Życie w cieniu szczurów i nieznośnego odoru
2016-10-01 11:25:59
Jest ich podobno około stu trzydziestu. Ściśnięte w ciasnych klatkach poustawianych na ośmiuset metrowej działce. Część biega swobodnie chodząc gdzie chcą i załatwiając się, gdzie chcą. Także na podłodze mieszkania. O pożywienie konkurują tylko ze stadem szczurów. Psy pani Antoniny Jaworskiej z Pomiechówka mają się ponoć dobrze. Gorzej z sąsiadami.
PIOTR KORYCKI
p.korycki@nowodworski.info
Wszystko zaczęło się już ponad trzydzieści lat temu. Wtedy to p. Antonina przygarnęła cztery bezpańskie psy. Sąsiedzi podziwiali czyn swej znajomej. Niektórzy przynosili nawet pokarm… Czas płynął, a kobieta coraz bardziej uzależniała się psychicznie od swoich zwierząt, których z każdym rokiem zaczęło przybywać.
Sześć lat temu zaczęły się pierwsze skargi oraz interwencje służb i prasy. Jeszcze w 2011 roku, choć w nielegalnym przytulisku było nie mniej czworonogów, kontrole wykazywały, że zwierzęta są zadbane i nakarmione. Zdaniem działaczki na rzecz zwierząt Karoliny Pawelczyk, sytuacja psów nie była dramatyczna, a część psów była nawet kastrowana. Obawy budził jedynie stan psychiczny starszej pani, która już wtedy nie widziała życia bez psów. Podobnie, dość pozytywną opinię wyrażał lekarz weterynarii Dariusz Traczyk:
– Mogłoby być mniej tych zwierząt, ale to jest już sprawa pani Antoniny.
Lata mijały, a problem narastał. Do roku 2014 władzom gminy udało się jedynie wywieźć z posesji 27 ton psich odchodów. Zaangażowana w sprawę prokuratura badała zaś, czy nie dochodzi do znęcania się nad zwierzętami. Powołano stosownych biegłych i… nic. Decydującym głosem był głos weterynarza, który stwierdził, że psy są w dobrej kondycji.
Jesienią 2014 udało się namówić panią Antoninę na zorganizowanie tak zwanego Dnia adopcji. 25 października pod bramę przy alei Wojska Polskiego w Pomiechówku podjeżdżało wielu chętnych. Na próżno. Staruszka ogłosiła, iż akcja adopcyjna jest odwołana i ona żadnych zwierząt oddawać nie będzie bo to są jej prywatne, własne pieski.
Niejasną rolę w niedoszłej akcji odegrało warszawskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, na którego pomoc liczyły władze gminy. Pomimo, iż na stronie internetowej TOZ widniała informacja o adopcji i apele o wsparcie finansowe dla p. Antoniny, nowe władze organizacji nic o tym nie wiedziały. Ponoć to poprzednicy, ponoć były przygotowywane zgłoszenia do prokuratury. Ponoć.
Lata mijają. Wszyscy też omijają ten problem, za wyjątkiem mieszkańców, którzy zmuszeni są żyć w oparach smrodu i wśród biegających wszędzie szczurów. Władze gminy w Pomiechówku nie udostępniły nam swego stanowiska w tej sprawie do chwili oddania materiału do publikacji. Jedynie Powiatowy Lekarz Weterynarii zapewnił nas, że z prawnego punktu widzenia sprawa jest niezwykle trudna.
– Ta kobieta nie prowadzi schroniska. Psy są jej własnością. Zwierzęta są zadbane, ich dobrostan jest zadowalający. W tej sytuacji nie ma prawnych podstaw do interwencji – zapewnia dr Jacek Leszczyński.
Jak to pogodzić z twierdzeniem Krystyny Sroczyńskiej z organizacji “Emir”, która uważa, że zwierzęta są zagrożeniem dla siebie wzajem i dla samej kobiety? Cóż z tego, skoro ona sama gotowa jest na wszystko w obronie swego obejścia? Być może rację ma jeden z sąsiadów, który uważa, iż osiemdziesięciolatka tak odsunęła się od ludzi, których się wręcz boi, że jej jedyną psychiczną ostoją są psy.
Na teren posesji przy Wojska Polskiego nie zostaliśmy wpuszczeni, choć gospodyni wyglądała oknem. Była więc obecna w środku. Do tematu powrócimy.
PK
2 komentarze
Dajcie spokój tej starszej kobiecie.. ona juz wystarczająco przeszla.. sprawa jest o wiele bardziej złożona niż Wam się wydaje. Psy są w dobrej kondycji co potwierdziła prokuratura i inne profesjonalne głosy, chcecie podważać ich zdanie? Czy nie pomysleliście, że przez ciagłą nagone ta kobieta czuje sie zaszczuta i jeszcze bardziej odsuwa sie od ludzi? Dla naciaganej sensacji jestescie gotowi zrobic wszystko? Znam p. Antonine od lat, tak wiele ktore zrobila ta kobieta dobrego i tak wiele wysilku ktory wlozyla w opieke nad tymi niechcianymi zwierzetami zasluguja na szacunek i uznanie a nie tanie szukanie sensacji… chcecie zajmowac sie dziennikarstwem? to robcie to rzetelnie nie sugerujac opinii.
i nie wyda nawet szczeniaka, bo się już ludzi boi. A w sumie podziwiam. Fajnie potraktowała interweniujących, tak, jak na to zasługują. Brawo za odwagę.