ZAKROCZYM. Gorsze dzieci burmistrza
2019-12-31 4:46:10
Artur Ciecierski, burmistrz Zakroczymia lubi pokazywać się w roli przyjaciela i obrońcy nauczycieli i uczniów. Od miesięcy nie ma praktycznie tygodnia, abyśmy nie mogli znaleźć na Facebooku jego zdjęcia na tle kolejnej “szkolnej” inwestycji. A to remont sali gimnastycznej, a to nowy wystrój sal lekcyjnych, a to znów jakieś boisko czy strefa relaksu. Wszystko dla dzieci, ich zdrowia i świetlanej przyszłości. W poniedziałek, 14 października rodzice dzieci ze szkoły w Emolinku zobaczyli jednak inną twarz swego burmistrza. Na zwołanym w świetlicy zebraniu dowiedzieli się, że ich placówka w przyszłym roku zostanie nieodwołalnie zamknięta. O decyzji Powiatowego Nadzoru Budowlanego, która to oficjalnie stała się pretekstem do zamknięcia szkoły, burmistrz wiedział od lat pięciu. Od szeregu tygodni ćwierkały o tym nawet lokalne wróbelki, tylko rodzice ciągle wierzyli zapewnieniom Ciecierskiego, że szkoła nie tylko będzie trwać, ale nawet będzie rozbudowywana
Szkoła Podstawowa w Emolinku pamięta narodziny II Rzeczypospolitej. Po II wojnie światowej okoliczni mieszkańcy w czynie społecznym i ze swoich pieniędzy wznieśli nowy budynek, który uczniom służy do dziś, choć od tamtego czasu zmieniły się realia i przepisy. To z powodu tych nowych czasów i przepisów, miejscowy PINB przed sześcioma laty nakazał władzom Zakroczymia dostosować budynek szkolny do aktualnych przepisów bezpieczeństwa. Podobno, na prośbę burmistrza, wyznaczony przez PINB termin realizacji przebudowy został odroczony do końca sierpnia 2020 r. Podobno, wykonanie wszelkich zaleceń kosztowałoby samorząd około miliona złotych. Podobno burmistrz chciał i podobno nawet zapłacił za przygotowanie niezbędnej dokumentacji. “Podobno”, gdyż żadnych dokumentów potwierdzających te informacje nikt nie widział.
Zaskoczeni całą sytuacją rodzice musieli zadowolić się słowami burmistrza, choć ten, zaczynając swe wystąpienie, przyznał, że nie udało mu się dotrzymać danego im wcześniej słowa. Wskazując na rosnące koszta budowlane, a szczególnie podkreślając winę “tego rządu”, który podniósł pensje nauczycielom nie rekompensując tego faktu samorządom, zapewnił, że likwidacja szkoły jest nieodwołalna. Wzburzonej sali, która chciała szukać jakiegoś pozytywnego rozwiązania, powiedział, że spotkanie, w którym biorą udział, nie jest zwołane z celu negocjacji, a jedynie poinformowania rodziców o podjętej decyzji. Temperatura sporu rosła z każdą chwilą, aby osiągnąć apogeum w momencie, gdy burmistrz broniąc swej decyzji stwierdził, że w sąsiedniej placówce, w Wojszczycach jest kilkukrotnie wyższy poziom nauczania. Siedząca na sali nauczycielka szepnęła z goryczą do siedzącej obok kobiety:
– Ja tego człowieka uczyłam w szkole! Jak to możliwe? Przecież ja uczyłam dzieci przyzwoitości, a tu taki…!
Pomimo zdecydowanych protestów, gospodarz spotkania pozostawał nieugięty. Podkreślając wielokrotnie, że jest to nie tylko jego decyzja, ale też całej rady, podpierał się argumentem ekonomicznym, zapewniając jednocześnie, że do ostatniego miesiąca miał dobrą wolę ratować szkołę. Nie odpowiedział jednak na pytania z tłumu, jak zamierzał ratować tę szkołę, skoro od 5 lat wiedział o koniecznym remoncie, a do ostatniej chwili, jako gospodarz terenu, nie zabezpieczył na ten cel ani jednej złotówki.
Drugim z powodów, dla którego, zdaniem burmistrza Ciecierskiego, nie ma sensu utrzymywać tej szkoły, jest demografia. Do placówki zapisanych jest zbyt mało uczniów. Ponownie zabrakło tu rzeczowej riposty na argumenty rodziców, że powodem dla którego rodzice często wożą swe pociechy do innych szkół jest fakt niedoinwestowania przez samorząd szkoły w Emolinku. W ostatnim czasie zostały też zmienione rejony szkolne, co automatycznie skierowało część uczniów do innych placówek. Działanie to, w świetle obecnych wydarzeń powszechnie uznane zostało za preludium do zamknięcia szkoły. Według jednego z ojców, wystarczyłoby, aby choć jedna z głośnych w ostatnim czasie inwestycji w miasto Zakroczym została skierowana do tej szkoły, aby znów był sens jej utrzymywania. Padały tu między innymi informacje, że w ciągu jednego roku wydano 2 miliony zł na szkołę w Zakroczymiu, czy 150 000 zł na drogę do prywatnego biznesu.
Ostateczna decyzja o zamknięciu szkoły nie należy do burmistrza. Może ją podjąć jedynie miejscowy kurator oświaty. Na to jednak burmistrz ma radę:
– Jeśli kurator nie wyrazi zgody na zamknięcie szkoły, to od września przyszłego roku w tym budynku pozostanie jedynie dyrektor i sekretarka, bo szkołę zamknie PINB – wróżył burmistrz Ciecierski. Rzeczywiście, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego to instytucja podległa starostwu. Skąd ta pewność w głosie burmistrza? Czy ma już jakieś informacje na ten temat? W pozytywnym sensie okazało się to przy okazji nakazu rozbiórki jednej z ruder, gdzie gromadziły się różne osoby z tzw. „marginesu”. Stosowny nakaz wydany był w ciągu kilkudziesięciu godzin, nie zaś tygodni, jak to w Polsce bywa…
Nie wszystko jednak jest stracone. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, istnieje możliwość kolejnego przesunięcia terminu realizacji zaleceń PINB. Potrzeba jednak realnego planu na remont szkoły. Mało prawdopodobne, aby mógł on powstać wbrew woli samorządu a szczególnie burmistrza.
Trwające ponad 2 godziny spotkanie w szkolnych salach skończyło się bardzo późnym wieczorem. Mimo to, zdenerwowani rodzice nie śpieszyli do swych domów. Większość zebrała się tuż przed budynkiem. Jedni zaocznie “pozdrawiali” burmistrza, inni wskazywali bezsensowność jego argumentów i omawiali bezsporny ich zdaniem fakt, że z decyzją tą nosił się od dawna. Nie wszystkie wypowiedzi da się tu zacytować. Przywołajmy kilka z nich:
·“Specjalnie pozmieniał rejony szkolne, aby tu było mało dzieci”.
·”Na wszystko są pieniądze. Drogę wybudował za 150 000 zł do swego znajomego, aby mieli gdzie pić. Teraz jak jadą, to już samochód się nie zakurzy, a ja jak wracam do domu, to cycki się urywają”.
·”Miałem osiem lat, jak zlikwidowano moją szkołę. Była za mała. Poszliśmy do szkoły zbiorczej w Pomiechówku. Tam powołali po dwie klasy każdego rocznika, “A” i “B“. “A” to były dzieci z Pomiechówka, “aniołki”, jak ich nazywali sami nauczyciele. My, ze wsi, byliśmy w klasach “B“, czyli takie wiejskie barany… Zawsze byliśmy tą gorszą grupą dzieci i gorzej nas traktowano”.
·”Gdybyśmy wcześniej wiedzieli, można było szukać jakiegoś rozwiązania”.
·”Chcą wziąć nasze dzieci do Zakroczymia. Każdy wie, jaka tam mordownia, jak się stygmatyzuje i prześladuje słabsze dzieci!”
·”To oczywiste, że w mniejszych szkołach są lepsze wyniki nauczania, bo nauczyciel, który ma zaledwie kilkoro dzieci, każdemu z nich może poświęcić więcej czasu, ma indywidualne podejście do dziecka”.
·”Tę szkołę budowali nasi rodzice i dziadkowie”.
Wszyscy zastanawiali się nad kolejnymi krokami. Na kolejny dzień zwołano zebranie rodziców. Przyszli niemal wszyscy. Nikt nie poparł pomysłu burmistrza.
Drugie dno Emolinka?
22 października zarówno burmistrz, jak i przedstawiciele rodziców gościli na antenie TVP3. W kolejnych dniach zawiedzeni rodzice rozpoczęli marsz przez instytucje, wszędzie szukając sprzymierzeńców do walki o swe prawa.
Akcję rozpoczęło spotkanie przedstawicieli Rady Rodziców: Elżbiety Nowakowskiej i Andrzeja Gołębiewskiego z burmistrzem w telewizyjnym programie “Twoje sprawy”. Spotkanie, choć spektakularnie, niewiele wniosło do sprawy. Obie strony przedstawiły zaledwie swoje, znane już stanowiska. Jedynie burmistrz wycofał się z deklarowanej wcześniej woli dowożenia dzieci z Emolinka do dowolnej, wybranej przez opiekunów szkoły. Jedyną zaletą audycji mogło być to, że prowadząca je dziennikarka dała szansę wypowiedzenia się zarówno rodzicom, jak i kilkorgu dzieciom z zamykanej placówki.
Burmistrz Artur Ciecierski, już po programie ponownie zabrał głos poprzez media społecznościowe, zarówno publikując swoje stanowisko, jak i prowadząc swoistą telekonferencję. Przy okazji podkreślił, że nigdy nie obiecywał dowożenia uczniów do dowolnej, wybranej przez rodziców szkoły. Było to w jawnej sprzeczności z tym, co słyszało kilkadziesiąt osób.
Protestujący zaś, odwiedzili między innymi starostów nowodworskich, gdzie próbowali znaleźć nowych sprzymierzeńców. Niestety, wyszli wielce zawiedzeni.
– Pan Paweł Calak był bardzo zachowawczy w swych wypowiedziach – relacjonowała jedna z matek. Tymczasem w rozmowie z naszą redakcją, wicestarosta deklarował zrozumienie dla sytuacji, w jakiej jego rozmówcy się znaleźli, choć podkreślał też ekonomiczne uzasadnienie dla likwidacji szkoły. Równie niekonsekwentne były reakcje pracowników Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Na jednym spotkaniu poinformowano rodziców, że mogą przyjść z pismem sugerującym nowe rozwiązanie przyszłości budynku szkoły, aby zaraz na kolejnym spotkaniu odmówić przyjęcia takiego pisma. Potwierdza się jedynie to, że PINB nie jest władny podjąć decyzji o zamknięciu szkoły. Może co najwyżej ukarać finansowo jej właściciela, czyli Gminę Zakroczym. Jeśli do tego dojdzie, budżet gminy poniesie konsekwencje nie przemyślanej decyzji burmistrza i jego radnych.
W obronie szkoły pewne działania podjęły także lokalne struktury Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, nie znamy szczegółów, gdyż po ubiegłorocznych zmianach personalnych, kontakt z przedstawicielami tej partii w Zakroczymiu do łatwych nie należy. Nie udało się nam także skontaktować z nowodworską komórką PiS. Wiemy za to, że radny sejmiku województwa mazowieckiego, p. Artur Czapliński z sąsiedniego powiatu, zadeklarował interwencję na najwyższym szczeblu, jak i podjęcie zakulisowych działań na szczeblu lokalnym. W przesłanym do nas oświadczeniu napisał: “Uważam, że likwidacja małych szkół to droga donikąd. Zawsze łatwiej jest coś skasować niż później odbudowywać. Szkoły na wsiach i w małych miejscowościach poza funkcją edukacyjną pełnią również funkcje kulturotwórcze i wspólnotowe. Czasami szkoła dla danego środowiska jest elementem tożsamościowym i wokół niej ogniskuje się całe życie danej społeczności lokalnej. Tak jest chociażby w przypadku szkoły w Emolinku. Dlatego uważam, że ta szkoła nie powinna być likwidowana. Oczywiście dochodzi jeszcze kontekst ekonomiczny i ja go rozumiem, ale przecież gmina Zakroczym jest w dobrej kondycji finansowej. Pan Burmistrz co chwila przedstawia kolejne sukcesy gminy. Więc zastanawiam się o co chodzi akurat z tą likwidacją. Gmina Zakroczym prowadzi tylko trzy szkoły i jest wiele sposobów radzenia sobie z takimi sytuacjami. Tylko trzeba chcieć je odszukać. Do mnie osobiście zgłosili się rodzice uczniów z Emolinka i przedstawiciele społeczności lokalnej. O zgłoszonych sygnałach poinformowałem Mazowieckie Kuratorium Oświaty, które zainteresowało się sprawą. Poprosiłem zgłaszających się do mnie rodziców o zorganizowanie spotkania całej społeczności Emolinka razem z radnymi i Panem Burmistrzem. Czekam na termin spotkania i mam zamiar zaprosić na nie przedstawicieli sejmowej Komisji Edukacji. Warto rozmawiać o zaistniałej sytuacji i namawiać radnych, żeby dokładnie przyjrzeli się sprawie szkoły w Emolinku. Bo decyzje jakie zapadną będą miały wpływ na przyszłość tej miejscowości”.
Ciekawą teorię na źródło całej sytuacji ma p. Maria Woś, ciotka jednej z uczennic. Jej zdaniem decyzja o zamknięciu tej szkoły zapadła nie miesiąc temu na skutek niskich subwencji oświatowych, w chwili uchwalenia ustawy o dwukadencyjności.
– Pan Ciecierski zrozumiał, że nie będzie dożywotnim burmistrzem – snuje opowieść p. Woś. – Postanowił więc zbudować sobie szklaną górę. W zakroczymską szkołę inwestuje wielkie pieniądze. Gdy skończą się jego kadencje, zadba o to, aby następca uczynił go dyrektorem tej szkoły. Do tego czasu w całej gminie innej szkoły już nie będzie. Po ostatnich wyborach wziął się za Emolinek, po kolejnych zlikwiduje Wojszczyce. Pozostanie jedna zbiorcza szkoła w Zakroczymiu z Ciecierskim w roli dyrektora – wróży kobieta.
Co zastanawiające, wątek ten pojawił się w czasie telekonferencji i… sugestia taka nie została przez burmistrza odrzucona. Z jego reakcji można było jedynie wywnioskować, że do końca kadencji jeszcze wiele czasu i za wcześnie o tym mówić. Czyżby zatem było jakieś drugie dno?
Nigdzie nie można było dowiedzieć się, skąd zakroczymski samorząd wziąłby pieniądze na modernizację szkoły, skoro termin mija już w 2020 roku, a w budżecie podobno pustki… Jak ten fakt ma się do twierdzeń burmistrza, że jeszcze miesiąc temu nie planował zamykania szkoły. Na koniec, czemu nie ma pieniędzy na szkołę, a w międzyczasie burmistrz zdążył zapowiedzieć budowę kolejnych ścieżek rowerowych? Pytań bez odpowiedzi jest wiele.
Czas rozmów i negocjacji
Kolejne tygodnie to dla mieszkańców Emolinka był czas licznych spotkań i rozmów. Już w tydzień po feralnej decyzji burmistrza, rodziców i nauczycieli odwiedził radny sejmiku województwa mazowieckiego, Artur Czapliński. Następnego dnia poseł PiS Piotr Uściński odbył szereg rozmów z burmistrzem i rodzicami. Natomiast tuż potem, 17 listopada doszło do kolejnych konsultacji na terenie szkoły, tym razem już z udziałem burmistrza, Artura Ciecierskiego
Czy są jakieś wymierne efekty tych spotkań? Trudno znaleźć na to pytanie jednoznaczną odpowiedź. Jak nam powiedział jeden z gości, nie są to normalne rozmowy, a raczej gra strategiczna, której celem jest uratowanie szkoły, a dobry strateg swoje plany trzyma w tajemnicy. Rodzice odnieśli wrażenie, iż wreszcie potraktowano ich poważnie i z pewnym optymizmem zaczęli patrzeć w przyszłość.
Zdaniem Artura Czaplińskiego; ogromna frekwencja na zebraniu, zaangażowanie i pasja, którą mają w sobie mieszkańcy Emolinka daje nadzieję, że szkoła może przetrwać.
– Mieszkańcy Emolinka chcą rozmawiać z Burmistrzem i radnymi Zakroczymia w celu poszukiwaniu kompromisu i możliwości dalszego funkcjonowania szkoły. Podobnego zdania są nauczyciele, którzy także byli obecni na spotkaniu. Liczy się dobro dzieci i dobro społeczności lokalnej. Bez tej szkoły Emolinek, zarówno społecznie jak i kulturowo bardzo dużo traci. Trzeba zrobić wszystko, żeby spróbować uratować szkołę. Aspekty ekonomiczne są ważne, ale nie są one jedyne w tej dyskusji. Klamka wciąż nie zapadła i ja liczę na to, że uda się odszukać wyjście z tej sytuacji dobre dla wszystkich stron sporu – deklaruje Czapliński.
Komentarza do prowadzonych rozmów odmówił nam burmistrz Artur Ciecierski odsyłając po informacje do posła Uścińskiego. Jednak z wpisów, jakie opublikował na profilu na Facebook’u wyłania się jego bardzo negatywny stosunek do ostatnich decyzji rządu. Z największą krytyką burmistrza spotyka się zbyt mała – zdaniem wielu samorządowców – subwencja oświatowa. W jednym z postów burmistrz zadeklarował, że w przypadku zwiększenia subwencji o milion złotych; “temat likwidacji szkoły przestaje istnieć”.
Tymczasem w czwartek, 7 listopada do zgłaszanych przez część samorządów problemów ze zbyt niską subwencją odnieśli się przedstawiciele resortu oświaty i rządu. W projekcie ustawy budżetowej na rok 2020 zaplanowano subwencję oświatową w kwocie blisko 49,7 mld zł. To kolejny wzrost środków na edukację. Subwencja będzie wyższa o 6% w stosunku do 2019 roku. Od roku 2016 wzrosła ona w sumie o ok. 9,4 mld zł. Jak zasugerował przedstawiciel ministerstwa, problemy z finansowaniem oświaty mają jedynie te gminy, które źle gospodarują pieniędzmi lub rządzone są przez osoby związane z obecną opozycją.
Poseł Uściński w rozmowie z naszą Redakcją podkreślił, że burmistrz ma do wykonania decyzję PINB dotyczącą przebudowy klatki schodowej i innych prac przystosowujących budynek do przepisów bezpieczeństwa. Jednak twierdzi, że nie chce inwestować w budynek, gdyż szkoła i tak jest do likwidacji. Piotr Usciński obiecał mieszkańcom Emolinka interwencję w kuratorium oświaty, które może odmówić likwidacji szkoły. Zadeklarował także pomoc w poszukiwaniu środków finansowych potrzebnych na przebudowę klatki schodowej.
Interesującym porównaniem do tej szkoły są losy Szkoły Podstawowej im. W. Chotomskiej w Orzechowie. Jeszcze 8 lat temu uczęszczało do niej jedynie 44 dzieci. Dziś jest prawie setkę więcej.
– To był wieloletni proces okupiony ciężką pracą całego zespołu – mówi nam obecna dyrektor szkoły, p. Marzena Bryjak wyjaśniając: – Przygotowaliśmy długoterminowy plan naprawczy. Powołaliśmy zespół do spraw promocji placówki, który odpowiedzialny był za realizację działań promocyjnych. Organizowaliśmy imprezy integracyjne, wydaliśmy ulotki informujące rodziców o tym, co oferujemy uczniom. Rozwijaliśmy bogatą ofertę zajęć pozalekcyjnych, podnieśliśmy poziom nauczania. Wszystko to było możliwe dzięki dobrej woli i współpracy z organem założycielskim, jakim jest gmina Pomiechówek i jej wójt. To dzięki jego staraniom udało się nie tylko nie zamknąć szkoły, ale nawet ją rozbudować, zmodernizować i stworzyć uczniom warunki do pracy na miarę XXI wieku.
A co w szkole w Emolinku? Stara się żyć jakoby własnym życiem nie oglądając się na wiszące nad nią ciemne chmury. W listopadzie w zakroczymskiej Szkole Podstawowej odbył się Gminny Konkurs Recytatorski pod hasłem; “Ta ziemia od innych droższa”. Jego zwycięzcą okazała się Paulina Kijewska z Emolinka. Zachwycając widzów swoją interpretacją “Ballad i romansów” Władysława Broniewskiego zadała kłam plotkom o niskim poziomie nauczania w jej szkole. Wyróżnienie otrzymała także inna uczennica tej szkoły, Patrycja Filipiak. Uczniów do konkursu przygotowywała p. Anna Policińska. Jak się okazuje, recytowanie nie jest jedynym talentem Pauliny. W sieci krąży jej utwór:
W mej pamięci
Zbliża się koniec,
wszystko się zmieni
bo przez 5 lat byliśmy niepowiadomieni
zły mer szkołę mą zamyka
już nie zatańczę w niej polonezika.
Tak wiele wspomnień nas łączyło,
Lecz się sporo dzieci pomyliło.
Wszyscy dziadkowie pamiętają,
Gdzie się tajnie nauczało,
Jak pierwszą cegłę stawiano.
Emolinek pełną historię ma.
Patrzę na nią moimi oczyma
I myślę…
(…)
Chcą podpalić nasz dom rodzinny
Jesienne spotkanie posłanki Prawa i Sprawiedliwości Dominiki Chorosińskiej z mieszkańcami Zakroczymia od dawna wzbudzało duże zainteresowanie. Nic więc dziwnego, że sala Domu Kultury była szczelnie wypełniona osobami chcącymi osobiście poznać nie tylko parlamentarzystkę, ale też niezwykle popularną aktorkę znaną z licznych seriali. O karierze aktorskiej niewiele jednak rozmawiano.
Wśród problemów, których rozwiązania szukano u posłanki Chorosińskiej, naczelne miejsce znalazła się groźba zamknięcia szkoły w Emolinku. Radny Maciej Kostrzewski inicjując ten temat, porównał likwidację szkoły do podpalenia domu rodzinnego. Jak podkreślił, szkoły raz zniszczonej, nie uda się odbudować i nawoływał do szukania sposobu, na przetrwanie kryzysu w samorządowym budżecie.
Cała pozostała dyskusja dotyczyła już tylko wokół przyszłości szkoły w Emolinku. Posłanka, najwidoczniej niezorientowana w sprawie, początkowo przyznała, że w wielu gminach pojawiły się problemy z finansowaniem oświaty i niektóre samorządy noszą się z zamiarem likwidacji małych placówek. Wydawało się więc, że może ona przychylać się do stanowiska burmistrza Artura Ciecierskiego. Jednak w trakcie emocjonującej wymiany zdań zgodzono się, że taka decyzja poprzedzona musi być dobrą wolą obu stron i wspólnym poszukiwaniem pozytywnego rozwiązania.
–Burmistrz z nami nie rozmawiał, przyjechał przedstawić swoją nieodwoływalną decyzję – skarżyła się jedna z kobiet. Sala lekceważeniem zareagowała też na sugestię współpracy z radnymi. Ostatecznie posłanka PiS zapewniła, iż spotka się w tej sprawie z burmistrzem Arturem Ciecierskim, aby poznać jego argumenty, a następnie zacznie aktywnie poszukiwać drogi ratunku dla zagrożonej szkoły. Nasza Redakcja przesłała do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego szereg pytań problemowych dotyczących m.in. terminów najpilniejszych remontów i możliwości ich przedłużenia oraz jakiego rodzaju muszą być to prace. Odpowiedź nadeszła po jedenastu dniach i zawierała jedynie informacje o tym, czego PINB oczekuje od właściciela budynku. Wszystkie pozostałe pytania zostały, wbrew prawu prasowemu zignorowanie.
Radni na pasku burmistrza
Niemiłą niespodziankę rodzicom dzieci z Emolinka sprawili lokalni radni. Rada Miejska w Zakroczymiu na swym ostatnim w 2019 roku posiedzeniu jednogłośnie zatwierdziła przedstawiony przez Burmistrza budżet na przyszły rok. Radni, pochodzący z komitetu wyborczego burmistrza „Odwaga i Wiarygodność” mogli czuć się usatysfakcjonowani. Najważniejsza w roku uchwała jest bardzo ambitna i przewiduje inwestycje w każdym z obwodów. Reprezentanci Emolinka otrzymali obietnicę dokończenia budowy oświetlenia drogi krajowej nr 62, drogi, za którą odpowiada Krajowa Dyrekcja Budowy Dróg Krajowych i Autostrad. Zachwyceni tym radni zagłosowali za budżetem, który nie przewiduje ani złotówki na Szkołę Podstawową w Emolinku.
W głosowaniu wzięli udział także ci radni, którzy na różnych spotkaniach deklarują chęć utrzymania zagrożonej szkoły: Bartosz Grzybowski z Emolinka i Patryk Brzeski (Jaworowo-Trębki Stare) tudzież mieszkańcy pobliskich wiosek Grzegorz Tomczyk (Smoszewo) i Piotr Serwatka (Trębki Nowe). Pierwszy z wymienionych, zapytany przez nas o planowane w przegłosowanym budżecie inwestycje, nie był w stanie ich wymienić odsyłając nas do przewodniczącego Rady. Przyznał jedynie, że ma zostać dokończenie budowy oświetlenia przy DK 62. Nie chciał też zdradzić, czemu zagłosował nad budżetem, który nie przewiduje możliwości wykonania prac w budynku szkolnym.
O komentarz poprosiliśmy również Patryka Brzeskiego. Na rozmowę nie miał jednak czasu. Natomiast jeden z zakroczymskich radnych udzielił nam rozbrajająco szczerej odpowiedzi:
– Skoro za budżetem zagłosowali ci, którzy reprezentują rodziców dzieci chodzących do szkoły w Emolinku, to czemu ja miałem głosować przeciw inwestycjom planowanym w moim obwodzie?
Decyzje budżetowe radnych oczywiście nie mają żadnego znaczenia dla przyszłości szkoły w Emolinku. Jeśli Kuratorium Oświaty nie wyrazi zgody na jej zamknięcie, co jest już niemal pewne, władzom samorządowym pozostanie dokonać korekty w planowanych wydatkach. Obecny manewr z budżetem nie jest jednak całkowicie pozbawiony sensu. Gdy wiosną trzeba będzie nagle znaleźć pieniądze na prace budowlane, będzie można z łatwością napisać posta na Facebook’u, że oświetlenia czy nowego parkingu zabraknie z powodu złego rządu.
Pobawmy się w burmistrza
Od feralnej decyzji Artura Ciecierskiego minęły miesiące. Szkoła stara się pracować normalnie. W rzeczywistości jednak każdy jej element zaczyna już przypominać zombie, niby żyje, a w rzeczywistości martwa. Nie tylko nauczyciele, ale już i rodzice obawiają się rozmawiać z dziennikarzem. Jedna z nauczycielek, zagadnięta w szkole, odmówiła nam jakiejkolwiek informacji, po czym wieczorem zatelefonowała tłumacząc, że nie może się narażać, że po zamknięciu szkoły nadal chce pracować w tej gminie, że nadal będzie zależna od Ciecierskiego… Obraz szkoły, jaki przedstawiła jest wyjątkowo ponury. – Proszę sobie wyobrazić, że dzieci na przerwach mają teraz nową zabawę: „pobawmy się w burmistrza, będziemy zamykać szkołę” – opowiada nauczycielka. – Dzieci słyszą rozmowy dorosłych, jakie toczą się w domach i wyciągają z tego swoje wnioski. Daje się odczuć, że nauka jest ledwie tolerowana, dzieci są mniej aktywne na lekcjach… Nawet część rodziców przestała przychodzić na zebrania. Ta szkoła umiera i trudno już ją będzie ożywić. Burmistrz osiągnął jedno – zmarnował kilkudziesięciu uczniom rok nauki – zarzuca nauczycielka.
Piotr Korycki