Nowy Dwór ma u mnie duży plus
2015-10-17 11:02:44
Najsławniejszy mim w Polsce, Ireneusz Krosny, był jedną z gwiazd 7. edycji nowodworskich Manewrów Kabaretowych. Naszej redakcji opowiedział m.in. o początkach swojej kariery oraz o tym, dlaczego wciąż występuje… w tym samym stroju
Tygodnik Nowodworski: Jak to się wszystko zaczęło?
Ireneusz Krosny: Miałem 12 lat, gdy obejrzałem film kryminalny “Sto tysięcy Słońc”. Był tam króciutki fragment pantomimy, który mnie zauroczył. To był pierwszy moment, który wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Dwa lata później, kiedy brat szedł z klasą na przedstawienie pantomimy do teatru w Tychach, nielegalnie dołączyłem do grupy licealistów. Wszedłem, obejrzałem spektakl – nic nie zrozumiałem, ale strasznie mi się spodobało. Po spektaklu usłyszałem głos: “Osoby zainteresowane pracą w zespole proszone są o pozostanie na widowni”. Więc zostałem i tak oto stałem się najmłodszym członkiem teatru pantomimy.
Skąd czerpie Pan inspirację do swoich skeczy? Jak one powstają?
Niestety nie ma cudownego źródełka, z którego można czerpać inspirację. Najtrudniejszą częścią pracy jest stworzenie dobrego repertuaru, dobrych pomysłów. Kiedy się zaczyna, wszystko jest pięknie, bo każdy temat jest nowy. Ale jeśli pracuje się już 20 lat – tak jak w moim przypadku – każda kolejna premiera jest wyzwaniem, bo w pierwszym momencie jest uczucie, że wszystko już było. Na szczęście później, w trakcie pracy, wpadają kolejne pomysły i tak tworzą się nowe przedstawienia.
Czy można odbierać pantomimę jako pewnego rodzaju układ choreograficzny?
Raczej nie. Układ choreograficzny to jest bardziej kwestia tańca – mamy pewne figury, które musimy odtworzyć w pewnym rytmie. Tu jest bardziej gra aktorska. Pantomima rządzi się pewnymi prawami związanymi z tym, że nie ma rekwizytów, nie ma przedmiotów, więc ja muszę mieć pewną taktykę, żeby widz cały ten mój świat dostrzegł. To jest wczucie się w pewną postać. To jest zdecydowanie rodzaj aktorstwa, teatru.
Czym jest dla Pana talent aktorski?
Zdefiniowałbym go krótko – to umiejętność wczucia się w postać, którą się gra. O braku talentu aktorskiego mówimy wtedy, gdy aktor nie jest w stanie opuścić samego siebie; kiedy wciąż pozostaje sobą, kiedy z danej osoby wycieka jej prywatność.
Przykład: widzimy człowieka, który gra Hamleta, ale nie czujemy, że on jest tym Hamletem. Aktor jest wówczas przekonujący, kiedy potrafi poczuć się jak Hamlet, gdy my zaczynamy widzieć w nim tę postać, ten charakter, tę emocjonalność… Nie da się tego wyreżyserować, poprawiając ciągle błędy. Musi być talent aktorski, czyli łatwość poczucia się kimś innym, niż się jest.
W młodości chciał Pan być pianistą…
Kiedyś mi się tak marzyło, był nawet moment, kiedy szykowałem się do muzycznej szkoły średniej. Niestety za późno wpadłem na ten pomysł, nie przystąpiłem do egzaminu, gdzieś ta edukacja się urwała. Nie żałuję, że jestem mimem, ale żałuję, że poszedłem do technikum elektronicznego, które mi się dzisiaj do niczego nie przydaje.
Dlaczego Pański strój jest ciągle taki sam?
Kiedy zaczynałem, było oczywiste, że właśnie tak ma wyglądać, bo tak wtedy występowali mimowie. Natomiast pewnego razu – w telewizji – postanowiłem zrobić eksperyment i wystąpiłem w innym stroju. Zasypała mnie lawina pytań: czy nie zdążyłem się przebrać?. co się stało? Wtedy zrozumiałem, że już nie mogę tego stroju zmienić, dlatego, że jak go zmienię, to wszyscy będą rozczarowani. To tak, jakby Wodecki obciął się na jeża.
W Nowym Dworze nie jest Pan pierwszy raz. Co Pan sądzi o Manewrach Kabaretowych w tym miejscu?
Bardzo się cieszę z zaproszenia. Impreza – patrząc po składzie – była bardzo sympatyczna. Oby takich imprez jak najwięcej było w Polsce, a powiem szczerze, że jest ich bardzo mało. Nowy Dwór Mazowiecki ma u mnie duży plus za to, że taka rzecz się właśnie tu odbywa.
Rozmawiał Adam Balcerzak