Problem z dwukadencyjnością
2017-05-29 10:17:14
“W samorządach można bardzo łatwo uwłaszczyć się na spółkach komunalnych. W ten sposób można zagwarantować sobie nieskończoność wyboru. Jeżeli się posiada gazetę, pieniądze, spółki komunalne, to ma się praktycznie wszystko” – mówi Paweł Kukiz, który chce dwukadencyjności.
W rozmowie z PortalemSamorzadowym.pl Lider ruchu Kukiz`15 mówi o konieczności likwidacji powiatów oraz o potrzebie wprowadzenia dwukadencyjność w samorządach. Jego zdaniem powiaty niczemu nie służą, jak tylko temu, żeby poobsadzać urzędników, pociotków i funkcjonariuszy partyjnych, którzy ciągną kasę na swoje utrzymanie.
Gotowy poprzeć konieczne zmiany
Paweł Kukiz twierdzi, że mógłby wejść w koalicję z partią rządzącą (PiS) jednak na swoich zasadach. – Wejdziemy w koalicję, jeśli dojdzie do zmiany ustawy referendalnej pod względem obniżenia progu frekwencyjnego, likwidacji powiatów i związanych z tym przerostów administracji – mówi Paweł Kukiz. Lider ruchu pomimo tego, że nie do końca zgadza się z działaniami partii rządzącej, pod projektem dotyczącym dwukadencyjności w samorządach podpisuje się obydwoma rękami. Jego zdaniem, “w samorządach można bardzo łatwo uwłaszczyć się w spółkach komunalnych”. W ten sposób można zagwarantować sobie nieskończoność wyboru. wystarczy, że się posiada gazetę, pieniądze, spółki komunalne.Taka sytuacja istnieje właśnie w samorządach na naszym terenie.
Dwukadencyjność wstrzymana?
Proponowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości zmiany, miały nastąpić natychmiast, czyli już od następnej kadencji. W ten włodarze sprawujący urząd dwie i więcej kadencji, nie mogliby już w nich startować. Tymczasem na ostatniej konferencji prasowej prezes partii PiS Jarosław Kaczyński oświadczył jednak, że proponowane zmiany zostaną odłożone. Prezes PiS jednak nie stwierdził jednoznacznie, że jego partia rezygnuje całkowicie z proponowanych zmian. Dodał również, że już teraz zdarza się, że do władzy dochodzi zupełnie nowy kandydat i sprawuje ważne urzędy w samorządach. Za przykład podał prezydentów ze Stalowej Woli oraz Białej Podlaskiej, dodając, że pokonali oni samorządowców startujących odpowiednio na czwartą i piątą kadencje. – To można zrobić, potrzebny jest wysiłek, jasne stawianie sprawy i oczywiście przekonywujący kandydat.
Zachęcamy również do przeczytania felietonu Macieja Lermana, dotyczącego powyższego tematu:
Wycofanie się, to błąd
Ostatnio pojawiły się informacje, że rządząca partia wycofuje się z pomysłu wprowadzenia ograniczenia kadencji dla samorządowców, które miałoby działać wstecz. W ten sposób osoby, które sprawowały urząd wójta, burmistrza lub prezydenta przez dwie lub więcej kadencji będą mogłyby nadal zajmować te stanowiska. Moim zdaniem to błąd…
Pomimo szczerej sympatii dla wielu lokalnych włodarzy, ograniczenie ilości kadencji dla przedstawicieli władzy wykonawczej, do której się zaliczają, wydaje się być bowiem absolutną koniecznością. Dowodem na to są ostatnie referenda w sprawie włączenia gmin z naszego powiatu do aglomeracji warszawskiej. Okazało się, że rządzący już od kilkunastu lat włodarze, bez problemu potrafią tak zorganizować referendum, aby osiągnąć dla siebie zawsze pozytywny rezultat.
Wyniki głosowań były bowiem po ich myśli i zbliżały się do 100% (94% i 96%), podobnie jak to było w dawnym NRD, czy obecnie zdarza się na Białorusi albo w państwach o podobnych systemach, które trudno nazwać demokratycznymi. To chyba nie przypadek.
Trzeba też przypomnieć, że referenda te były o przysłowiową pietruszkę czyli dotyczyły mglistych projektów, które w dodatku zostały już wycofane. Dlatego tym większy podziw dla włodarzy, że udało im się tak skutecznie zmobilizować elektorat. Zapewne przy kolejnej takiej okazji uda im się jeszcze poprawić te wyniki.
Trudno jednak się temu dziwić, władza jaka znalazła się w ich rękach, na lokalnym podwórku jest niemal absolutna i nie podlega właściwie żadnej kontroli. Albo kontrola taka jak na przykład, ta sprawowana przez Regionalne Izby Obrachunkowe jest tylko iluzoryczna.
W naszym systemie włodarz jest bowiem udzielnym księciem, który dzieli i rządzi. Przede wszystkim jednak ma możliwość rozdzielania pieniędzy i dawania pracy. Stąd też krążące legendy o zatrudnianiu członków rodziny i znajomych, ustawionych przetargach i rosnących fortunach. Przy okazji, obowiązujące przepisy są dla nich bardzo dogodne. W samorządach z łatwością można obyć się bez przetargów i zrezygnować z konkursów na intratne stanowiska.
Dziwię się też rządzącym, że ugięły się pod naciskiem samorządowców. Przecież jedyne zmiany w samorządach, jakie większość z nich gotowa jest zaaprobować to – wydłużenie oraz możliwość dziedziczenia stanowiska.