Apokaliptyczne przeżycia mieszkańców
2016-06-23 11:24:46
Brak łączności z policją, brak koordynacji działań, zdewastowane groby – słowem Armagedon. Ostatnie zdarzenia pogodowe mocno dotknęły nasielską gminę.
Wszystko zaczęło się od burzy oraz związanej z nią potężnej ulewy i huraganowego wiatru. Takiej ulewy, kiedy “z nieba” lały się – jak z kubła – hektolitry wody, nikt tutaj nie pamięta. Podobne wichury ostatnio już się zdarzały, ale ta poczyniła chyba największe szkody. Jednym słowem – Armagedon.
Natura nie odpuściła nawet zmarłym. Na cmentarzu zostało zdewastowanych wiele grobów. Spod uniesionych korzeniami drzew widać było trumny, a nawet kości.
Największą bolączką był jednak brak prądu, a jeszcze – bardziej brak dostępności do rzeczowej informacji. Tak widzi to “suweren”, bo inaczej tę sprawę widzi burmistrz Nasielska.
Energia, która odpowiada za zabezpieczenie gminy Nasielsk, włączyła okolicznościowy tekst i mieliła go godzinami, a ludzie klęli “jak szewcy”, bo nie każdy ma dostęp do internetu, nie każdy używa telefonu komórkowego, a jeżeli już go ma – to nie każdy potrafi z nowoczesnych urządzeń wysyłać SMS-y. Po południu – w piątek i sobotę – telefony w Urzędzie Miejskim milczały jak zaklęte, milczał też telefon pana burmistrza.
Kuriozalne jest to, że nie można było dodzwonić się do nasielskiego komisariatu. Przyczyna jest prozaiczna. Numer miejscowej policji związany jest z centralką, która w chwilach braku prądu po prostu nie pracuje. Do tego przez dwie noce, a może i trzecią, tego nie sprawdzałem, komisariat tonął w ciemnościach, a przecież dla niektórych była to, jak mówią, ostatnia deska ratunku.
Jak uważa wielu nasielszczan, powołany w Nasielsku, podobnie jak w innych gminach, sztab kryzysowy, to jedna wielka fikcja. Odmienne zdanie ma burmistrz. Jego dobrego samopoczucia nie podziela “suweren”.
Trzeba podkreślić dobrą pracę i zaangażowanie wielu służb, np. nasielskiego ZGKiM, straży pożarnych i osób prywatnych. Straże dwoiły się i troiły. Także energetycy pracowali bez wytchnienia. A jednak był olbrzymi chaos.
Wydaje się, że zabrakło koordynacji. A może należało podać strażakom i elektrykom chociażby miskę grochówki, jak mówiło wielu obserwatorów “partyzanckiej” walki o przetrwanie? Ta walka została przegrana.
Andrzej Zawadzki