Powrót w wielkim stylu
2016-07-07 10:16:52
Problem dzików w Nowym Dworze Mazowieckim nie ma końca. W ostatnim tygodniu “wielki” powrót tych zwierząt zauważyć można było na ulicy Akacjowej.
Piątkowe popołudnie. Pan Witold Kaczorowski, jak każdego dnia, udaje się rowerem na swoją działkę, żeby skosić trawę, zrelaksować się, odpocząć. Przeżywa szok, kiedy dociera na miejsce. Okazuje się, że w nocy z czwartku na piątek mieszkaniec Akacjowej miał na swojej posesji niezapowiedzianych i niezbyt miłych gości. Niczym tornado, przez trawnik, tuż przy ogrodzeniu działki pana Kaczorowskiego przeszło stado dzików. Zwierzęta doszczętnie zryły i zniszczyły tereny należące do mężczyzny.
– To wygląda tak, jakby ktoś przejechał ciągnikiem i zorał mi działkę. Przyjechałem, żeby skosić trawę, bo była już bardzo wysoka. Teraz nie mam już czego kosić – mówi pan Kaczorowski.
Mężczyzna na miejsce natychmiast wezwał Straż Miejską. Rozmowa starszego mężczyzny z dyżurnym nie należała do najprzyjemniejszych, ponieważ ten stwierdził, że Straż Miejska nie jest od tego, by zajmować się dzikami. Po długich negocjacjach z dyżurnym strażnicy przyjechali na miejsce, sporządzili notatkę i zrobili zdjęcia.
Odławianiem dzików w Nowym Dworze Mazowieckim zajmuje się Wojskowe Koło Łowieckie Nr 191 “WKRA”. Jak informuje Andrzej Pietras – łowczy – dziki są za małe, żeby je odłowić, ponieważ przechodzą pomiędzy kratkami odłowni.
– Mimo wszystko jesteśmy przygotowani. W Nowym Dworze Mazowieckim znajdują się trzy odłownie: niedaleko szpitala, piekarni pana Kowalskiego oraz na Kępie Nowodworskiej – mówi A. Pietras.
Łowczy tłumaczy również, że koło łowieckie nie chce odbierać małym matki, dlatego też czekają na pojawienie się w odłowni całej rodziny dzików.
– Przecież dziki mają miot kilka razy do roku, to kiedy oni chcą wyłapać te zwierzęta, skoro cały czas będą się rodzić młode? – pyta zbulwersowany pan Witold.
Dziki przychodzą w rejony naszego miasta w celu zdobycia pożywienia. Mieszkańcy dokarmiają je, nawet nieświadomie, pozostawiając śmieci, co jeszcze bardziej je przyciąga.
– Ludzie są sami sobie winni. Dokarmiają zwierzęta, rzucając im np. jabłka, bułki czy wyrzucając do śmietnika resztki jedzenia, które są wabikiem dla dzików – zauważa jeden z mieszkańców Nowego Dworu.
Straż Miejska apeluje, aby nie dokarmiać dzików. Panu Kaczorowskiemu zostaje tylko szczelne ogrodzenie działki, by uniknąć “nieproszonych gości”.
Adam Balcerzak