NASIELSK. Poszło o… udział mieszkańców w sesji

2020-11-15 1:19:54

– Podjąłem decyzję o przeprowadzeniu sesji bez udziału publiczności – poinformował w specjalnym komunikacie przewodniczący Rady Miejskiej Jerzy Lubieniecki. Mieszkańcy na sesję jednak weszli, ale dopiero po interwencji policji. Radni z obozu rządzącego zarzucali opozycji, że przyczynia się do… coraz większej ekspansji koronawirusa

Pod koniec października w Nasielsku odbyła się kolejna sesja Rady Miejskiej. W jej przeddzień Jerzy Lubieniecki zaapelował do mieszkańców, którzy wybierali się na posiedzenie, żeby pozostali w domach i śledzili obrady przy pomocy internetu. Mimo to na sesję udało się wejść kilku mieszkańcom, którzy chcieli zabrać głos w sprawach różnych. Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, Dariusz Kordowski nie pozwolił im jednak na wypowiedzenie się.

– Rozmawiałem z nim o tym szczerze i otwarcie, że jestem zażenowany takim sposobem prowadzenia sesji i brakiem możliwości wypowiadania się mieszkańców w punkcie “sprawy różne” (…). To było zakończenie sesji z tzw. “partyzanta”, gdzie nikt się tego nie spodziewał i naprawdę było mi przykro, że starsze panie, które długo trzymały rękę w górze, by móc zabrać głos, nie zostały do niego dopuszczone. Ale co miałem zrobić? Rzucić się wiceprzewodniczącemu do gardła i wyrwać mikrofon? Wszak to on prowadząc sesję odpowiada za jej przebieg, porządek – komentował na Facebooku radny Dawid Domała.

Sanepid zarządził: sesja bez publiczności

Po zakończeniu sesji na stronie Urzędu Miejskiego pojawił się specjalny komunikat. “W związku z przebiegiem dzisiejszej, XXII Sesji Rady Miejskiej w Nasielsku informuję, że przed jej rozpoczęciem, po konsultacjach z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną oraz Burmistrzem Nasielska jako gospodarzem w Urzędzie Miejskim w Nasielsku, podjąłem decyzję o jej przeprowadzeniu bez udziału publiczności. Uznałem, że z uwagi na aktualną, dramatyczną sytuację epidemiczną oraz możliwości lokalowe Urzędu jest to konieczne i uzasadnione. Nadmieniam, że dzisiejsza sesja odbyła się w trybie stacjonarnym tylko dlatego, że złożono wniosek o moje odwołanie, co zmuszało do przeprowadzenia w tej sprawie tajnego głosowania” – poinformował J. Lubieniecki.

Przewodniczący Rady Miejskiej dodał, że “nie wszyscy uszanowali moją decyzję i kilka osób, bez mojej zgody weszło na salę, na której odbywała się sesja. Nie podjąłem wobec tych osób żadnych działań uznając, że perswazyjne metody przekonywania nie osiągną skutku, a stosowanie środków przymusu nie leży w granicach dobrych, samorządowych zwyczajów”.

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Sanepidem, który potwierdził, że przewodniczący został poinformowany o konieczności stosowania obostrzeń w związku z pandemią koronawirusa i sesja miała odbyć się bez udziału publiczności. Z kolei w sali mogło przebywać co najwyżej 20 osób.

Obwiniają opozycję

Radni z obozu rządzącego wytykali podczas sesji opozycyjnym radnym, że ci złożyli wniosek o odwołanie przewodniczącego w tym celu, żeby sesja odbyła się nie w trybie zdalnym, tylko stacjonarnym. Powód? Zdaniem niektórych radnych głosowanie tajne w sprawie odwołania przewodniczącego można przeprowadzić tylko w trybie stacjonarnym.

– Złożyliście wniosek, który mógł być poparty tylko sesją stacjonarną, ponieważ musi odbyć się głosowanie tajne, a w trybie online nie można tego zrobić. Tym samym wywalczyliście, żeby dziś zagościli tutaj mieszkańcy, a to już jest bardzo niebezpieczne. Proszę przeliczyć na metr kwadratowy ilość debatujących i obserwujących (…). Wy nie widzicie problemu, bo najważniejsze jest to, żeby ktoś wszedł na sesję. Wasi zatroskani mieszkańcy, którzy dzisiaj, pomimo że nieproszeni, wtargnęli siłą – mówił radny, Janusz Gers.

Mieszkańcy stanowczo nie zgodzili się z oskarżeniami radnego, że mieli wtargnąć do urzędu siłą. Zdaniem jednego z nich, to strażnik miejski miał utrudniać mieszkańcom wejście na sesję i dopiero po interwencji policji, mogli wziąć udział w obradach.

Zdaniem Janusza Gersa opozycja naraziła przybyłe osoby na możliwość zakażenia się koronawirusem i miała przyczynić się do większej ekspansji wirusa.

Myślicie, że was pandemia nie dotyczy… Ale dotyczy was wszystkich, dotyczy nas. Wasze zachowanie to kpina ze społeczeństwa i nieodpowiedzialność – kontynuował J. Gers.

Też zastanawiam się, czy to po prostu nie był pretekst czy nawet taka prowokacja, żeby zwołać sesję, gdyż odwołanie przewodniczącego musi przebiegać w określonych procedurach, a przy galopującej liczbie zakażeń, prawie 20-osobowe zebranie w niedużej sali jest dość ryzykowne. Można zauważyć, że jest tutaj kilka osób z wyższej grupy ryzyka – komentował radny, Michał Brodowski.

Rodryg Czyż, jeden z pomysłodawców odwołania przewodniczącego zauważył, że wniosek w tej sprawie został złożony jeszcze przed wprowadzeniem “czerwonej strefy” na terenie całej Polski.

– Proszę nie mówić, że jesteśmy nieodpowiedzialni i narażamy mieszkańców na zarażenie się COVID-em – powiedział wprost R. Czyż.

Panie Rodrygu w każdej chwili mogliście odwołać ten wniosek. Czemu tego nie zrobiliście? – ripostował J. Gers.

Głosowanie tajne także zdalnie

Przysłuchując się całej dyskusji, można było odnieść wrażenie, że radni z obozu rządzącego potraktowali kwestię pandemii jako kluczowy argument do “obwiniania” opozycyjnych radnych o przeprowadzenie sesji w trybie stacjonarnym. Ich zdaniem tylko w ten sposób można było przeprowadzić głosowanie tajne, które jest wymagane przy procedurze związanej z odwołaniem przewodniczącego Rady.

Jak okazuje się, nie mieli jednak racji, ponieważ głosowanie tajne można przeprowadzić także w trybie zdalnym. W ostatnich miesiącach właśnie w ten sposób m.in. odwołano przewodniczącą Rady Miasta Milanówek czy wybrano nowego starostę w powiecie legionowskim.

Daniel Szablewski

Comments

comments

3 komentarze

  1. tomek odpowiedz

    cytat ” Podjąłem decyzję o przeprowadzeniu sesji bez udziału publiczności – poinformował w specjalnym komunikacie przewodniczący Rady Miejskiej Jerzy Lubieniecki”ja bym poszedł dalej i podjął decyzje o przeprowadzeniu sesji bez udziału radnych takie to twórcze i bezpieczne a efekt taki sam

  2. Adam odpowiedz

    Od dłuższego czasu radni rządzący a właściwie burmistrz bo tajemnica poliszynela jest kto rozdaje karty lawiruje i unika mieszkańców. Tym bardziej że niektórym chce odebrać ziemię pod drogę a niektórym zabrał nielegalnie ziemię pod chodnik. Boi się publicznie i osobiście o tym rozmawiać. Sesje można było zrobić na hali sportowej i po sprawie a zdalnie mieszkańcy nie mogliby zabrać głosu, w tej chwili sesje na których mieszkańcy mogli zabrać głos odbyły się od czasu pandemii tylko raz. Tak to bywa jak władza się boi.

  3. Marcin odpowiedz

    Dodatkowe pytania, które się rodzą:
    – czy była decyzja Sanepidu o tym, że sesja nie mogła być z mieszkańcami czy sanepid powołał się tylko na rozporządzenie odnoszące się do ustawy o zgromadzeniach?
    – czy Sanepid ma takie uprawnienia, że mógł zakazać mieszkańcom wejść na sesję Rady Miejskiej?
    – czy był jakiekolwiek inny dokument, który zabraniał mieszkańcom wejść na sesję?
    – czy w swoich uprawnieniach pan przewodniczący mógł zabronić mieszkańcom wejść na sesję? Jeśli mógł to na podstawie jakich konkretów przepisów prawa?
    – czy wygląda to jak kolejna prób zamknięcia ust przy pomocy pandemii?

    Po sesji zapytaliśmy pan Przewodniczący czy jest w posiadaniu decyzji Sanepidu zabraniającej wejściu mieszkańców na sesję. W odpowiedzi zostaliśmy poinformowani, że Rada nie posiada kopii uzgodnionego z Sanepidem stanowiska stanowiącą podstawę uniemożliwiającą mieszkańcom wejść na sesję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *