NOWY DWÓR MAZ. Pandemiczny cień nad przedszkolami

Pod koniec poprzedniego tygodnia w dwóch nowodworskich przedszkolach ewakuowano dzieci z powodu informacji o podłożeniu ładunków chemicznych. Również niezbyt dobre wieści otrzymali rodzice przedszkolaków z trzeciej placówki, która do końca przyszłego tygodnia będzie zamknięta

Alarmy bombowe, które miały miejsce na przełomie września i października dotknęły kilkanaście placówek oświatowych i instytucji państwowych na terenie naszego powiatu. Od blisko miesiąca był spokój i wszyscy po cichu liczyli, że sprawca został namierzony. Niestety w czwartek, 12 listopada około godziny 12:30 do dwóch przedszkoli dotarły maile z informacją, że na miejscu znajdują się niebezpieczne ładunki. Tym razem mail trafił do Przedszkola nr 5 przy ul. Młodzieżowej oraz do “Nutki” na ul. Focha w Nowym Dworze Mazowieckim.

-Z naszego przedszkola trzeba było ewakuować 41 dzieci, które w większości w tym czasie odbywały popołudniową drzemkę. Musieliśmy wybudzić maluchy, ubrać je i wyprowadzić na zewnątrz. Na szczęście naszemu personelowi udało się sprawnie i szybko przeprowadzić ewakuację. Chwilę potem ukazała się informacja na Facebook`u i wielu rodziców zgłosiło się po swoje pociechy zanim zdążyliśmy do nich zadzwonić. Praktycznie w ciągu pół godziny wszystkie dzieci wróciły do domów. W tym czasie służby przeprowadzały swoje czynności. Do tej pory nasze przedszkole szczęśliwie było omijane przez “żartownisia”, ale niestety tym razem znaleźliśmy się na jego czarnej liście – wyjaśnia nam pani Ewa Ślesik, dyrektor Przedszkola “Nutka”.

Chwilę po ujawnieniu alarmu, w internecie zaczęły pojawiać się sprzeczne informacje, że dzieci z Publicznego Przedszkola nr 5 przy ul. Młodzieżowej zostały wyprowadzone na zewnątrz bez wierzchnich okryć, a okoliczni mieszkańcy oferowali swoje koce i nakrycia.

– W ewakuacji brało udział 130 wychowanków Publicznego Przedszkola nr 5 i 43 pracowników Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 1. Wszystkie dzieci miały na sobie okrycia wierzchnie. Nauczeni poprzednimi doświadczeniami poewakuacyjnymi, przygotowaliśmy dyżurne koce, na wypadek powtórzenia alarmu. Zapewniam, że koce którymi okryte były dzieci, są własnością Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 1 i zostały przygotowane przez pracowników przedszkola –wyjaśnienia udzieliła Pani Agnieszka Pindel, dyrektor placówki.

Oba alarmy okazały się fałszywe i następnego dnia wszystkie dzieci i pracownicy wrócili do normalnych zajęć. Niestety, przedszkolaki z Publicznego Przedszkola nr 1 przy ul. Modlińskiej przez najbliższe dwa tygodnie będą musiały zostać w domu. Sytuacja spowodowana jest absencją pracowników przedszkola, którzy w dużej części przebywają na kwarantannie.

-Od 16 do 27 listopada przechodzimy w tryb pracy zdalnej. Nie była to dla mnie łatwa decyzja, niestety musiałam ją podjąć, mając na uwadze bezpieczeństwo zdrowotne dzieci, pracowników i rodziców. W tej chwili do przedszkola uczęszczało średnio około 80 wychowanków. Ze względów epidemiologicznych nie ma możliwości łączenia oddziałów, co zapewne uratowało by sytuację. Osób, które przebywają na zwolnieniach lekarskich nie mam kim zastąpić, dlatego po konsultacji z organem nadzorującym musieliśmy podjąć taką, a nie inną decyzję. Nasi nauczyciele będą wspomagać zdalnie rodziców i opiekunów zamieszczając na stronie internetowej i profilu facebookowym  przedszkola  propozycje zabaw i różnego rodzaju form spędzania czasu z dziećmi. Będziemy udostępniać linki do ciekawych, rozwojowych zajęć, organizować konkursy. Liczę, że nasza decyzja spotka się ze zrozumieniem rodziców – tłumaczy nam pani Katarzyna Stradza, dyrektor PP nr 1.

Pracownikom życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i pracy.

Dodajmy, że śledztwo w sprawie odnalezienia sprawcy fałszywych alarmów prowadzone jest przez funkcjonariuszy z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie. Zwróciliśmy się z prośbą do stołecznych śledczych o informację o dotychczasowych wynikach dochodzenia. Czekamy na odpowiedź.

M. Mianowicz

Comments

comments