Facebook




NOWY DWÓR. Walka z komarami

2019-06-30 10:12:07

Wraz z pojawieniem się upalnych dni, mamy do czynienia z komarami. Sprawdziliśmy, co miasto robi w tej sprawie, czy opryski stosowane przeciwko komarom nie szkodzą oraz jak od strony praktycznej wygląda walka z komarami według mieszkańców Nowego Dworu Maz.

Zdaniem władz miasta, ten rok niestety zapowiada się na rekordowy, jeżeli chodzi o liczebność komarów.

Wystąpienie rzek z ich koryt oraz bardzo wysoka temperatura to główne powody plagi. Niektóre doniesienia medialne mówią, że do wojewody świętokrzyskiego zwrócono się z apelem o pomoc wojska w walce z tak dużą populacją komarów” – czytamy w piśmie przesłanym z urzędu.

Nowodworskie władze mają jednak nadzieję, że my poradzimy sobie sami. Burmistrz planuje również akcję udostępnienia preparatu antykomarowego mieszkańcom.

Aktualnie walka wygląda tak: od połowy kwietnia w cyklach co dwa tygodnie wpuszczany był do wód stojących preparat Vectobac 12AS. Środek ten zawiera bakterie Bacillus Thuringensis, które mają zaburzać procesy życiowe komara powodując jego śmierć jeszcze w fazie larwy.

Z kolei pod koniec maja, już po przejściu fali kulminacyjnej na Wiśle oraz rozlaniu się rzek naszego powiatu na naturalne rozlewiska, zakupiono dodatkowy preparat o nazwie Aquatain. Preparat ten, według władz miasta “likwiduje napięcie powierzchniowe wody i dzięki tej właściwości powoduje likwidację larw komarów“. Na początku czerwca ze wsparciem WOPR-u wpuszczono preparat do rzeki.

Natomiast od 10 czerwca miasto walczy już z dorosłymi owadami poprzez opryski chemiczne miejskich terenów zielonych. Opryskami zajmuje się nowodworski Miejski Zakład Oczyszczania, a na walkę z komarami urząd miejski przeznaczył 70 tys. zł. Akcja ma potrwać do końca września.

Intensywność działań będzie zależała od dokuczliwości tych owadów” – zapewniają władze.

Dzieci i komary

Sprawdziliśmy, jak akcję odkomarzania oceniają mieszkańcy.

– Komary w tym roku w naszym mieście i okolicach to istna plaga. Pójście wieczorem z córką na spacer to nie lada wyczyn, bo co chwilę jesteśmy atakowane przez całe ich hordy. Spreje, mazidła mające przed nimi chronić owszem, działają, ale tylko przez jakiś czas, a potem znowu trzeba się opędzać od tych krwiopijców – mówi pani Joanna, mama małej Martynki. – Mało tego! Nawet w ciągu dnia u nas na podwórku jest ich pełno, pomimo upałów, także ciężko choćby w ciągu dnia posiedzieć na tarasie, czy pobawić się z dzieckiem na podwórku. Moja córka była w pewnym momencie tak pogryziona, zresztą ja też, że właściwie miałyśmy ugryzienie na ugryzieniu. Mamy z mężem zamiar zrobić oprysk w naszym ogródku specjalnym preparatem, który ponoć działa, także zobaczymy jaki będzie efekt i czy damy radę w tym roku skorzystać w ogóle z ogrodu. Podsumowując, problem z komarami jest ogromny, o czym świadczą też chociażby braki na półkach drogeryjnych i aptecznych z preparatami. Mam tylko nadzieję, że w przyszłym roku w odpowiednim momencie zostanie wszczęta procedura zapobieżenia temu problemowi – dodaje pani Joanna.

Okazuje się więc, że problem istnieje, mimo walki prowadzonej przez MZO.

Czy pszczoły są bezpieczne?

Oddzielna kwestia, to bezpieczeństwo stosowanych preparatów i ich ewentualna szkodliwość dla owadów, które są pożyteczne. Chodzi tu o pszczoły. Władze zapewniają, że opryski są robione w takich godzinach, że pszczoły są już w ulach.

– Nie istnieje taki środek, który działałby tylko na ten gatunek. Komary to muchówki, stosując opryski, zabijemy także ogromną rzeszę innych gatunków. I tych obojętnych z punktu widzenia człowieka i tych pożytecznych lub użytecznych. Giną dzikie zapylacze, giną też pszczoły miodne. A to bardzo niebezpieczne. W ostatnich latach obserwujemy drastyczny spadek liczby dzikich zapylaczy. A trzeba pamiętać, że istnieją takie gatunki roślin, których pszczoły miodne nie zapylają. Wśród zapylaczy występuje potężna liczba gatunków podobnych do pszczół, a wśród nich muchówki bzygowate podobne do os. To najszybsze owady na świecie, latające we wszystkich kierunkach. Dorosłe pomagają w zapylaniu roślin, a ich larwy żywią się mszycami. Są więc pożyteczne w obu formach. Niszczą mszyce w stopniu porównywalnym do biedronek. Opryski przeciw komarom są więc zagrożeniem dla wielu gatunków pożytecznych – czytamy w opinii dr inż. entomologa Tomasza Olbrychta, z Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Coraz więcej miast w Polsce rezygnuje z odkomarzania m.in. ze względu na to, że giną również gatunki pożyteczne oraz ze względów bezpieczeństwa dla dzieci.

Można bez chemii

Okazuje się, że z komarami można walczyć także naturalnymi metodami, bez chemii. Takim naturalnym wrogiem komara są jerzyki, czyli ptaki, które większość życia spędzają w powietrzu i są w stanie w ciągu doby zjeść nawet 20 tys. tych owadów.

Na warszawskiej Pradze-Północ na budynkach założono budki lęgowe dla jerzyków. Tymczasem w Nowym Dworze Maz. podczas termomedernizacji wielu budynków sprzed kilku lat, zwyczajnie zamurowano otwory, w których gniazdowały te ptaki. Skutki takiego postępowania odczuwamy, niestety, dosłownie na własnej skórze. Ekologia kolejny raz przegrywa w starciu z człowiekiem.

Joanna Lejtan

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *