SŁÓW KILKA DO… Rafała Kleniewskiego
2017-03-14 10:00:38
Pierwszy raz od początku pracy nowego trenera udało nam się z nim porozmawiać na temat zespołu, transferów i jego odczuć przed nadchodzącym spotkaniem z Widzewem.
W pierwszej kolejności chciałbym Panu pogratulować nowego stanowiska, ponieważ jak do tej pory nie mieliśmy okazji się spotkać. Ma Pan doświadczenie w pracy z młodymi zawodnikami, z drużyną rezerw, ale po raz pierwszy poprowadzi Pan drużynę seniorów. Jakie Pan zauważa różnice i jakie są problemy w pracy z młodymi, a jakie z seniorami?
Praca z młodymi zawodnikami ma trochę inne cele. Tam zajmujemy się szkoleniem, rozwojem zawodników. Nie jest ważny wynik, ale stały rozwój. Wynik stanowi pewien wymiernik tego rozwoju, ale jak pracowałem z młodymi chłopakami 11, 12, 13 lat, to zawsze na pierwszym miejscu był rozwój i nauka.
Jeśli chodzi o różnice między pierwszym a drugim zespołem, to podstawowa kwestia jest taka, że tutaj zawodnicy zarabiają pieniądze. W drugiej drużynie, nie zarabiali, chociaż też bardzo ciężko pracowali. Nigdy nie żałowali swojego czasu, zdrowia, zostawiali serce na boisku. Ten okres przygotowawczy był trochę krótszy, trochę mniejszy objętościowo, ale ta praca też była ciężka.
Mówi Pan, że podstawową różnicą jest to, że w rezerwach nie gramy dla pieniędzy. Czyli teraz w pierwszej drużynie przechodzimy na zasadę, że pieniądze leżą na boisku i to stamtąd piłkarze mają je podnieść?
Może inaczej. Zawodnicy, którzy grają w pierwszym zespole, to przychodzą do pracy. Nie ma tak, że ktoś nie przyjdzie na mecz czy na trening, bo mu się nie chce. Tutaj zawodnik musi dać z siebie wszystko i traktować zawodowo. To jest ta największa różnica. To nie jest tak, że spotykamy się, żeby pograć w piłkę, tylko wykonujemy swój zawód i z tego żyjemy.
Jaką filozofię piłkarską Pan wyznaje i jak w związku z tym będzie wyglądała drużyna w Pana rękach? Dzisiejsze spotkanie, porównując je do ostatniego meczu ligowego z Motorem Lubawa, to niewiele się zmieniło. Ta gra jedynie kosmetycznie uległa zmianie, co nie zmienia faktu, że niektóre zagrania przez skrzydła cieszyły oko, zwłaszcza szybkość zawodników. Niemniej, mogę się oczywiście mylić, jest problem z pozycją podwieszonego pod napastnika ofensywnego pomocnika, który mógłby przyjąć piłkę, zastawić się nią i dopiero odegrać do niepilnowanych kolegów.
Taktykę zawsze obiera się pod ludzi. Nie mamy takich możliwości, ani takiego komfortu, żeby dobrać sobie ludzi do konkretnego stylu gry. Mamy pewną kadrę zawodników i musimy starać się, żeby ich wszystkie dobre cechy wykorzystać w stu procentach. Tam gdzie mamy silne atuty, tam należy dalej rozwijać i doszlifowywać, a te słabsze po prostu tuszować. Jeśli chodzi o tego podwieszonego pomocnika, to nie powiedziałbym, że mamy problem. Mamy w tej chwili Piotra Basiuka, Kamila Wolskiego i Michała Drewnowskiego, jeden z bardziej bramkostrzelnych zawodników.
Nie mamy wielkiego, rosłego napastnika, którym byśmy grali na ścianę, żeby właśnie przyjął tą piłkę i przytrzymał ją sobie. Mamy za to bardzo fajnego, ruchliwego chłopaka jakim jest Patryk Szczepański i musimy starać się wykorzystywać jego atuty.
Z klubu nie dotarły do nas żadne oficjalne informacje o zawodnikach, którzy przyszli w trakcie zimowej przerwy na Sportową. Czy może Pan zaspokoić nasz głód wiedzy?
Przybyli Piotr Basiuk, Mariusz Gabrych napastnik, Mateusz Argasiński, środkowy pomocnik oraz Mateusz Dara, również środkowy pomocnik. Ponadto wrócił po kontuzji Michał Stać.
Naturalnym wydaje się być pytanie czy będzie Pan odważniejszy w podejmowaniu decyzji o wprowadzaniu do zespołu wychowanków Świtu, którzy wybijają się w drugiej drużynie?
Na początku okresu przygotowawczego włączyłem kilku zawodników rezerw i młodszych i starszych do treningów. Niektórym podziękowałem, bo mamy na daną pozycję ludzi w pierwszej drużynie i też nie ma sensu mieć dziesięciu prawych obrońców. To też trzeba rozważyć, żeby to miało ręce i nogi.
Jeśli chodzi o młodych zawodników, to wiadomo, że chciałoby się oglądać też naszych chłopaków, ale oni muszą ciężko pracować i pokazać odpowiednią jakość. Już poprzedni szkoleniowiec, Przemek Cecherz, przychodził na treningi rezerw, na mecze. Czasem włączył, któregoś z nich do pierwszego składu. W tej chwili trenuje z nami Mateusz Pietroń z rocznika 99, lewy obrońca, który zagrał dużo spotkań w okresie przygotowawczym i jest właściwie pełnoprawnym zawodnikiem pierwszego składu.
Swoją szansę otrzymał również Michał Drewnowski, który nie jest już młodym zawodnikiem, ale swoją dobra postawą przekonał mnie, że warto brać go pod uwagę przy układaniu składu.
Jakie cele stawia pan przed drużyną i jakie cele ligowe postawił zarząd przed Panem?
Podstawowym celem jest bezpieczne utrzymanie i budowanie drużyny na przyszły sezon. My, jako zespół, staramy się patrzeć przed siebie. Z mojej natury wynika, żeby zawsze patrzeć kogo mogę przeskoczyć, a nie kto może mnie dogonić. Nie zawsze się to udaje, bo wiadomo liga jest wymagająca. Jest kilka bardzo dobrych zespołów, kilka niezłych, ale zawsze trzeba patrzeć gdzie możemy zdobyć punkty, a nie martwić się o to, gdzie możemy je stracić.
Jest to liga gdzie możemy wygrać z każdym, ale i z każdym przegrać. Taka jest ta liga. Zdarzały nam się przypadkowe remisy z Huraganem Wołomin czy Ursusem Warszawa, ale też potrafiliśmy kraść punkty takim drużynom jak Finishparkiet. Jeśli chodzi o problem niewykorzystanych sytuacji, to trzeba pamiętać, że mamy dość młody zespół i to mogło brać się również z tego.
W zeszłym roku udało nam się wygrać Puchar Polski na szczeblu województwa i stąd moje pytanie czy w tym roku jest większy nacisk kładziony, aby ten sukces powtórzyć?
Zawsze chciałoby się powtórzyć sukces. Zawsze celem jest zwycięstwo i wiadomo, że każdy zespół chciałby sięgnąć po to trofeum. Nikt go tak nie przepuści koło nosa. Będzie nam zależało na Pucharze, ale to też jest okazja do tego, żeby dać szansę zawodnikom, którzy na co dzień w lidze nie występują. Oni tez pracują ciężko na treningach i jest to okazja, żeby dać szanse innym albo spróbować czegoś nowego. Oczywiście celem zawsze jest zwycięstwo.
Jakie odczucia ma Pan przed nadchodzącym meczem z Widzewem? Bo przeciwko nam będzie stawał zespół, który prowadzi nasz poprzedni szkoleniowiec Przemysław Cecherz. Czy to nie rodzi obaw, że może o nas wiedzieć troszeczkę za dużo?
Myślę, że Przemek bardzo dobrze zna ten zespół. My też staraliśmy się parę rzeczy usprawnić w grze drużyny i będziemy starali się zrobić wszystko, żeby ten mecz wygrać. Lepszego debiutu nie mogłem sobie wyobrazić. Mecz przeciwko Widzewowi, który posiada pewną markę na polskim rynku, przeciwko trenerowi Cecherzowi, którego bardzo szanuję i bardzo serdecznie lubię. Kiedy tutaj był, to często z nim rozmawiałem, bardzo dużo rzeczy mnie nauczył i służył radą. Także mierzyć się z takim trenerem, na swoim terenie, to czysta przyjemność. Mam nadzieję, że frekwencja dopisze.
Mi nie pozostaje nic innego jak tylko podziękować Panu za tą przyjemną rozmowę i życzyć, także sobie jako kibicowi, udanego debiutu i całej rundy wiosennej.
Wojciech Lewandowski