NOWY DWÓR MAZ. Wyrządzili im wielką krzywdę
2019-03-10 6:50:03
OKRADLI SCHRONISKO
W nocy z czwartku na piątek (28 luty/1 marca) okradziono schronisko dla bezpańskich zwierząt w Nowym Dworze Mazowieckim. Zginął m.in. laptop z bazą danych na temat leczenia i adopcji psów oraz pieniądze przeznaczone na karmę i nowe budy
– Wyrządzili nam wielką krzywdę – mówi Iwona Kowalik, prezes Fundacji Przyjaciele Braci Mniejszych, która prowadzi nowodworskie schronisko.
Wszystko wydarzyło się w środku nocy.
– To nie byli ludzie z zewnątrz, tylko ludzie, którzy przyszli tu do pracy i pracowali u nas dwa dni. I oni przyszli nie pracować, tylko po prostu nas okraść – tłumaczy I. Kowalik. – Znam dane tych osób, mam zdjęcia, które przekazałam policji, udostępniliśmy to też na naszym Facebooku. I zobaczymy, jak się sprawa rozwiąże, czy zostaną złapani.
Nikt z Fundacji nie spodziewał się, że coś takiego może się wydarzyć.
– Przyszli normalnie do pracy i w nocy zaczęli buszować po terenie. Poszli do pokoju innego pracownika, który spał i chcieli mu podstępem wykraść naszego laptopa, a to zaufany pracownik, bo tyle czasu pracuje i nie było z nim żadnych problemów, mamy do niego stuprocentowe zaufanie. Miał też klucze od biura i oni te klucze mu wykradli. Chcieli go nawet związać.
Złodzieje podszywający się pod pracowników ukradli laptopa z bazą danych na temat leczenia i adopcji psów, telefon, pensję pracownika i około 4 tys. zł ze schroniskowej skarbonki. Były to pieniądze przeznaczone na karmę i nowe budy. Straty sięgają 8 tys. złotych.
– Oni uciekli, a pracownik zgłosił to do mnie i na policję. Jak ja przyjechałam, to już była policja. Mam za sobą nieprzespaną noc i mnóstwo nerwów – mówi prezes Fundacji.
To nie jedyne problemy schroniska. Fundacja po raz kolejny przegrała przetarg na opiekę nad psami z terenu naszego miasta. Psy, które zostaną odłowione przez straż miejską, zostaną przewiezione do schroniska w miejscowości Małe Boże, w gminie Stromiec, oddalonej od Nowego dworu o ok. 120 km.
– My złożyliśmy w tym roku ofertę elektroniczną, jak tylko powstało zapytanie na stronie urzędu. Wcześniej nawet dzwoniłam do urzędu z pytaniem, kiedy będzie ogłoszony przetarg. Pan Tabęcki nas poinformował, że jest ogłoszona oferta zapytaniowa w formie elektronicznej i żebyśmy wysłali swoją ofertę. My wysłaliśmy tę ofertę, u nas było widoczne, że dotarła do adresata. Natomiast zostaliśmy poinformowani, że jest druga oferta zapytaniowa. Złożyliśmy drugi raz naszą ofertę – opowiada I. Kowalik. – W ofercie napisaliśmy, że nie chcemy mieć płacone za odłowienie, że zgodnie z umową 10 psów przyjmiemy za darmo. No, niestety, z tego co wiemy, to byliśmy 200 zł drożsi od tamtego schroniska. Gdzie tak naprawdę to nie wiem, czy byliśmy drożsi, bo licząc to, że 10 psów trafia do nas za free, no to nie była cena jakaś wygórowana. Jesteśmy na miejscu, nie trzeba psów dowozić, co też kosztuje czas i pieniądze. Uważam, że nie jesteśmy złym schroniskiem. Nasze psy są zadbane, wypuszczane, są robione zdjęcia, szukamy prężnie domów. Mamy lekarza, gabinet. W tamtym roku zakupiliśmy laboratorium, także robimy pełną diagnostykę u zwierząt – dodaje pani prezes.
Stwierdza również, że nie może przyjmować psów za symboliczne pieniądze, bo tak się po prostu nie da. Gmina nie płaci stawki dziennej, tylko stawkę jednorazową.
– Przychodzą do nas różne psy, także powypadkowe, które kosztują duże pieniądze. Gminę to już nic nie obchodzi, to jest wszystko wkalkulowane w tę kwotę: wyżywienie, wszystkie szczepienia, odrobaczenia, sterylizacje, kastracje.
Aktualnie w nowodworskim schronisku przebywa 340 piesków. Na pytanie, czego najbardziej im potrzeba, Iwona Kowalik z całym przekonaniem odpowiada:
– Domów, domów i jeszcze raz domów. A także rąk do głaskania.
W sprawie adopcji i pomocy schronisku zapraszamy na stronę: www.fundacjapsom.pl.
Sprawcy kradzieży trafili już w ręce policji – więcej w najbliższym, 11 numerze Tygodnika (13 marca).
Joanna Lejtan