Facebook




Walka o (nie) swoje podwórko

2015-08-07 1:04:38

– Straszy nas, że nam zabierze kawałek działki, a my mamy tu ogrodzone, brama postawiona, kilkuletnie tuje rosną. Mówi do nas “sprzątać, sprzątać, bo jak tu wjadę, to wszystko do kontenera pójdzie!” – tłumaczy Witold Fajewcow, lokator budynku przy ul. Paderewskiego 20

Pan Fajewcow (na zdj.) z rodziną mieszka na rogu ulic Paderewskiego i Sempołowskiej od 19 lat. Zajmuje mieszkanie na piętrze, którego zarządcą jest Zarząd Budynków Komunalnych, a właścicielem miasto. Do dyspozycji rodziny jest podwórko, które na wniosek lokatorów zostało ogrodzone w 1996 roku.

– Ogrodzenie zostało wykonane legalnie, ponieważ był tu sklep spożywczy, a więc i były bijatyki, pili tu wódkę, rozsiadali się na schodach, załatwiali się pod drzwiami, ludzie bali się tędy przechodzić – tłumaczy córka pana Witolda. – ZBK dał bramę, my siatkę i przęsła. Chwalono nas za to ogrodzenie.

Pierwsza decyzja negatywna

W 2001 roku jeden z sąsiadów państwa Fajewcow chciał poszerzyć plac przylegający do lokalu gastronomicznego kosztem podwórka w celu wybudowania pawilonu handlowego. Lokator z mieszkania przy Paderewskiego 20 zaprotestował. Tłumaczył, że jeśli podwórko zostanie zmniejszone, utrudni to swobodny dojazd do garażu, który opłaca oraz do kontenera samochodom wywożącym śmieci. Z tą opinią zgodził się Zarząd Miasta.

– Wówczas przyznano mi rację i stwierdzono, że zajęcie części podwórka uniemożliwiłoby dojazd do śmietnika i korzystanie z garażu – tłumaczy pan Witold. – Inwestorowi odmówiono, pod pismem widnieje pieczątka pana Szakuro, naczelnika Wydziału Geodezji i Gospodarki Przestrzennej.

Historia lubi się powtarzać

Trzy tygodnie temu rodzina usłyszała od sąsiadującego z nimi właściciela lokalu gastronomicznego, że ten zabierze im kawałek podwórka.

– Ten człowiek się w ogóle z nami nie liczy. Szydzi z nas, obraża. Przyszedł 3 lipca i powiedział: “ja się będę grodził, więc sprzątać!”. Mówi: “co nie sprzątacie? Kontener przyjdzie i wszystko wam wywiezie”. My na podwórku mamy drewno, komórkę, swoje rzeczy. A on chce zepsuć ogrodzenie, wyciąć drzewa, które posadziliśmy i poszerzyć drogę, by samochodem móc wjeżdżać na tył lokalu – mówią państwo Fajewcow. – Wierzyć nam się nie chce, bo skoro kiedyś nie wyrażono zgody na sprzedaż tego terenu i poszerzenie placu, to dlaczego teraz ktoś inny może go nabyć? To jest cwaniak, on się teraz czuje ważny, to mu piór przydało.

Państwo Fajewcow są zbulwersowani, że o zabraniu kawałka podwórka dowiedzieli się w taki sposób, od opryskliwego  – ich zdaniem  – sąsiada, a nie od zarządcy czy właściciela budynku. Czy nie powinni zostać poinformowani na piśmie o tym, że kawałek podwórka, którego są użytkownikami, zostanie sprzedany? O to zapytaliśmy w Urzędzie Miasta w Nowym Dworze.

– Czy jeśli chcemy budować ulicę, musimy pytać o pozwolenie każdego mieszkańca z osobna? W przypadku rodziny pana Fajewcow decyzję dotyczącą sprzedaży lub dzierżawy części podwórka podejmuje właściciel, czyli miasto. Pan Witold jest lokatorem, nie mamy obowiązku pytać go o zdanie. Ani urząd, ani zarządca, czyli ZBK nie musi informować lokatorów o zmianach – tłumaczy Andrzej Szakuro. – W kwietniu 2014 roku wpłynęło do nas podanie z propozycją kupna części działki, my poprosiliśmy zarządcę o wyrażenie opinii, która okazała się pozytywna. Ogłoszenie o zbyciu nieruchomości pojawiło się w Biuletynie Informacji Publicznej i lokalnej prasie w październiku 2014 r. Rada Gminy wyraziła na sesji zgodę na sprzedaż 2,5-metrowego pasa działki, właściciel podpisał już akt notarialny, teren został sprzedany. Jest nowy właściciel, będą wyznaczone więc nowe granice.

Różne punkty widzenia

Lokatorzy są niepocieszeni, że w przypadku przesunięcia ogrodzenia będą mieć śmietnik bliżej budynku, usunięte zostaną drzewa i zmniejszy się teren, na którym składują drewno na opał. Jedno jest pewne – nowy właściciel nie ma prawa wyrzucić osobistych rzeczy czy drewna państwa Fajewcow, ponieważ byłoby to naruszenie cudzego posiadania.

Nabywca terenu twierdzi, że spotkał się z rodziną i poprosił o uprzątnięcie kawałka działki, której teraz jest własnością.

– Sposób zachowania i postawa roszczeniowa państwa Fajewcow jest nieuzasadniona. Lokatorzy nawiązują do respektowania zasad i praw własności, których sami nie przestrzegają. Zanim jeszcze zostało ustawione ogrodzenie oddzielające ich podwórko od mojej działki, państwo Fajewcow korzystali z mojej nieruchomości w sposób nieograniczony, robiąc tylko na niej jeden wielki bałagan. Niejednokrotnie prosiłem o zachowanie porządku, jednak bezskutecznie, dlatego zostałem zmuszony postawić ogrodzenie. Zastanawiające jest to, że o tym nie wspomnieli, a teraz udają pokrzywdzonych. Stwierdzenie, że w sposób “opryskliwy” otrzymali ode mnie informacje o zbyciu działki, jest tylko sposobem podkreślenia dramaturgii całej sytuacji. Tu nikt nikomu nic nie zabiera ani tym bardziej nie straszy. Państwo Fajewcow otrzymali informację o zbyciu części nieruchomości, dlatego przedstawiają mylny obraz sytuacji. Co więcej, ignorują decyzje Zarządu Budynków Komunalnych jako administratora zasobów lokalowych. ZBK wyznaczył im termin na uprzątnięcie terenu, którego w żaden sposób nie dotrzymali – twierdzi właściciel lokalu gastronomicznego. – Z tego, co mi wiadomo, rodzina jest znana z dużej problematyczności, komórkę postawili bez zgody administratora terenu. Gdybym się, jak to określono, “nie liczył z nimi”, to w żaden sposób nie podejmowałbym z tym państwem dialogu. Jestem za tym, by nasze relacje były jak najlepsze, ale oni obecnie nawet na zwykłe “dzień dobry” nie potrafią odpowiedzieć. Uważam, że powinni zastanowić się nad swoją postawą, tym bardziej, że sami nie są w porządku wobec innych. Myślę, że ta wrogość wynika z czystej sąsiedzkiej zawiści, nad czym mogę tylko ubolewać.

Czy wygra życzliwość i współpraca, czy raczej sąsiedzi będą żyć jak Kargul i Pawlak?

 

PS. Jak poinformowała nas Anna Rutkowska, prezes ZBK, trzy dni temu państwo Fajewcow zostali wezwani do uporządkowania i opuszczenia sprzedanej części terenu. Mają na to 7 dni. Jeśli zaś ogrodzenie zostało postawione z ich własnych pieniędzy, a ulegnie zniszczeniu, mogą się starać w urzędzie miasta o zadośćuczynienie.

Anna Cichocka

Podobne artykuły

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *