Mieszkańcy chcą wiaduktu!

2018-03-10 10:32:18

Już od wielu lat, mieszkańcy Nowego Dworu, korzystający z przejazdu kolejowego na ul. Mieszka I, bardzo narzekają na ciągle opuszczone zapory kolejowe. Było tak, że na otwarcie rogatek, trzeba było czekać nawet 15 minut. W najgorszej sytuacji jest linia miejska, która wiecznie się spóźnia, właśnie przez zamknięty przejazd, a mimo wszystko, jej użytkownicy pretensje mają do kierowców.

Najpierw stało się przed zaporami, przez dłuższą chwilę, zanim przejechał pociąg. Po jego przejechaniu noga na gaz, a tu niestety…, trzeba czekać dalej, bo szlabany tak szybko się nie otworzą. W momencie kiedy władze miasta mówiły o przebudowie przejazdów kolejowych i budowie wiaduktów, ludzie napełnili się nadzieją, że coś się w końcu poprawi. Niestety, do tej pory tego narastającego problemu nie da się rozwiązać. Narastającego, ponieważ rozkład jazdy pociągów ciągle się powiększa, jest ich coraz więcej.

Mało tego, mieszkańcy mówią, że przed zaporami obecnie stoi się jeszcze dłużej i częściej niż poprzednio, gdyż ruch ulicą jest większy, a kolejka przed zaporami się wydłuża.

– Ledwo zapory się zamkną, trochę się postoi, przejedzie pociąg w jedną stronę, człowiek myśli, że już może jechać dalej, a tu niespodzianka, bo przejeżdżają następne dwa pociągi. Później zapory się podniosą, przejadą 4 auta w obie strony i zapory znów się zamykają – mówi w rozmowie z naszą redakcją pani Halina, która na co dzień korzysta z tego przejazdu. – To gehenna!- dodaje kobieta.

Nieopodal, na drugim końcu ul. Mieszaka I znajduje się kolejny przejazd, który też serwuje przejezdnym, te same atrakcje. Mało tego, przy zjeździe na Bronisławkę, znajdują się dwa przejazdy obok siebie. Jeden dla pociągów pasażerskich i towarowych, natomiast drugi tylko dla pociągów towarowych, dostarczających paliwo na lotnisko. Nie daj Boże, żeby się złożyło, że akurat tamtędy będzie jechał pociąg z paliwem. Stoi się dwa razy tyle.

Dla chcącego, nic trudnego. Można spróbować przejechać przez Modlin, nie zjeżdżając na ten przejazd i pojechać z drugiej strony ul. Mieszka I, ale tam znów niespodzianka, bo okazuje się, że też właśnie zamknęły się zapory i trzeba stać. Mieszkańcy Bronisławki, by dojechać do swoich posesji, zaczęli jeździć dookoła, przez Stanisławowo górą i zjeżdżają do siebie dopiero przez tunel z drugiej strony Bronisławki, od strony Pomiechowa. To dobre rozwiązanie, ale tylko dla tych, mieszkających właśnie z tamtej strony miejscowości.

Pracodawców nie interesuje to, że chociaż wyjechało się wcześniej z domu, to i tak człowiek spóźni się do pracy, bo stoi dość długo przed szlabanami na Mieszka I. Problem wzrasta, kiedy dowozi się do przedszkola lub szkoły dzieci.

– Mało tego – mówi dalej pani Halina – nawet, gdyby chciało się szybciej dojechać do pracy, to nie da się niestety wyprzedzić, jeżdżących tamtędy autobusów lotniskowych, bo kierowcy jadą środkiem jezdni, nie zważając na innych użytkowników drogi. Nie myślą trzymać się prawej strony jezdni i przepuścić samochód chcący wyprzedzić.

Sytuacja nie zostanie niestety rozwiązana, bo nie da się pobudować w tym miejscu wiaduktów. Polskie Koleje tłumaczą się, że pociągów na tej trasie sporo przybyło i tak już zostanie. Rozwiązania pozytywnego tej sprawy niestety brak, a mieszkańcy innej drogi dojazdowej do domów nie mają.

Do tematu będziemy powracać.

Elżbieta Radomska

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *