POWIAT. Andrzej Duda leje wodę. Czy w słusznej sprawie?

2020-06-17 1:00:56

Oczko wodne przy każdym domu – to nowy element kampanii urzędującego Prezydenta RP. Choć swoiste “oczko” puszcza do wyborców prezydent Duda, to jednak program “Moja woda” proponuje nie on personalnie, ale Ministerstwo Klimatu. Czy stanie się to doskonałym preludium do wszak bardzo koniecznej rewolucji w gospodarce wodnej w Polsce?

Kampania prezydencka rządzi się swoimi prawami – wielokrotnie słyszeliśmy propozycje, które czasem były absurdalne, czasem wręcz ironiczne, a wielokrotnie powodowały najeżenie się włosów na głowie – czy tak jest i tym razem, odpowiedzieć musimy sobie sami.

Chciałbym, żeby przy każdym domu takie oczko było – deklarował we wtorek w Sulejówku prezydent. – Nie tylko domu jednorodzinnym, ale także domach wielorodzinnych, żeby jak najwięcej tych małych zbiorników wodnych powstawało.

Ten program “Moja woda” to jest program dofinansowania tego typu inwestycji, w skali całego kraju. Poddajmy pomysł Ministerstwa Klimatu pod bardziej szczegółową analizę – do 5 000 zł dotacji na budowę przydomowego systemu łapania deszczówki; w sumie 100 mln zł na lata 2020-24; wnioski do WFOŚiGW będzie można składać już od 1 lipca. Gospodarka wodna w Polsce od czasów Bieruta po czasy Kaczyńskiego – polega niestety na tym, żeby jak najszybciej wyrzucić wodę do Bałtyku. Na potęgę osuszane bagna i torfowiska, wycinane lasy i drzewa, pola pocięte wieloma rowami melioracyjnymi z zepsutymi zastawkami do łapania wody, wielce popularna tendencja koszenia trawników, a także obecna polityka betonowania przydrożnych rowów. Nie wspominając już o bezmyślnej emisjach gazów cieplarnianych. Niestety, w ostatnich dekadach klimat mocno się zmienił, a w przyszłości będzie się zmieniał jeszcze drastyczniej.

Już teraz Polska bardzo cierpi z powodu deficytu wody, o czym najlepiej mogą zaświadczyć rolnicy, którzy po nocach wspólnymi siłami podlewają wzajemnie swoje uprawy, gdyż poziom wód gruntowych jest tak niski, że inaczej nie dałoby rady zagwarantować uzupełnienia wody na polach uprawnych. W rekordowo suchym 2015 r. wody zabrakło dla elektrowni i mieliśmy ograniczenia w dostawach prądu. Susza trwa w naszym kraju od 2018 r. a jej bezpośrednie skutki odczuli rok temu m.in. mieszkańcy Skierniewic, gdzie wodę trzeba było dowozić beczkowozami, ale nie tylko oni. W tym roku po bezśnieżnej kolejnej zimie susza będzie jeszcze bardziej dotkliwa. Co gorsza, z powodu globalnego ocieplenia zmienił się charakter opadów. Pada rzadziej, a kiedy już pada, to leje. Susza jest więc przerywana przez podtopienia, a nawet powodzie. Sytuacja zaczyna być katastrofalna i któraś władza musi wreszcie coś z tym zrobić, mimo że temat nie należy do topu popularności w mediach. Musimy więc zmienić gospodarkę wodną tak, żeby przygotować się na oba ekstremalne zjawiska pogodowe.

Kraj nasz podzielony jest od kilkunastu lat mniej więcej po połowie w dwóch naprzeciwległych obozach – więc propozycja ta również będzie mieć pewnie tyle samo przeciwników, co i zwolenników.

Bartosz Ciszyński

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *