Porażka mimo dobrej postawy
2017-03-13 7:50:12
Od porażki z Widzewem, Świt rozpoczął rundę wiosenną. Podopieczni Rafała Kleniewskiego nie mają się jednak czego wstydzić, a remis był na wyciągnięcie ręki i niewiele zabrakło do podziału punktów.
Przebieg spotkania
Obydwa zespoły wyszły skoncentrowane na to spotkanie, ale też bardzo nerwowe. Przez pierwsze 10 minut nie obejrzeliśmy ani jednego strzału na bramkę rywala. Pierwsi strzał w światło bramki oddali przyjezdni i tylko dobra postawa Mateusza Prusa uchroniła nas przed stratą bramki.
3 minuty później lewą stroną boiska popędził z piłką Dawid Jabłoński i znalazł się w polu karnym. Być może zakończyłby swój rajd bramką, gdyby nie fakt, że został powalony przez byłego zawodnika Świtu Sebastiana Olczaka, a arbiter wskazał na wapno. Rzut karny na bramkę zamienił natomiast Patryk Szczepański. Po chwili mecz musiał zostać przerwany, ponieważ ze swojego sektora wyskoczyli kibice Widzewa. Doszło do starcia między fanami obydwu ekip, ale Policja szybko uspokoiła sytuację.
W 22. minucie sędzia podyktował rzut karny dla Widzewa i na tablicy wyników mieliśmy 1:1 za sprawą Daniela Mąki. Początkowo to Świt miał przewagę optyczną na boisku, ale nie przyniosło to zamierzonych efektów. RTS próbował szczęścia strzałami z dystansu. Najpierw Adam Radwański, a chwile później Daniel Mąka. Za każdym razem między słupkami dobrze interweniował Prus.
Biało-zieloni mimo usilnych prób nie mogli przebić się przez obronę przeciwnika. W 38. minucie zaprzepaścili fantastyczną kontrę. Na połowie rywali było trzech naszych zawodników, a tylko dwóch obrońców w czerwonych strojach i bramkarz. Niestety za krótkie podanie szybko przejęli goście, kończąc dobrze zapowiadającą się akcję..
Po przerwie w drużynie Świtu nie doszło do żadnych zmian. Przez pierwszy kwadrans nie było to widowisko ładne dla oka. Gra często była przerywana przez faule, a jedni jak i drudzy nadal liczyli na błędy przeciwnika zamiast ruszyć zdecydowanie do przodu.
Ciekawiej zrobiło się dopiero od 68. minuty. Z kontrą wyszli piłkarze Widzewa. Mąka przyjął sobie umiejętnie piłkę, minął Dankowskiego i zdobył bramkę na 2:1. Wówczas Świt ruszył zdecydowanie do przodu chcąc jak najszybciej wyrównać. Widzew zaczął się głównie bronić i atakować szybkimi kontrami. Obrona była chaotyczna i kilkukrotnie niewiele brakowało, aby futbolówka wpadła do siatki gości. Brakowało jednak kropki nad “i”.
W 78. minucie mogło być 2:2, bo silnie i niespodziewanie na bramkę Wolańskiego uderzał Marcin Kozłowski. Na nasze nieszczęście bramkarz gości zdołał sięgnąć piłki końcami palców i wybić ją na rzut rożny. To właśnie ze stałych fragmentów gry Świt szukał swojej bramki. Za każdym razem Widzew miał jednak więcej szczęścia.
Podsumowanie
Zawodnicy Świtu nie mają się jednak czego wstydzić. Piłkarsko nie odstawali od rywali, a wynik 1:2 nie przynosi im wstydu. Na boisku pokazali wolę walki do samego końca. Na wyróżnienie zasługuje Mateusz Prus, który swoimi pewnymi interwencjami uchronił drużynę przed utratą większej ilości bramek. Wejście Basiuka w drugiej połowie ożywiło grę. To on w pewnym momencie stał się konstruktorem ofensywnych akcji zespołu. Dobry występ zaliczył również Marcin kozłowski, który dobrze spisywał się na lewym skrzydle. To po jego strzale Świt doprowadzić do wyrównania.
W 58. minucie zszedł z murawy Karaszewski wyraźnie utykając. Cztery minuty później z pomocą masażysty opuścił boisko Radosław Kamiński, skarżąc się na silny ból
w nodze. Chwilę wcześniej musiał przerwać grę z tego powodu, ale postanowił grać dalej.
Na pierwsze ligowe punkty w rundzie wiosennej musimy poczekać do niedzielnego meczu wyjazdowego z Concordią Elbląg.
FILM Z KONFERENCJI PRASOWEJ PO MECZU
Wojciech Lewandowski