Dziki w centrum miasta
2017-09-07 11:36:17
Gdy już wszyscy myśleli, że problem dzików w Nowym Dworze Mazowieckim został rozwiązany, nagle pojawił się znowu. W ostatnim tygodniach “wielki” powrót tych zwierząt zauważyć można było w samym centrum miasta.
Rzeczywiście problem dzików w Nowym Dworze Mazowieckim na jakiś czas odszedł na drugi plan. Jeszcze kilka miesięcy temu plaga tych zwierząt pojawiała się na ulicy Długiej, jak również w okolicach miejscowego szpitala. Z tym problemem walczono bardzo długo. Zastawiano wiele skutecznych pułapek, zwierzęta odławiano i wywożono.
Ostatnie tygodnie pokazały, że dziki wróciły i zadomowiły się w samym centrum miasta. Widziane były wielokrotnie w okolicach ulic: Chemików, Inżynierskiej, Bohaterów Modlina i Sempołowskiej. Niestety, co bardzo boli mieszkańców osiedla “Pólko”, niemożliwe jest strzelanie do dzików w centrum miasta.
– Dziki są wszędzie. Zryły trawnik. Kto nam za to zapłaci? – dopytuje zdenerwowana radna Krystyna Nasiadka. – W zeszłą niedzielę (27 sierpnia – przyp. red.) słyszałam jakieś krzyki pod oknami, bieganie, stukanie; było to około godziny 18:00. Wybiegłam w szlafroku z kijem od szczotki, patrzę, a tu dzik zrobił sobie sypialnie w moim prywatnym ogrodzie. Zaczęłam go przeganiać, stukałam tym kijem, nic to nie dało. Dopiero sąsiad przepędził go aż do lasu. Ale bezskutecznie, około 22 sytuacja się powtórzyła – dodaje zbulwersowana radna.
Z rozmów z mieszkańcami osiedla “Pólko” wynika, że dziki grasują nie tylko w nocy. Pojawiają się nawet w ciągu dnia.
– Siedziałam na ławce, a przy śmietniku przy moim bloku spacerowały sobie 4 dziki – mówi p. Teresa, mieszkanka jednego z bloków przy ulicy Bohaterów Modlina.
– Tu właśnie jest pies pogrzebany. Dziki przychodzą, bo ludzie je dokarmiają. Wyrzucają chleb obok kontenerów i one po ten chleb przychodzą. Tutaj mają pożywienie. Zbliża się jesień, będzie ich jeszcze więcej – kontynuuje Krystyna Nasiadka.
Jedna z mieszkanek osiedla “Pólko”, o to, że dziki przychodzą na jej osiedle, obwinia Spółdzielnię Lokatorsko – Własnościową “Dążność”.
– To ewidentnie wina spółdzielni. Wiele razy byłam u nich i prosiłam, by zamontować na kontenerach pojemniki, w które ludzie wrzucaliby chleb. Tak to kładą obok śmietnika i dziki do tego przychodzą. Mamy nadzieje, że po tym artykule ktoś zrobi z tym porządek – mówi rozgoryczona p. Elżbieta.
Sprawą zajęła się już nowodworska radna – Krystyna Nasiadka i członkini Zarządu Osiedla numer 4 – Jadwiga Mizerska. Radna Nasiadka wystosowała do burmistrza miasta pismo, w którym zwraca się z prośbą o odłowienie dzików. Swoją prośbę argumentuje w następujący sposób:
– W dniach 23/24 sierpnia 2017 r. locha z trzema warchlakami oraz samotny knur przemieszczały się w/w ulicami, gdzie spowodowały zniszczenia oraz strach wśród mieszkańców – czytamy w piśmie. – Rodzice boją się o swoje dzieci, które bawią się na placu zabaw przy ul. Sempołowskiej a dziki znajdują się tuż obok – czytamy dalej.
Pod wyżej wspomnianym pismem podpisało się ponad 120 osób. Pismo zostało złożone i czeka na rozpatrzenie.
AB
1 komentarz
Na Długiej to one już się zameldowały na stałe 😠🐗🐗
Otwierasz rano drzwi kiedy chcesz z psem wyjść na spacer Lub do pracy a tu w korytarzu rodzinka prosiaków 😨😨😨
Ludzie dokarmiają zamiast przepędzać
Dopiero jak komuś stanie się krzywda
To wtedy ludzie zrozumieją jak wielki błąd robią 🐗🐗🐗