WYWIAD. Szalone nożyczki w rękach nowodworzanina
2021-07-30 2:19:05
Pasje można mieć różne. Jedne pozwalają nam miło spędzać czas, relaksować się, rozwijać jeszcze inne stają się czyimś zawodem. I to najważniejsze, bo wtedy praca jest przyjemnością. O takiej pasji z dzieciństwa opowiedział nam nowodworzanin, fryzjer-artysta Norbert Afek
Małgorzata Mianowicz: Jesteś bardzo młodym człowiekiem a w swoim fachu osiągnąłeś już bardzo dużo. Powiedz kiedy zauważyłeś, że pociąga Cię fryzjerstwo?
Norbert Afek: Pamiętam, zarówno ja jak i moi bliscy, że już w wieku trzech lat podbierałem mojej siostrze lalki, którym tworzyłem na głowach różne nowe fryzury. Czasem gniewała się na mnie, bo malowałem lalkom włosy lub obcinałem na krótko. Moja mama rozumiała moje zainteresowania i też pozwalała się czesać. Jak już byłem starszy to zabierała mnie do fryzjera, do którego chodziła sama. Mogłem tam spędzić cały dzień podpatrując pracę pań fryzjerek.
MM: Pamiętasz kiedy zdecydowałeś, że zostaniesz fryzjerem?
NA: Tak, oczywiście. Byłem wtedy w piątej klasie podstawówki. Oświadczyłem rodzicom, że wiem, jaki zawód chcę wykonywać. Mama była przychylna mojej decyzji, natomiast tata nie był zachwycony. Sam jest mechanikiem samochodowym i może myślał, że pójdę w jego ślady?
MM: Czyli po skończeniu szkoły podstawowej wiedziałeś, gdzie dalej będziesz kontynuował naukę?
NA: No jasne. Nie miałem żadnych dylematów. Od razu poszedłem do trzyletniej szkoły zawodowej, ale jednocześnie bardzo zależało mi na odbywaniu praktyk. Na początku praktykowałem w Legionowie, ale mając 16 lat miałem już w głowie plan.
MM: Rozumiem, że plan się powiódł?
NA: Zawsze hołdowałem zasadzie, że jeśli uczyć się to od najlepszych. Interesując się światem fryzjerstwa dużo czytałem o znanych nazwiskach w branży i tak trafiłem na Jagę Hupało. To dla mnie mistrzyni fryzjerstwa. Swoją przygodę zaczynała w latach 90-tych, więc kiedy ja trafiłem pod jej skrzydła, jej salon miał już ugruntowaną pozycję na rynku.
MM: Tak po prostu poszedłeś i poprosiłeś o pracę?
NA: O nie, to nie było aż takie proste. Kiedy zgłosiłem się do salonu Jagi miałem już swoje portfolio. Pamiętam, że jak czekałem na rozmowę obok mnie oczekiwał na wizytę… Rafał Brzozowski. Pomyślałem, że to dobry znak. On też przecież jest nowodworzaninem. Nie wiem na ile mi ten fakt pomógł, ale tego dnia dostałem szansę. Jaga poprosiła mnie o stworzenie dwóch fryzur. Stylizacji dziennej i wieczorowej. Efekty końcowe na tyle ją przekonały, że zostałem asystentem zarówno samej mistrzyni, jak i innych fryzjerów pracujących w salonie. Od tamtego dnia minęło kilka lat, a ja wciąż pracuję w warszawskim salonie Jagi Hupało, gdzie przeszedłem już ścieżkę kariery i teraz jestem samodzielnym stylistą.
MM: Co jest dla Ciebie najważniejsze w zawodzie stylisty fryzur?
NA: Ciągły rozwój. Obserwacja trendów, ale też własna inwencja. Dla mnie najważniejsze jest to, by nie odtwarzać, a tworzyć samemu. W tworzeniu fryzur dziennych stawiam na naturalne zachowanie włosa moich klientów. Jeśli ktoś ma prosty włos nie namawiam go na fryzury kręcone i odwrotnie. Indywidualne podejście do każdej „głowy” to może brzmi jak frazes, ale jest kluczowe w dobraniu odpowiedniej fryzury do stylu i osobowości każdej osoby.

Jedna ze stylizacji stworzona przez Norberta
MM: Indywidualny rozwój może wspomóc też udział w różnych konkursach. Pochwal się swoimi sukcesami.
NA: Już od 2016 roku biorę udział w światowym konkursie Wella Trend Vizion. W 2018 roku dotarłem do półfinału. Z 200 prac wybranych zostało 6, w tym jedna moja. To dało mi dużą motywację. Rok później startowałem w konkursie Creative Artist of the Year w Łodzi, gdzie udało mi się zająć pierwsze miejsce. Muszę powiedzieć, że w tym czasie trafiłem na niesamowitą modelkę. Okazało się, że jest bardzo otwarta na moje propozycję związane ze stylizacją i jest pomiędzy nami jakiś rodzaj porozumienia, chemia. To dawało wiele możliwości na kreatywne podejście do pracy. Nagrodą w konkursie był udział w warsztatach w Sewilli, gdzie miało spotkać się wielu fryzjerów z całego świata. Niestety pandemia pokrzyżowała plany organizatorom. Dlatego warsztaty jeszcze przede mną i nie mogę doczekać się tego wydarzenia.
MM: Miałeś też możliwość współpracować przy stylizacji wielu znanych twarzy ze świata mody czy filmu. Kto to był?
NA: Od kilku lat współpracuję np. z Patrycją Kazadi, która zaufała mi i bardzo się z tego cieszę, bo ma niesamowite włosy. Pracowałem też przy stylizacji Anji Rubik – modelki o światowej renomie. Do kampanii Diora czesałem Julię Kuczyńską, czyli Maffashion. Wspaniale układała się współpraca z Anną Muchą, Magdaleną Cielecką, Małgosią Kożuchowską – to odważne kobiety, które pozwalają sobie na odrobinę szaleństwa.
MM: Domyślam się, że praca daje Ci wiele satysfakcji, ale czy to jedyna Twoja pasja?
NA: Uwielbiam podróże. Wszędzie gdzie pojadę staram się obserwować trendy fryzjerskie. Zupełnie inaczej czeszą się nowoczesne Francuzki w przeciwieństwie do tradycyjnych Greczynek. Podróżowanie daje mi inspirację do pracy, ale i chwilę na odpoczynek, relaks, który jest potrzebny każdemu.
MM: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę Ci dalszych sukcesów.
Małgorzata Mianowicz