieciom zorganizowały tzw. “korepetycje z dożywiania”. Zaczęło się od szklanki mleka, później ryż z warzywami – do tego jajko, by były to pożywne posiłki.

– Tak się zaczęła nasza pomoc dla tych najbardziej potrzebujących. Wiele razy przekonałam się o tym, że warto pomagać i że dobro, które się sieje pomnaża się wielokrotnie – dodaje siostra.

Co z wiarą?

Z opowieści siostry Bogusławy dowiadujemy się, że nawracanie ludzi z hinduizmu na wiarę chrześcijańską jest bardzo trudne i prawnie zakazane. Księża, którzy głoszą ewangelię zazwyczaj mogą robić to tylko na terenie kościołów, a nawracanie grozi karą – nawet więzienia. Księża oraz siostry zakonne, które pracują na misjach mówią, że to, co robią jest dziełem miłości.

– Głosimy, że Bóg jest miłością. Pomagamy wszystkim – dzieciom muzułmańskim, hinduskim, buddyjskim i chrześcijańskim. Misjonarze powołani są do tego żeby ewangelię głosić życiem, słowem, czynem i my to robimy – wyjaśnia siostra.

Ból po prześladowaniach

W Indiach chrześcijanie byli prześladowani – to fakt. Dzieła księży, na przykład budowane sierocińce, łącznie z dziećmi były palone – niezależnie od tego, czy w budynku znajdowały się osoby wyznania chrześcijańskiego czy buddyjskiego. W momencie kiedy hinduistyczna partia polityczna, która “nakręcała” fale prześladowań przegrała, prześladowań nie było. Partia, która wygrała wybory postawiła sobie za cel budowanie w kraju pokoju – nie wojny.

– Ból był tym bardziej większy, że to była nagonka polityczna. Było to zorganizowane tak, aby pokazać, że to hinduizm jest religią mocną i przywódczą, która może pokonać wszystkie mniejszości – podsumowuje zakonnica.

Adam Balcerzak

 

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *