Wzbierający bunt

2018-06-21 1:10:31

Kilkunastu rolników z Kikuł powiedziało już „dość!” Czują się oszukani, wręcz okradzeni ze swej własności. Jak by tego mało było, teraz ktoś proponuje im, aby zapłacili za odzyskanie tego, co kilka dni wcześniej im zabrano. To, co ich spotkało zaczyna przypominać wymuszenie rozbójnicze.

Jak mówią miejscowi, droga z Pomiechówka do Dębego biegnie dziś tak samo, jak wtedy, gdy na Moskwę podążał nią Napoleon Bonaparte. Była droga i były okalające ją pola uprawne. Z niej najpierw schodzili na pola chłopi z kosami i sierpami, aby pod wieczór powrócić na drogę z wozami pełnymi plonów. Później tę trasę pokonywały ciągniki… wreszcie kombajny. Sytuacji nie zmieniły kolejne zmiany, jakie dotykały tę trasę. Tak było też wówczas, gdy przed dziesięcioleciami wzdłuż jezdni wykopano odwadniające rowy. Każdy z rolników miał własny mostek, po którym docierał do źródła swego utrzymania.

W maju 2018 roku na drogę krajową nr 62 weszła ekipa, która na zlecenie Krajowej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad miała dokonać jej modernizacji. Poprawiono pobocza, ścięto wiele gałęzi stojących na poboczu drzew, pogłębiono przydrożne rowy. To właśnie przy okazji ten ostatniej czynności robotnicy zerwali wszystkie istniejące mostki. Po jakimś czasie część z nich została odtworzona. Niestety, tylko część. Za odbudowanie pozostałych, od wielu rolników miano zażądać sporej sumy.

– Najpierw „zaśpiewano” nam półtora tysiąca, później ta kwota stopniowo malała, aby ostatecznie spaść do ośmiuset złotych za mostek – mówi nam jeden z rolników podczas ostatniego spotkania pokrzywdzonych w Kikołach. W ostatnią niedzielę dziewięciu panów siadło na ławce przy miejscowym placu zabaw, aby zastanowić się nad dalszym planem działania. Napięcie i determinacja wyraźnie rosną. Wszyscy zgodnie podkreślają, że za miesiąc zaczną się żniwa a oni nie będą w stanie dotrzeć do swych pól. Ktoś inny mówi, że uprawia porzeczki i już na dniach powinien rozpocząć zbiór. – Kto mi zapłaci za stracone plony? – pyta retorycznie.

Wydaje się, że wykorzystali już wszystkie drogi. Prosili o pomoc w Urzędzie Gminy, prosili też w starostwie. Wszędzie obiecano im wsparcie, ale przecież droga jest krajowa, więc ile z tej pomocy będzie, nikt nie wie. GDDKiA rejon w Bożej Woli tłumaczy, iż nie może odbudować mostków, których nie ma na mapach. Tymczasem kłam tym twierdzeniom zadaje pozyskana w starostwie mapa z roku 2008 oparta na pomiarach jeszcze w roku 1968. Jak widać na załączonym skanie, jest tam mostek, po którym dziś został jedynie ślad.

– To jest biznes po polsku – denerwuje się jeden z zebranych. – Zabrano nam to, co od pokoleń należało do naszych rodzin, a dziś za zwrot naszej własności żądają pieniędzy. Co więcej, na nasze pytanie, czy po zapłaceniu tego „okupu” mostki zostaną oficjalnie naniesione na mapę, odpowiedziano nam odmownie. Czyli za pół roku może przyjść kolejna ekipa i znów domagać się pieniędzy – dodaje. Wszyscy zgodnie argumentują, że działaniami GDDKiA zostali pozbawieni dostępu de jedynego źródła utrzymania i zgodnie deklarują, że żadnych pieniędzy nie dadzą.

Nasza próba skontaktowania się z rejonem w Bożej Woli zakończyła się, jak na razie, porażką. Kierownik Działu technicznego odesłał nas do rzecznika prasowego podając jego numer telefonu. Niestety, przez cały dzień nikt tegoż telefonu nie odbierał. Natomiast zastępca wójta Pomiechówka, Mariusz Łempicki zapewnił, iż „w związku z otrzymanymi sygnałami od mieszkańców wsi Kikoły, wystąpiliśmy do Zarządcy drogi krajowej o zorganizowanie spotkania w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Zaangażowanie się w rozwiązanie sporu zapowiedział wicestarosta Paweł Calak: – Muszę dokładniej przyjrzeć się zaistniałej sytuacji, wówczas podejmę konkretne działania – obiecuje. My ze swej strony obiecujemy, iż monitorować będziemy tę sytuację aż do jej pozytywnego zakończenia.

Piotr Korycki

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *